Kto zapali świeczkę na grobie Europy?

Państwo Islamskie – słowo klucz, które daje legitymację tak zwanym “koalicjantom” pod dowództwem Stanów Zjednoczonych do przeprowadzania akcji zbrojnych na terytoriach państw, które typują USA, jako te, w których ISIS posiada, nazwijmy to, komórki rządowe.

 

Utworzenie kalifatu (samozwańczego) na terytoriach Iraku i Syrii uprawniło USA i ich koalicjantów do nalotów lotniczych na te państwa, a cała akcja przybrała miano “Strategii Obamy”.

Naloty na Irak trwają od sierpnia ubiegłego roku, a na Syrię od września także ubiegłego roku.

Armia ISIS to siła 80 tysięcy bojowników, rozłożona na 50 tys. walczących w Syrii oraz 30 tys. w Iraku. Na tyle właśnie szacowano siły Państwa Islamskiego w 2014 roku.

Patrząc na kalendarz, stwierdzimy, że już ponad rok USA i koalicja próbują zlikwidować garstkę terrorystów, bo zaiste garstką są siły ISIS w obliczu potęgi machiny wojennej Ameryki i reszty świata. Tutaj dla porównania podam, że Stadion Narodowy w Warszawie mieści 58 tys. kibiców. Teoretycznie więc rozwścieczona widownia przegraną Polski w piłkarskim meczu z Niemcami np, stanowi zagrożenie dla całego świata, a przede wszystkim dla amerykańskiej demokracji.

O ile siła armii ISIS w Syrii szacowana była na wspomniane 50 tys. żołnierzy w 2014 roku, o tyle dzisiaj te dane nie są aktualne, gdyż w sukurs USA i reszcie świata przyszła niespodziewanie Rosja, uszczuplając skutecznie zasoby ludzkie po stronie kalifatu.

Trudno jest szacować ilu islamistów zostało fizycznie zlikwidowanych podczas rosyjskich nalotów w Syrii, ale wiadomo jest powszechnie, że wielu z tych dzielnych bojowników po prostu uciekło, przekładając swoje życie nad 500 dolarów dniówki, otrzymywanych… Właśnie, czy ktoś wie, kto finansuje i dozbraja ISIS?

Na terenie Syrii toczy się wojna domowa, w której na przestrzeni lat siły rządowe Assada zostały zepchnięte do defensywy i dopiero precyzja, a zarazem skuteczność rosyjskiego lotnictwa pozwoliły Assadowi przybrać pozycję ofensywną w stosunku do “opozycji”, którą Zachód określa komicznym mianem “opozycji umiarkowanej”, a jej umiarkowanie polega na tym, że każdy z “opozycjonistów” wyposażony jest w najnowocześniejszy sprzęt, który jest niezbędny na polu walki i nikt już nawet nie stara się ukrywać tego, że ów sprzęt pochodzi z magazynów armii USA.

Legalnego prezydenta Syrii Zachód okrzyknął “rzeźnikiem”, podczas gdy terrorystów dozbrajanych przez ten sam Zachód, określa się mianem “umiarkowanej opozycji” właśnie i tylko dla rosyjskiego pilota terrorysta jest zawsze terrorystą, niezależnie od tego, jak kto go określi.

Oczywiście, że działania Rosjan mają na celu rozszerzenie strefy wpływów na Bliskim Wschodzie, a że przy tej okazji Rosja stała się niechcący obrońcą demokracji, to już zupełnie inna historia.

Na przykładzie działań USA i Rosji łatwo się można przekonać, że pojęcie “demokracji” może być interpretowane w dowolny sposób i dla jednych ta “demokracja” oznacza zamordowanie głowy państwa i eksterminację dwóch milionów osób spośród cywilnej ludności, tak jak to miało miejsce w Iraku, a dla drugich taka forma “demokracji” jest nie do przyjęcia, tym bardziej, że taką “demokrację” zainstalowano niemalże na podwórku Rosji i mowa tu o Ukrainie.

“Demokratyczny” scenariusz amerykańskich “demokratów” jest zawsze taki sam i w taki sam sposób zlikwidowano głowy takich państw jak wspomniany Irak, a także Libia.

Scenariusz niewiele by się różnił podczas przymusowego wszczepiania “demokracji” na Ukrainie, ale szczęśliwym trafem Janukowyczowi udało się uciec przed “umiarkowaną opozycją”.

Ciekawym zjawiskiem na Ukrainie było to, że lider “umiarkowanej opozycji” – Saszka Biały, został zlikwidowany przez tych samych “opozycjonistów”, podczas gdy było już wiadomo, że Janukowycz nie podzieli losu Husajna i Kadafiego, a do tego celu wyznaczono właśnie pana Saszkę.

Pan Assad w porę się zorientował na czym polega demokratyzowanie współczesnego świata przez USA, a fakt, że zwrócił się on z oficjalną prośbą o pomoc do Rosji, uratował mu po prostu życie, gdyż trudno było nie dostrzec, że przed interwencją Rosji w Syrii dni Asada były policzone.

Wszystkie “demokratyczne” działania USA i koalicjantów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej stworzyły sytuację, która nie ma precedensu w historii, bowiem nigdy do Europy nie przybywało tak wielu islamistów, bo za wielu należy uznać 7500 – 10000 muzułmanów przekraczających każdego dnia granicę austriacko – niemiecką. O reszcie strach nawet wspominać.

Pani Merkel nie należy do osób ani naiwnych, ani głupich, więc zdaje sobie ona sprawę z tego, że godząc się na islamizowanie już nie tylko Europy, ale i samych Niemiec, kręci sobie tym samym sznur na swoją polityczną szyję.

Zapewne działania pani Merkel zmierzające ku likwidacji europejskiej cywilizacji, nie są jedynie indywidualnymi działaniami pani kanclerz i być może, że siły, które stoją za demokratyczną islamizacją naszego kontynentu, uratują Merkel przed politycznym stryczkiem, choć głos rządu Bawarii w sprawie islamizacji świadczy o tym, że Unia Europejska jest zjawiskiem krótkotrwałym w globalnej polityce współczesnego świata, a pisząc o UE, mam na myśli tą jej formę, która funkcjonuje dzisiaj.

Kończąc, pozwolę sobie zapytać, a gdzie w tym wszystkim jest Polska?

Polska “wstaje z kolan”, gdyż za podnoszenie się z kolan uznano wizytę A. Dudy w USA, a tym samym samym jego spotkanie z Obamą.

Nie wiem dlaczego, ale osobiście odnoszę wrażenie, że Polska dopiero zaczyna klęczeć.

JINKS.NEON24.PL.NEON24.PL

Więcej postów