Osiem sposobów, jakimi rząd Beaty Szydło wyciąga pieniądze z kieszeni Polaków

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zablokował podwyżkę cen paliw, ogłaszając koniec prac nad ustawą o nowej opłacie drogowej. Jednak rząd PiS zafundował nam już pięć znaczących podwyżek opłat, a kolejne są przygotowywane do wprowadzenia.

Politycy PiS przestraszyli się skutków ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, która wprowadzała opłatę drogową – nowy podatek doliczany do cen wszystkich rodzajów paliw. W efekcie ceny paliw wzrosłyby o 25 groszy na litrze. W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński w oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej ogłosił, że partia rezygnuje z tego pomysłu, a prace nad ustawą nie będą prowadzone. Pieniądze na budowę dróg lokalnych i krajowych mają być „zgromadzone w inny sposób”.

W trakcie pierwszego czytania projektu ustawy poseł PiS Łukasz Rzepecki mówił o niej: – Ta ustawa jest zła, antyludzka i antyobywatelska.

Wyliczał, że ustawa o FDS wprowadzi wiele podwyżek cen – od paliwa, przez żywność, na usługach transportowych kończąc. W sumie od października 2015 r., kiedy PiS wygrał wybory parlamentarne, konsumenci odczuli już pięć podwyżek (niekoniecznie pod postacią podatków, ale różnych dodatkowych opłat). Kolejne trzy podwyżki są w drodze. Nie wzbudzają takich emocji jak planowany narzut na paliwo, bo są wprowadzane okrężną drogą, np. przez podnoszenie podatków bankom czy wprowadzanie nowych opłat zaszytych w rachunkach za energię. Cel jest wspólny: sięgnąć do kieszeni Polaków, a nie gospodarować pieniędzmi, które są w dyspozycji rządu czy państwowych spółek. Jakie to podwyżki?

  1. Droższe konta bankowe

Na początku lutego minął dokładnie rok od wprowadzenia w Polsce podatku bankowego, którego stawka wynosi 0,44 proc. i liczona jest od wartości aktywów w skali roku banków i firm ubezpieczeniowych. Kto płaci podatek bankowy? Nie tylko banki, jak zapewniał rząd. Zamiast 5 mld zł rocznych dochodów prawdopodobnie w zeszłym roku do budżetu państwa trafiło z tytułu podatku bankowego najwyżej 3-3,5 mld zł. A banki przerzuciły ten koszt na klientów. Od początku 2017 r. zaczęły podnosić opłaty za prowadzenie kont, korzystanie z kart do rachunków, a przede wszystkim – za wypłaty gotówki z bankomatów. Tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2017 r. aż pięć banków wysłało do swoich klientów komunikaty o zmianach w tabelach opłat i prowizji. Np. mBank ma nową prowizję dla klientów, którzy wypłacą z bankomatów mniej niż 100 zł. Każda taka transakcja kosztuje 1,3 zł. Z kolei kontrolowany przez państwo Alior każe płacić niektórym klientom 5 zł za korzystanie z bankomatów sieci Planet Cash. Już w ubiegłym roku opłatę za korzystanie z bankomatów sieci Euronet wprowadziły banki ING i od niedawna znów państwowy bank Pekao.

  1. Wyższe rachunki za prąd

Od nowego roku więcej musimy płacić zakładom energetycznym. W tym przypadku podwyżka została wprowadzona okrężną drogą. Nie przez zmianę taryf, ale uchwaloną w ustawie podwyżkę widoczną na naszych fakturach za energię jako „opłata przejściowa”.

Od stycznia pozycja „opłata przejściowa” w rachunku za energię, w której zaszyte jest wsparcie dla koncernów energetycznych produkujących w Polsce blisko 90 proc. prądu z węgla, skoczyła z 3,87 zł brutto do 8 zł brutto miesięcznie, czyli o 106 proc.! W skali roku wysokość tej opłaty wzrośnie łącznie do 96 zł od gospodarstwa domowego.

To nie koniec, bo za samo zużycie prądu też płacimy więcej. W wyniku zmiany taryf opłat za energię w zależności od tego, której firmy jesteśmy klientem, od 1 stycznia 2017 r. przeciętne gospodarstwo domowe płaci od 1,7 proc. do 6,9 proc. więcej. Przy średnim zużyciu prądu to podwyżka o kolejne 24-100 zł rocznie. Pieniądze trafiają do spółek energetycznych.

  1. Wyższe rachunki za gaz

Od kwietnia 2017 r. obowiązują wyższe taryfy za gaz. Podwyżki są zróżnicowane w zależności od tego, do jakich celów używamy błękitnego paliwa. Jeśli tylko do gotowania posiłków, podwyżka wynosi średnio ok. 15 gr miesięcznie. Jeśli do podgrzewania wody – 90 gr miesięcznie. Jeśli do ogrzewania mieszkania gazem – 3,01 zł miesięcznie. Taryfa obowiązuje do końca roku. W tym przypadku pieniądze trafiają do państwowej spółki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo Obrót Detaliczny. W październiku ceny gazu dla firm mają zostać uwolnione i zapewne także wzrosną.

