Kubuś z Krzyża Wielkopolskiego: Straciłem mamę i rękę

Ile wycierpi jeszcze ten mały chłopiec, zanim los się do niego wreszcie uśmiechnie? Kuba Walkowiak (9 l.) z Krzyża Wielkopolskiego najpierw stracił mamę, która odebrała sobie życie, udręczona ciężką chorobą synka, a potem lekarze amputowali mu lewą rączkę. Teraz Kuba musi uzbierać 300 tys. zł na operację, która uratuje mu życie.

 Pierwsze trzy lata życia Kubusia to była sielanka. Dopiero potem rodzice zauważyli, że coś niedobrego dzieje się z jego lewą rączką. Jest jakby słabsza. – Po licznych badaniach u synka zdiagnozowano naczyniaka, który, jak zapewniali lekarze, szybko się wchłonie. Niestety, naczyniak rósł razem z Kubą – mówi Jarosław Walkowiak, tata chłopca.

Częste pobyty w szpitalu to była katorga. I wtedy stała się rzecz straszna. Mama Kuby nie poradziła sobie z postępującą chorobą synka. W ciężkiej depresji odebrała sobie życie. Od tamtej pory pan Jarek sam zmaga się z chorobą synka. – Rączka szybko się powiększała, obciążając słabe serduszko Kuby, które musiało pompować cztery razy więcej krwi niż u zdrowego dziecka – opowiada. W końcu lekarze nie widzieli już szans na uratowanie ręki. – Trzeba ją amputować – usłyszał tata chłopca.

Zabieg był bardzo rozległy, bo lekarze musieli Kubusiowi amputować lewą rączkę wraz z obręczą barkową, obojczykiem, łopatką i mięśniami klatki piersiowej. W dodatku potworna choroba nie zniknęła. Naczyniak, którego nie dało się usunąć, uciska już kręgosłup, przez co Kuba nie może chodzić. Czeka na operację w Niemczech, na którą jego tata dzielnie zbiera pieniądze. – Kiedyś musi być dobrze – mówi z nadzieją w głosie pan Jarosław.

SE.PL

Więcej postów