Masło za 7 zł to dopiero początek. Szykuj się na prawdziwą drożyznę

Świąteczne zakupy będą w tym roku droższe. – Po latach malejących cen przyszły czasy podwyżek – mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Czekają nas większe wydatki na chleb, ryby, masło, jajka, wołowinę i drób. Zaoszczędzimy prawdopodobnie na wieprzowinie, cukrze i olejach.

– Świąteczny koszyk zakupów, z którego gotujemy wszystkie tradycyjne potrawy, będzie droższy niż w ubiegłym roku – przyznaje dr hab. Krystyna Świetlik. 4 proc. – prawdopodobnie o tyle więcej zapłacimy podczas świątecznych zakupów (Fotolia)

Średnio co roku Polacy wydają na żywność na święta 512 zł. Teraz będzie to 532 zł. A na stole znajdzie się dokładnie tyle samo produktów.

Głębiej do portfela będziemy musieli sięgnąć wybierając ryby, wołowinę, masło, jajka, chleb i drób. Ulgę przyniosą z kolei zakupy wieprzowiny, cukru i oleju. W przypadku wielu innych towarów o prognozy na razie trudno, gdyż ich ceny na bieżąco są kształtowane na zagranicznych rynkach. Przykład? Śliwka kalifornijska. Na rynku bakalii istotny jest kurs dolara.

Co ciekawe, zmian w cenach należy się spodziewać w najbliższych tygodniach.

– Wzrost cen jest typowy dla okresu powakacyjnego. W lipcu i sierpniu żywność zwykle tanieje, bo mamy dostępny ogrom owoców i warzyw. Produkcji rolnej zwykle sprzyja wtedy pogoda – zaznacza dr hab. Świetlik.

Zaraz jednak dodaje, że w tym roku spadków można było nie zauważyć przez gorsze plony, zdziesiątkowane przez nawałnice.

– Zwykle od września ceny znów rosną. Robi się chłodniej, zwiększa się zapotrzebowanie na kalorie, a naturalnie krowy i jajka dają mniejszą produkcję – mówi Świetlik. Zaznacza jednak, że producenci odpowiednio szybko zaczynają się szykować na grudzień. Podwyżki są więc kroczące, a nie skokowe. Do droższego chleba zdążymy się zatem przyzwyczaić.

Jak wynika z przewidywań ekspertki Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, grudniowe ceny będą o 4 proc. wyższe niż jeszcze 12 miesięcy temu. Gdyby w tym momencie zebrać świąteczny koszyk, to zapłacilibyśmy o 3 proc. więcej niż w grudniu 2016 roku.

IERiGŻ prognozuje, że w grudniu mniej możemy zapłacić za niektóre mięsa, w tym np. wieprzowinę. A – jak wiadomo – to ona jest królową świątecznych stołów. Dr hab. Świetlik zaznacza, że przez cały rok wieprzowina nieustannie drożała, jednak w ostatnim czasie widać zmianę tendencji. Powodem jest odbudowa produkcji wieprzowiny w całej Europie i w Polsce.

– Nieznacznie droższa będzie za to wołowina i delikatnie droższy będzie drób – dodaje Świetlik.

Więcej wydamy z pewnością na jajka. We wtorek Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz ostrzegał, że w Polsce na grudniowe święta może ich zabraknąć. Polscy producenci zaczęli zdecydowanie więcej jaj wysyłać za granicę, bo to im się po prostu bardziej opłaca. Nastroje zdecydowanie studzi dr hab. Krystyna Świetlik.

– Żadnych produktów z pewnością nie zabraknie. To typowa cecha gospodarki rynkowej, z reguły dostępność wyraźnie przekracza zapotrzebowanie. W skrajnych warunkach towar będzie po prostu droższy, ale pustych półek nie zobaczymy – mówi.

– W przypadku jajek faktycznie w ostatnim czasie sytuacja za granicą sprzyja producentom, sprzyja eksportowi. Choroby zdziesiątkowały tamtejsze produkcje, dlatego zyskują jajka z Polski. Ale to akurat taki segment, w którym producenci zdążą jeszcze przygotować się na święta. Zwiększenie produkcji to czas od 4 do 6 tygodni – tłumaczy. Wniosek?

Do świątecznych wypieków jajek nie powinno zabraknąć. Jednak już w tej chwili płacimy za nie więcej niż w grudniu ubiegłego roku. I, jak zaznacza dr hab. Świetlik, nie jest to wcale dowód na pazerność producentów. Zima dla niosek jest po prostu gorszym momentem, dają mniej jajek. Producenci nie będą mogli przesadzić z wysokością cen, gdyż na ogół odbijało się to im czkawką.

Droższy będzie chleb i mąka – przez światowe ceny zbóż. Mniej za to damy na pewno za cukier, który bije dolne rekordy ceny.Jedna z dużych warszawskich piekarni już teraz zdecydowała się na podwyższenie cen produktów. Pisaliśmy o tym tutaj.

Niestety – wiele wskazuje na to, że droższe będą też w tym roku ryby. Droższe zboża to droższa pasza, a więc wyższe ceny produkcji. Za karpia najpewniej zapłacimy tyle, ile w ubiegłym roku, ponieważ produkowany jest głównie na święta, więc to jedyny moment na jego sprzedaż. Nawet jeżeli koszt wyhodowania ryby będzie wyższy, to standardowo na barki wezmą to sieci handlowe. Po taniego karpia przyjdzie każdy, a być może zostawi więcej pieniędzy na inny, luksusowy produkt.

Droższe będą pozostałe ryby. Zdaniem dr hab. Świetlik powód jest prosty – w ostatnim czasie w Polsce jest moda na zdrowe ryby. A tych wcale nie ma tak dużo na rynku. – I w Polsce, i w Europie zwiększył się wyraźnie popyt na ryby. Związane to jest oczywiście z ogólnym trendem zdrowej żywności. Na dodatek wiele wskazuje na to, że teraz to nie mięso, a właśnie ryba na stole ma świadczyć o statusie ekonomicznym gospodarza. Wyższy popyt nie pociągnął wcale podaży, ryb w sklepach nie ma, więc zapłacić trzeba odrobinę więcej – dodaje.

Wiele wskazuje na to, że zaoszczędzimy na suszonych grzybach, bo przez ostatnie kilka tygodni w lasach było ich bardzo dużo. Droższy za to może być świąteczny susz na kompot – owoce w tym roku były wyjątkowo drogie. To wszystko przez gorsze plony.

Jak przyznaje dr hab. Świetlik, widać „gorączkę na rynku żywnościowym”. – Wszyscy chcą wykorzystać ten czas, wszyscy chcą coś zyskać. Ale rynek rządzi się zupełnie innymi prawami. Nie każdy może ot tak po prostu podnieść cenę i zarabiać. Tym bardziej, że wyższe ceny są na całym świecie – dodaje.

Najwięcej o wzroście cen powie grudniowy „Koszyk WP”. To najbardziej obiektywne zestawienie cen w polskich mediach. Wszystkie sklepy odwiedzamy jednego dnia osobiście i bez zapowiedzi. Pod lupę bierzemy kilkanaście placówek najpopularniejszych sieci handlowych i sprawdzamy, ile trzeba zapłacić za 24 najczęściej kupowane produkty.

WP.PL

Więcej postów