  1. Utrzymany wyższy VAT

W 2010 r., żeby złagodzić skutki światowego kryzysu gospodarczego, rząd PO-PSL podniósł stawki VAT. Podstawowa poszła w górę z 22 do 23 proc. Ale ta wyjątkowa sytuacja miała obowiązywać tylko do końca 2013 r., a potem do końca 2016 r.

PiS w kampanii wyborczej krytykował utrzymywanie stawki VAT na wyższym poziomie i zapowiadał powrót do stawki sprzed podwyżki. Na obietnicach jednak się skończyło, bo we wrześniu 2016 r. Ministerstwo Finansów kierowane przez Mateusza Morawieckiego zaproponowało utrzymanie wyższych stawek VAT do końca 2018 r., a może nawet dłużej, co obciąży podatników kwotą 3,4 mld zł rocznie.

  1. Wyższe składki na ZUS

Osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą płacą w tym roku składki ZUS o 5 proc. wyższe. W ten sposób pracuje w Polsce 1,1 mln osób. W sumie comiesięczna danina na rzecz ZUS wzrosła o blisko 43 zł, do prawie 1173 zł miesięcznie. Najwięcej, bo o 24 zł, wzrosła składka emerytalna. Teoretycznie większa składka to większa emerytura. Ale w praktyce to łatanie dziury w budżecie ZUS, któremu nie starcza pieniędzy na wypłatę bieżących emerytur. Rocznie budżet państwa musi dokładać Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych ok. 50 mld zł na wypłatę emerytur.

W najbliższych latach w związku z malejącą liczbą nowych pracowników i obniżeniem wieku emerytalnego ta kwota zwiększy się do 60-70 mld zł rocznie.

  1. Apteka dla aptekarza i droższe leki

W czerwcu weszła w życie ustawa zwana w skrócie „apteka dla aptekarza”. Na jej mocy nowe apteki mogą otwierać tylko farmaceuci. Zdaniem rządu ma to zatrzymać rozwój sieci aptecznych, a wspomóc niezależnych, małych farmaceutów.

– Ustawa doprowadzi do podwyżek cen leków i zamknięcia się zawodu dla absolwentów farmacji – to nie ostrzeżenie opozycji, ale Ministerstwa Rozwoju oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, które padało podczas prac nad ustawą. Według resortu rozwoju i UOKiK przepisy osłabiają pozycję negocjacyjną aptek wobec hurtowni, co przełoży się na podwyżkę cen leków. Ustawa ogranicza też konkurencję ze względu na zakaz otwierania nowych aptek (w Polsce są obecnie najostrzejsze w Europie przepisy dotyczące otwierania i prowadzenia aptek).

Czy faktycznie leki zdrożeją? Wszystko na to wskazuje, jednak na skutki wprowadzenia ustawy „apteka dla aptekarza” trzeba czekać przynajmniej do końca roku.

Podwyżki w drodze

Oprócz już wprowadzonych dodatkowych opłat rząd ma w planach wprowadzenie kolejnych podwyżek – ustawy są na różnym etapie prac w parlamencie.

  1. Droższa woda

W tym roku mogą się zwiększyć rachunki za wodę, które już teraz są w Polsce największe w Unii Europejskiej, a w ostatnich ośmiu latach wzrosły o 60 proc. Ustawa Prawo wodne ma bowiem wprowadzić kolejne podwyżki – 30-40 zł rocznie dla czteroosobowej rodziny. Pieniądze trafiłyby do nowej spółki odpowiedzialnej za gospodarowanie wodami w całym kraju.

Przygotowywana ustawa wdraża unijne regulacje dotyczące odpłatności za pobór wody, a zarazem nakłada na obywateli obowiązek płatności. Najwięcej zapłacą rolnicy i firmy, które zużywają dużo wody, m.in. browary, ale też elektrownie, które wykorzystują wodę do chłodzenia swoich bloków energetycznych.

  1. Jeszcze wyższe rachunki za prąd

Jest pomysł, aby od nowego roku na rachunkach za prąd 14,5 mln gospodarstw domowych i 2 mln firm w Polsce pojawiła się nowa pozycja – „opłata za moc”. W skali roku może to być ok. 90 zł dla gospodarstwa domowego. To rodzaj abonamentu, który ostatecznie trafi do spółek energetycznych. Oficjalnie po to, aby zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne. W praktyce chodzi o pośrednie wsparcie koncernów energetycznych, które mają mieć w ten sposób zapewnione pieniądze na wspieranie polskiego górnictwa. Projekt ustawy jest już w Sejmie.

IRENEUSZ SUDAK

Więcej postów