W sumie to będzie trochę wstyd jak imigranci od nas uciekną

Po słowach jednego z polskich wiceministrów, zajmujących się sprawami polityki zagranicznej nie ulega wątpliwości, że rząd pani Kopacz gra na zwłokę i prawdopodobnie gra przed nami swoją grę, żeby po dłuższym uporze – z konieczności w końcu ustąpić.

Nie miejmy złudzeń, co do prawdziwych intencji rządu. Na pewno społeczeństwo będzie o tym pamiętać przy urnach wyborczych. Dlatego trzeba sprawie przyjrzeć się tak od strony czysto ludzkiej. Tylko w ten sposób możemy zrozumieć bez niepotrzebnych emocji ten cały proces. Największym problemem jest to, że boimy się nielegalnych imigrantów w ich masie. Tymczasem, trzeba pamiętać, że ci ludzie są bezbronni. W zależności od tego, jak zostaną potraktowani – potoczą się ich i nasze dalsze losy.

Generalnie należy stwierdzić, że głupia sprawa wyszła z kwestią nielegalnych imigrantów, którzy przyszli do Europy. Wszyscy chcą do Niemiec lub innych bogatych krajów prawdziwego, bogatego Zachodu. Zdesperowani ludzie doskonale mają orientację, jak się żyje w Polsce i że jest to kraj, najdelikatniej mówiąc nie bogaty. Nie ma, co się dziwić takiej postawie, przecież to naturalne, – jeżeli stracilibyśmy wszystko w wypadku upadku własnego kraju, ewentualnie z innych przyczyn musieli go opuścić, to co byśmy wybrali? Jest oczywistym, że aspiracją większości z nas, byłaby najlepsza możliwa opcja z dostępnych. To naturalne, każdy by tak zrobił, a już na pewno Polacy.

Z kwotami przymusowego rozdziału, jakie zaproponowała nieudolna Komisja Europejska jest kilka problemów. Przede wszystkim, – kto miałby to rozdzielać i wedle, jakiego klucza? Jeżeli rzeczywiście miałoby być tak jak w konwencji dublińskiej, że kraj w którym dokonano rejestracji opiekuje się imigrantem, to mamy wszyscy wspólny problem, ponieważ imigranci nie chcą się dawać rejestrować w innych krajach niż Niemcy lub tam, dokąd chcą jechać. Znają nasze prawo i po prostu dbają o własny interes, to naturalne, gdybyśmy mieli to nieszczęście, żeby być imigrantem – przecież postąpilibyśmy tak samo! To jest logiczne i wynika z dbania o własny interes.

Co jednak w sytuacji, w której nastąpi przymusowy rozdział kwot imigrantów i ludzie, którzy marzyli o dostaniu się do Niemiec – wylądują w naszej pięknej Polsce? Z perspektywy imigranta, chociażby ze względu na sam klimat będzie to horror, być może Afgańczycy są przyzwyczajeni do zimna, ale na pewno nie w naszej wilgotności. Zwłaszcza Syryjczycy i Erytrejczycy przeżyją szok temperaturowy, dla nich to będzie kraj bez słońca (z takimi opiniami Irakijczyków autor się spotkał). Z naszej perspektywy nawet sobie nie zdajemy sprawy, jak bardzo klimat wpływa na percepcję, albowiem jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że przez prawie pół roku wieje, pada, jest mokro, paskudnie, wręcz parszywie, a jak się na chwilę pogoda poprawi, to dwa dni później nawrót pomoru grypowego w kolejnej odsłonie, na dany rok. W sumie uważamy to za „normalność” i nikogo nie dziwią ani pryzmy śniegu, ani nasze ulubione błoto pośniegowe, które jest stałym elementem naszych miast. Z punktu widzenia ludzi, którzy prawdopodobnie mieli we własnym ogródku na drzewach rosnący sok pomarańczowy, zderzenie z naszym klimatem na pewno będzie szokiem.

Podobnie przecież zderzenie z naszą codziennością, najdelikatniej mówiąc może przerazić, zwłaszcza Muzułmanów, którzy nie mają świadomości, że wylądowali w naprawdę katolickim kraju, do tego bardzo specyficznym, bo należącym do Słowian. Zderzenie z naszymi obyczajami z perspektywy Arabki w burce, bez znajomości języka i w ogóle sposobu postępowania w kraju – może być szokiem. Przecież nawet nie ma w sklepach jedzenia, spełniającego ich normy religijne! Chociaż jeżeli pojawi się rynek, to sprytni handlowcy bardzo szybko zapełnią wszelkie nisze. Natomiast samo zderzenie ich świata dymorfizmu obyczajowego płci z naszym, może spowodować nie tylko szok, ale i rzeczywiste problemy we wzajemnym rozumieniu się.

Byłoby dobrze, gdyby rząd przygotował dla imigrantów – w ich językach podręczniki, dostarczające informacji o tym, jakie obyczaje panują w Polsce, co więcej – również i szereg pożytecznych informacji o naszym kraju.

