Prawie dwie godziny Tomasz Szczypior (71 l.) leżał na zimnej posadzce w otwockim szpitalu. To ciężko chory mężczyzna, który mógł umrzeć w każdej chwili. Każde jego zasłabnięcie stawia na równe nogi żonę Elżbietę (70 l.) i syna Pawła (50 l.). Konieczna jest wtedy błyskawiczna interwencja lekarzy, ale ci w ogóle go nie zauważali. To cud, że przeżył! – mówi rodzina.
Dramat, który rozegrał się wieczorem w środę, 2 sierpnia był tak szokujący, że pani Elżbieta prawie nic z tego nie pamięta.
– Mąż coś krzyknął. Pobiegłam do niego. Zobaczyłam, że źle z nim i wezwałam pogotowie. Potem zadzwoniłam do syna, który był w pracy, bo jest taksówkarzem – wyjaśnia kobieta.
Umówili się, że spotkają się w Powiatowym Centrum Zdrowia w Otwocku. Tam o godz. 20 pogotowie zawiozło pacjenta. Żona powiedziała medykom, że jej mąż wymaga natychmiastowej pomocy.
– Tata od wielu lat cierpi niewydolność naczyniowo-krążeniową, ma wszczepiony stymulator serca, jest po dwóch ciężkich zawałach. Kardiolog dał mu półtora roku temu tylko rok życia… Tata żyje sześć miesięcy dłużej – opowiada pan Paweł, syn poszkodowanego.
To, co syn i żona pana Tomasza zobaczyli po dotarciu do szpitala, wprawiło ich w przerażenie!
– Mąż leżał na posadzce. Spadł z łóżka, na którym został położony. Miał otarty i rozbity łokieć. Ale nikt nie zwracał na pacjenta uwagi! – szlocha pani Elżbieta.
Żona z synem próbowali podnieść pana Tomasza, ale nie dali rady, bo mężczyzna waży ponad 110 kg! A czas płynął… Dopiero kilku interwencjach u lekarzy pielęgniarka podała pacjentowi kroplówkę i wezwano karetkę.
Po prawie dwóch godzinach spędzonych na zimnej podłodze, przewieziono pacjenta na oddział kardiologiczny szpitala w Międzylesiu.
– Jest przytomny, ale nie można się z nim porozumieć – mówią bliscy Tomasza Szczypiora, którzy mają żal do lekarzy z Otwocka, że w ich placówce ciężko chory mężczyzna został tak potraktowany.
Co na to kierownictwo szpitala? Nie wiadomo, bo prezes Hanna Roman (67 l.) zamknęła się w pokoju przed reporterami Faktu. To oburzające, nikt nawet nie przeprosił rodziny pacjenta za to, co się stało!
Paweł Rupniewski, wicestarosta powiatu otwockiego:
Ta sytuacja nie jest taka jednoznaczna
Po przeanalizowaniu informacji, które udostępniła mi prezes Powiatowego Centrum Zdrowia, doszedłem do wniosku, że zajście w szpitalu mogło mieć zupełnie inny przebieg niż ten opisany przez syna pana Tomasza. Nie będę się jednak nic na ten temat mówił, dopóki prokuratura nie zajmie się sprawą.
FAKT.PL