Chodząca legenda polskiej armii. Odszedł, bo nie zgadzał się z tym, co dzieje się w wojsku – tak prowadzący zaanonsował na Przystanku Woodstock gen. Mirosława Różańskiego, gościa Akademii Sztuk Przepięknych. Generała przywiał przeogromny aplauz.
Gen. Mirosława Różańskiego przez półtorej godziny słuchało setki woodstockowiczów. Było ich dużo w namiocie ASP, ale chyba jeszcze więcej wokół, bo w słuchaniu pomagał olbrzymi telebim.
O czym mówiono najwięcej? O odwadze. – Wszyscy jesteśmy odważni, bo jeśli przyjechaliście na imprezę podwyższonym ryzyku… – zauważył z uśmiechem i natychmiast zyskał sobie sympatię zebranych. A już na poważnie stwierdził, że odwaga przypisana jest ludziom, którzy robią rzeczy niebezpieczne, np. górnik, lekarz czy żołnierz. – Każda odwaga jest inna, indywidualna – stwierdził.
Generał przyznał, że oprócz regulaminów wojskowych swoim kolegom generałom rekomenduje Konstytucję RP. – Żołnierz przyrzekał stać na straży Konstytucji. Dbałość o to jest fundamentalna. Jak słyszę, że musimy zmienić Konstytucję, troszkę się niepokoję – nie ukrywał.
Wyjątkowe były pytania woodstockowiczów. Zapytany o obronę terytorialną tworzoną przez ministra Macierewicza przyznał, że ma duże wątpliwości w stosunku do tej formacji. – Co z tymi ludźmi? Jest ich kilkaset, 800, nie tysiące, jak podaje się w mediach. Mogą znaleźć miejsce w armii. Ja bym tak zrobił – stwierdził.
Gen. Różański powiedział też, że tworzy fundację, która zajmie się m.in. pomocą weteranom, która będzie platformą do mówienia otwartym tekstem. Czy jest za dostępem do broni? Tak, ale po spełnieniu wszelkich kryteriów. Dodał jednak, że nie wie, czy jesteśmy gotowi, by broń znalazła się w naszych domach.
Czy wróciłby do wojska, gdyby zmienił się rząd? – Odpowiedź trudna, bo na sali jest moja żona. Żołnierzem jest się zawsze… Nawet jakbym miał pokłócić się z żoną, odpowiem pozytywnie – przyznał. Jego słowa nagrodził olbrzymi aplauz.
Nie zabrakło pytania o 11 Dywizję z Żagania, która zdaniem pytającego traci na znaczeniu. – Boli mnie, że jest grabiona. Posłużę się porównaniem. 11 Dywizja była hetmanem na szachownicy, dzięki czemu mogliśmy wygrać. Ale ktoś hetmanowi pozabierał…
I kolejne pytanie woodstockowicza: Ilu Misiewiczów jest w armii? – Ci, którzy posiadają medale czy bez? – dopytywał z uśmiechem generał, które to pytanie przyjęto niesamowitym aplauzem. – Jeśli są, nich jak najszybciej odejdą. Źle dzieje się, jeśli wartością nadrzędną jest zabieganie o względy przełożonego. Życzę, żeby Misiewiczów w ogóle nie było – powiedział generał.
A co było trudniejsze – wysłanie żołnierzy do Afganistanu czy odejście z wojska? – Masz inne pytanie? Odpowiem tak – przed decyzją o odejściu nocy nieprzespanych było więcej – przyznał. A czy generał zna się na muzyce? – Hmm, znam, bo albo grają, albo nie.
HENRYKA BEDNARSKA, GAZETALUBUSKA.PL