Premier Ewa Kopacz wygłosiła w Sejmie swoje ostatnie przemówienie, w roli szefa rządu. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że dokona podsumowania ośmiu lat rządów Platformy Obywatelskiej, skuli głowę i przejdzie zasiąść do poselskiego szeregu. Było inaczej. Czy wygrały nerwy i emocje? Czy wiedziała co szykują na nią jej partyjni koledzy?
Generalnie brakuje słów komentarza do wystąpienia Ewy Kopacz. Było tak złe i absurdalne, że nie wiem nawet jak mam słowa ustępującej premier skrytykować, gdyż one krytykują się same (kto chce niżej jest zamieszczony film).
Była szefowa rządu dla przykładu porównała Polskę do Francji i Szwajcarii i uprzedziła przejmujące władzę Prawo i Sprawiedliwość, że jej partia będzie wyjątkowo konstruktywną opozycją.
– Kiedy oddawaliście władzę w 2007 r., Polska w rankingu Doing Buisness była między Kiribati a Macedonią. Dziś jesteśmy na 25 miejscu na świecie. Wyprzedzamy nie tylko wszystkie kraje regionu, ale także Szwajcarię i Francję. Musielibyście prowadzić realną politykę prorodzinną (…) Wiem, moi drodzy, że my mieliśmy łatwiej. Bo porównywaliśmy się z waszymi osiągnięciami z lat 2005-07. Zrobiliśmy dużo więcej niż wy – mówiła Ewa Kopacz.
Czyż to nie jest śmieszne? Posłowie PiS w momencie gdy Kopacz mówiła o Francji i Szwajcarii wybuchli śmiechem. I nie ma się co dziwić, bowiem takiej fantazji nie miał nawet Donald Tusk.
– Będziecie mieli opozycję. Nie taką totalną, jaką wy byliście. Nie będziemy mówili, że Polska przestała być Polską. Ale jedno wam mogę obiecać: nie przegapimy żadnego kłamstwa. Zapamiętaliśmy każdą waszą obietnicę i z każdego słowa was rozliczymy. Macie już problem z pierwszymi obietnicami. Patrzę tutaj, z całą sympatią, na posła Macierewicza, i powiem szczerze, że nie jest to na pewno Jarosław Gowin. Ostrzegę was jeszcze przed jednym. Przed niszczeniem fundamentów demokratycznego państwa. Przed tym was powstrzymamy. Jeśli zamachniecie się na wolność obywateli, prawa kobiet, święte prawo własności, to bądźcie pewni – nie będzie na to zgody. Nie pozwolimy wam zniszczyć demokracji po cichu – mówiła Ewa Kopacz, zapominając, że to jej koledzy z rządu zostali nagrani przez kelnerów gdy w wyjątkowo bezczelny sposób niszczyli polską demokrację i sprzedawali państwo. Czy PO ma prawo rozliczać kogokolwiek?
Wybitnie zabawne wydały mi się porównania ośmiu lat rządów PO do dwóch lat sprawowania władzy przez PiS. Ale madame Kopacz to nie przeszkadzało. Wyliczała, że PiS wybudowało tyle kilometrów dróg, a PO tyle. Przecież to skrajna niesprawiedliwość, nieuzasadniona żadnymi argumentami.
Generalnie jest jedno wytłumaczenia, dla tak nerwowego wystąpienia Ewy Kopacz. Być może wiedziała, że jej parlamentarni koledzy, szykują jej niezły bigos, co nastąpiło w przerwie obrad Sejmu.
Okazało się, że Ewa Kopacz przegrała walkę o funkcje szefa klubu PO ze Sławomirem Neumannem. Były wiceminister zdrowia wygrał z Ewą Kopacz stosunkiem głosów 94 do 72. Ta porażka musiała ją wyjątkowo zaboleć, gdyż po tym głosowaniu, uciekając przed mediami powiedziała:
– Wygrał mój kontrkandydat, czyli pan minister Neumann. Tak zdecydował klub demokratycznej partii, jaką jest PO. Przyjmuje ten wynik. Pogratulowałam nowemu szefowi klubu PO (…) Każda porażka boli, ale wzmacnia – mówiła.
Szanowni Państwo – oto koniec Ewy Kopacz, koniec rządów PO. Choć dla byłej premier to nie koniec koszmaru. Teraz czeka ją – zapewne przegrany – bój o stanowisko szefa partii z Grzegorzem Schetyną. Zdaję sobie sprawę, że byłe szef MSZ znany z bezwzględnej walki o swoje, dokona dotkliwej egzekucji i przejmie władzę w partii. Wówczas Platformę Obywatelską czeka szereg zmian i czyszczenie z ludzi Donalda Tuska.
To koniec takiej Platformy jaką znamy. Idzie nowe.
{source}
<iframe width=”420″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/yHNg8QlLKIM” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
{/source}
ŁUKASZ ŻYGADŁO