Okradł wojskowych z granatów

Uzbrojeni po zęby antyterroryści wpadli do mieszkania na Żoliborzu. Znaleźli w nim wyjątkowo niebezpieczne granaty, kilka zapalników i naboje do broni palnej. 32-letni Lucjan B. ukradł je niedawno z terenów wojskowych i trzymał w specjalnym schowku, do którego wchodziło się przez dziurę w ścianie.

 Stołeczni policjanci od dawna mieli Lucjana B. na oku. Wydział do walki z terrorem kryminalnym podejrzewał, że 32-letni mieszkaniec Żoliborza przechowuje śmiertelnie niebezpieczne materiały wybuchowe, na które nie ma pozwolenia. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać mężczyznę, zanim zrobi sobie lub sąsiadom krzywdę. We wtorek pojechali na miejsce zabezpieczeni kamizelkami kuloodpornymi i tarczami antywybuchowymi. Przed blokiem czekał samochód pirotechniczny. – W mieszkaniu 32-latka zabezpieczyliśmy pięć granatów bojowych i zapalniki do nich oraz nabój do broni palnej. Były ukryte w specjalnym pomieszczeniu przylegającym do mieszkania mężczyzny. Wchodził do niego przez otwór wybity w ścianie – opowiada st. asp. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Lucjan B. wyznał mundurowym, że granaty znalazł na terenie starej jednostki wojskowej. Postanowił je schować, bo nie miał jeszcze pomysłu, jak je wykorzystać. Policjantom włos się jeżył na głowie podczas interwencji. – Granaty bojowe są bardzo niebezpiecznie, mają dużą siłę rażenia i mogą spowodować bardzo duże obrażenia, nawet zabić – tłumaczy st. asp. Mrozek. 32-latek podczas zatrzymania nie stawiał oporu, można powiedzieć, że był bardziej zdumiony problemami, jakich sobie narobił. – Przedstawiliśmy mu zarzut nielegalnego posiadania niebezpiecznych urządzeń wybuchowych i amunicji. Lucjan B. dobrowolnie poddał się karze – mówi Edyta Adamus z KSP. „Granaciarz” przez najbliższe 14 miesięcy będzie musiał wykonywać prace społeczne.

SE.PL