Natomiast kwestię powiedzenia imigrantom, że są „przydzieleni” do Polski, z pewnością trzeba pozostawić Unii. To pomysł Komisji Europejskiej i domagajmy się nawet tego, żeby to unijni urzędnicy z portretem Jean-Claude Junckera na ścianie mówili tym ludziom, że MUSZĄ pozostać w Polsce i nie jest wolno im opuszczać naszego kraju w ramach Unii Europejskiej.

Co do problemu dyslokacji na terenie kraju tych ludzi, chyba rzeczywiście najbezpieczniej i najbardziej logicznie będzie ich „roztopić w morzu polskości”. Będzie to skrajnie trudne, ale jeżeli przeprowadzimy to z iście polską gościnnością, w oparciu o wspólnoty lokalne, a przede wszystkim naszą najlepszą i najuprzejmiejszą na świecie administrację – to możemy być pewni, że jeżeli ci ludzie nie uciekną w ciągu kilku pierwszych nocy, to będziemy mieli nowych obywateli. Tylko jak skłonić kogoś, kto żył w mieście, do życia w małej, często po prostu rolniczej polskiej gminie? Na pewno będzie łatwiej wspólnotom lokalnym tych ludzi zagospodarować i osadzić, ale jest oczywistym, że to wymaga finansowania. Inaczej nowi przybysze będą znienawidzeni przez „lokalny element”, jako zajmujący miejsce w opiece społecznej.

Im bardziej zagłębiamy się w zagadnienie przyjęcia nielegalnych imigrantów, tym jest więcej problemów, bo czy ktoś z państwa przyzwyczajonych do wielkich miast – chciałby mieszkać w małej gminie lub po prostu na wsi? Ciężko to wszystko wygląda, ale na pewno rozproszenie napływowej ludności spowoduje, że nie będzie problemów typowych dla skupisk mniejszości innych kulturowo na Zachodzie, albowiem ci ludzie u nas – w większości w ciągu kolejnych dwóch pokoleń się zasymilują.

Znając jednak nasze realia, kraju w którym wsadza się ludzi do więzienia za jakiś przepraszam głupi olej, który można kupić normalnie w sklepie w Czechach, albo gdzie komornicy zabierają sąsiadom traktory, nie bez istotnych powodów podejrzewając, że to traktory dłużników i dzieje się wiele innych złych rzeczy – musimy być wyrozumiali i ostrożni. Ponieważ, w sumie to będzie trochę wstyd jak imigranci od nas uciekną. Proszę się zastanowić – chcielibyście tu zostać, jak już nie macie nic do stracenia? Przecież trudno, żeby tych ludzi łapać? Czegoś takiego nie robiliśmy od czasów pańszczyzny, ale były Dzikie Pola! Można, bowiem zrozumieć, że nie chcemy innych – odległych kulturowo imigrantów. Jednak, jaki obraz Polski stworzy scena eksodusu imigrantów – autostradą na piechotę w kierunku Niemiec? Jeżeli popatrzymy na zjawisko z perspektywy uchodźcy – to jest możliwe, a dla nas jest wyzwaniem, być bardziej przyjaznym i atrakcyjnym od Niemiec. Na marginesie, trzeba zauważyć, że chyba fenomen Ukraińców, którzy masowo przyjeżdżają do Polski jest czymś nadzwyczajnym?

Trudna sprawa, naprawdę głupio to wszystko Unia Europejska rozegrała, po prostu głupio. To nie tak powinno było się odbyć. Obecnie po wprowadzeniu kontroli granicznych przez Niemców, jest jasnym, że tylko blokada granic zewnętrznych ma sens – im szybciej nastąpi tym lepiej. Problem polega na tym, że Europa nie wie, co w tej nowej sytuacji zrobić. Potrzebujemy czasu, wszyscy – i Bruksela i Berlin i Europa Środkowa. W ciągu pół roku na pewno uda się wypracować jakiś kompromis. Tylko, żeby to pół roku zyskać, trzeba przekonać Greków i Węgrów, że nie są sami i im pomóc. In varietate concordia.

Ps. A czy przypadkiem w ostatnich latach nie wyjechało do nas prawie 3 mln ludzi? Rzeczywistość, która nas otacza jest naprawdę fascynująca. Żyjemy w ciekawych czasach.

obserwatorpolityczny.pl

Więcej postów

4 Komentarze

  1. To nie sa uchodzcy ! ta garstka kobiet z dziecmi po to aby nie nabierac podejrzen !!! to w mlodym wieku Terrorysci !!! za terrorystamy przyjezdzaja samochody z bronia wykryto w Niemczech !!!

  2. Mnie to cieszy niech ?wiat widzi jak to Rz?d polski dba o polakow ze imigranci nie widz? ty przysz?o?ci
    ,mo?e ta sytuacja uratuje nas od islamu

Komentowanie jest wyłączone.