Samolot Kopacz lata pusty, bo premier jeździ pociągiem

 

Czy jeden dzień kampanii wyborczej może kosztować podatników ponad 100 tys. zł? Może, gdy ważny polityk jeździ do wyborców pociągiem, a za nim podąża rządowy samolot. A – jak ustalił Fakt – właśnie tak było w przypadku premier Ewy Kopacz (59 l.) w minioną niedzielę.

 

 

Niedziela. Premier z najbliższym otoczeniem spędza weekend na Pomorzu. Choć oficjalnie kampanii wyborczej jeszcze nie ma, ona toczy walkę o głosy dla Platformy. Stąd sprytny PR-owski zabieg – premier jedzie pociągiem, by być bliżej ludzi. Za bilet premier Kopacz płacimy my – bo jest posłanką. Ale to kropla w morzu wydatków, jakie podatnicy tego dnia ponieśli.

 

Godzina 12.12. Z lotniska Okęcie podrywa się rządowy Embraer SP–LIG. Przed 13 ląduje na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. – Samolot przyleciał z rezerwacją na premier Kopacz. Po prawie trzech godzinach wrócił jednak pusty do Warszawy – mówi nasz informator z KPRM oburzony marnotrawstwem ekipy, która do wyborów szła pod hasłem wprowadzenia “taniego państwa”.

 

Maszyna wyleciała ze stolicy w czasie, gdy Ewa Kopacz była jeszcze w Gdańsku. Odleciała, gdy premier ruszyła w drogę z Cetniewa do Trójmiasta. Być może była zabezpieczeniem, gdyby premier nie zdążyła na ostatni pociąg do Warszawy – rano przecież rząd wsiadał już w pociąg na Śląsk.

 

Po co rejs pustego samolotu w dwie strony? Zapytaliśmy o to szefa Centrum Informacyjnego rządu Michała Kamińskiego (43 l.) i szefa Kancelarii Premiera Jacka Cichockiego (44l.).

 

– Proszę mi wierzyć, że nie mam pojęcia, jak było z tym samolotem. Muszę porozmawiać z Cichockim – rzucił Kamiński i… przestał odbierać telefon. Cichocki nie raczył odpisać na pytania. Być może trudno było im przyznać, że w czasie, gdy Ewa Kopacz stara się poprawić notowania PO, rząd lekką ręką wydał niemałe pieniądze na darmo. Koszt przelotu Embraera w obie strony to nawet 100 tys. zł!

 

Fakt.pl

 

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.