Nie tylko Bronisław Komorowski ale też Radosław Sikorski dba o swoich kolegów. Oczywiście za pieniądze podatnika!
Jak informuje „Fakt” b. szef polskiej dyplomacji – reaktywował Fundację Solidarności Międzynarodowej. A zrobił to po to, by załatwić „ciepłe posadki” dla kolegów, którzy po wyborach mogą stracić stanowiska i wpływy w MSZ. Jak ustalił ‘Fakt” – statut fundacji gwarantuje im nieusuwalność, wysokie pensje i dotacje z budżetu idące w setki milionów złotych!
Jak pisze tabloid – teoretycznie fundacja ma szczytne cele: działa na rzecz krzewienia demokracji, głównie w północnej Afryce. Ale faktycznie to przedwyborcza szalupa ratunkowa.Trzej członkowie jej zarządu – którzy posady zawdzięczają Sikorskiemu – zarabiają w niej lepiej niż ministrowie. Rocznie na ich pensje idzie ponad pół mln zł!
Kto korzysta z tych dobrodziejstw? Prezesem fundacji jest były wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Krzysztof Stanowski. Na nowym stanowisku zarabia ponad 17,5 tys. zł. Nieco mniej, bo „tylko” po 14,5 tys. zł dostają jego zastępca (przed objęciem funkcji rzecznika MSZ był to Marcin Wojciechowski) i trzeci członek zarządu.
Jak pisze „Fakt” – Polska zadeklarowała, że do 2020 roku na politykę rozwoju m.in w Kenii wyda aż 2,5 mld zł. Jest więc co dzielić.
WPOLITYCE.PL