Bulwersujące kulisy puczu w TVP. Nie chodziło o Polskę

Wcale nie poszło o wizję Polski ani o to że TVP jest za mało PiS-owska. Poszło o pieniądze – a konkretnie o to, komu prezes TVP Jacek Kurski daje zarobić przy telewizyjnych produkcjach, a komu nie! Odsłaniamy kulisy nieudanego puczu, czyli próby odwołania Kurskiego.

 

Sejm, ostatni wtorek, 10.30. Rozpoczyna się pierwsze posiedzenie Rady Mediów Narodowych. Nagle pojawia się wniosek o odwołanie Kurskiego. Zgłasza go posłanka PiS Joanna Lichocka. Rękę za podnoszą członkowie rady z PiS i PO. Następnym krokiem ma być szybkie powołanie na p.o. prezesa Małgorzaty Raczyńskiej. Kurski pędzi do siedziby PiS na Nowogrodzkiej. Wpada do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego. Po tej wizycie prezes wzywa na dywanik szefa Rady Krzysztofa Czabańskiego. Po dyscyplinującej rozmowie zapada decyzja, że prezesem ma pozostać Kurski. Jego zwycięstwo zwiastuje zresztą wpis Joachima Brudzińskiego, który kilkanaście minut po 19 na Twitterze pisze: „Podtrzymuję swoją wysoką ocenę i podziękowania dla @KurskiPL za @sdm_pl i mam nadzieję, że pogłoski o „śmierci” Jacka są mocno przedwczesne”.

W czasie akcji Czabańskiego i Lichockiej Kurskiego broni część prawicowych dziennikarzy związana z portalem wpolityce.pl. Ci związani z „Gazetą Polską” i TV Republika otwarcie kibicują jego dymisji. Ktoś, kto nie zna podziałów w środowisku związanym z PiS, mógł czuć się zdezorientowany. Chodzi o politykę? Czy faktycznie Kurski, jak twierdzą ludzie z „Gazety Polskiej”, kryje w TVP agentów SB i ludzi Romana Giertycha? – A skąd! Siedzą w TV Republika i są rozgoryczeni, że oni muszą oglądać każdą złotówkę i nie mają pieniędzy np. na filmy dokumentalne, a „Kura” daje zarobić w TVP ludziom z Polsatu i TVN – tłumaczy nam znany polityk PiS. Dodaje, że poszkodowani czują się koledzy Lichockiej. Co prawda sytuacja finansowa TVP nie jest najlepsza, ale na produkcję zawsze są tam miliony złotych.

Co oznacza uratowanie się Kurskiego? – Wytnie teraz z TVP wszystkich wrogów, którzy odtrąbili jego odwołanie i tym samym dali się zidentyfikować – ironizuje inny polityk PiS. Kurski po wygranej bitwie we wtorek w nocy miał powiedzieć: „Nie wiedziałem, że mam takich słabych przeciwników”. Czy o całej akcji wiedział prezes PiS?  – Wiedział i pozwolił na to, ale nie spodobał mu się pośpiech – przyznaje współpracownik prezesa. Kaczyński uwielbia stosować metodę Donalda Tuska: grać rolę dobrego cara, którego otaczają źli bojarzy. – Jednym mówi: macie moje poparcie, drugim dokładnie to samo – mówi poseł PiS.

FAKT.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.