Dawid M. (+24 l.) wyszedł z pracy i postanowił coś zjeść w barze z kebabem. Nie spodziewał się, że będą to ostatnie chwile jego życia. W okolicach dworca kolejowego w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie) został zasztyletowany przez furiata, który wcześniej pomieszał dopalacze, psychotropy i alkohol.
Tragedia rozegrała się kilka dni temu nocą. Dawid skończył drugą zmianę w zakładach PESA, gdzie zajmował się konstruowaniem pociągów. Chciał się odprężyć, więc umówił się z kolegą na piwo i kebaba niedaleko dworca. 24-latek wracał już do domu, kiedy ok. godz. 1 w okolicach dworca natknął się na Tomasza B. (27 l.) oraz towarzyszących mu Adriana W. (22 l.) i Weronikę B. (22 l.). – Doszło do jakiejś kłótni z błahego powodu, jeden z mężczyzn wyciągnął z kieszeni kastet z nożem i zranił Dawida M. – mówi Piotr Dunal, zastępca szefa prokuratury Bydgoszcz-Północ. Napastnik i jego kompani uciekli. Przypadkowy świadek wezwał pogotowie i policję. 24-latek został przewieziony do szpitala, nad ranem zmarł.
Szybko udało się ustalić rysopis osób, które mogły mieć związek ze śmiercią bydgoszczanina. Miejski monitoring zarejestrował podejrzanych na przystanku autobusowym. Na miejsce pojechał patrol. Tam funkcjonariusze zatrzymali trzy osoby. Przy Tomaszu B. znaleźli kastet. – Podejrzany nie przyznaje się do winy, odmówił składania wyjaśnień – informuje prokurator.
Tomasz B. ma opasłą kartotekę w policji, był już karany za rozboje i włamania. W momencie zatrzymania był pijany. Usłyszał zarzut zabójstwa. Nieoficjalnie wiadomo, że pomieszał dopalacze z lekami psychotropowymi i dużą ilością alkoholu.
SE.PL