– Mój kochany tato mógł dalej spokojnie żyć, ale potrącił go na przejściu dla pieszych były policjant z Sosnowca – mówi Sławomir Matusz (53 l.), syn zmarłego. – Ojciec cztery dni później zmarł nie odzyskawszy przytomności w szpitalu. A sprawca wypadku wciąż chodzi wolny. Ja chcę sprawiedliwego procesu. Sprawca musi ponieść sprawiedliwą karę!
Był 30 grudnia 2016 r. Wiesław Matusz (†77 l.) wyszedł do sklepu. Gdy o godz. 16.50 przechodził po pasach przez ul. Jagiellońską w Sosnowcu, potrącił go citroen xsara picasso, którym kierował emerytowany policjant Wiesław T. (60 l.). – To straszne! Tata przechodził wspierając się na kulach ortopedycznych na pasach, upadł, a kule się połamały – mówi Sławomir Matusz.
Sprawca wypadku zeznał, że tuż przed przejściem postanowił oczyścić szyby, włączył spryskiwacze i na chwilę stracił widoczność. Wtedy wjechał w pieszego. Pan Wiesław doznał poważnych obrażeń głowy, złamań żeber, mostka i nóg. – Cztery dni walczył o życie w szpitalu i zmarł – mówi jego syn. – A ten policjant w ogóle nie widział mojego ojca. Świadczy o tym brak śladów hamowania. Kierowca nie zachował należytej ostrożności!
To wszystko odnotowała prokuratura, a mimo to prokurator zgodził się, by sprawca wypadku poddał się karze na… rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata! – Przecież to śmieszne! – mówi syn zmarłego. – W tym postępowaniu błędów jest więcej! Sławomir Matusz wylicza, że świadkowie zeznali, że jego ojciec schodził już z przejścia dla pieszych i krok dzielił go od chodnika, a biegły stwierdził, że było odwrotnie, że pan Wiesław tuż przed momentem wtargnął na pasy. Poza tym wypadek miał miejsce na przejściu przy kościele, a biegły zapisał jako adres zdarzenia miejsce położone pół kilometra dalej.
– Coś tu za dużo pomyłek! – podsumowuje syn zmarłego. I wskazuje na największą nieścisłość – przyczynę śmierci. Otóż biegli uznali, że bezpośrednią przyczyną śmierci pana Wiesława nie był wypadek, ale ostra niewydolność krążeniowa spowodowana pęknięciem tętniaka aorty brzusznej.
– Przecież gdyby ten policjant nie uderzył mojego taty samochodem, tętniak może by nie pękł! – mówi syn zabitego. – Co to za śledztwo?!
Miesiąc temu z sądu przyszła informacja, że prokuratura wnioskuje dla sprawcy o karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. – Przy nieumyślnym sprawstwie jest przewidziana kara do 8 lat wiezienia! – mówi pan Sławomir Matusz. – Ja chcę sprawiedliwego procesu. Sprawca musi ponieść sprawiedliwą karę!
FAKT.PL