Prokurator z wyrokiem dostaje dziewięć tysięcy złotych co miesiąc

Skorumpowany prokurator skazany prawomocnym wyrokiem regularnie dostaje pensję od państwa, bo sąd dyscyplinarny nie zdążył wyrzucić go z zawodu – ustalił portal tvp.info.

Bogusław J. dostał zwrot zawieszonej przez 10 lat części pensji – 313 tys. zł i co miesiąc pobiera ponad 9 tys. zł prokuratorskiego uposażenia. Mimo wyroku – 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu – wciąż jest śledczym Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, tyle że w stanie spoczynku.

– To wrzód na ciele Temidy – mówi jeden z przedstawicieli pomorskiego wymiaru sprawiedliwości. – Młodzi prokuratorzy, kiedy słyszą o tej historii łapią się za głowę, bo to kpina z wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza że w Trójmieście prawnicy powszechnie wiedzą, że Bogusław J. przyznał się do winy – podkreśla.

Ze sprawą nic już nie można zrobić, bo wyrok i umorzenie są prawomocne. Potwierdza to Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratora Generalnego: – Niewątpliwie przyczyną było długotrwałe prowadzenie postępowań przed sądami powszechnymi, łącznie 6 i pół roku, w sytuacji, gdy na dwuinstancyjne postępowanie dyscyplinarne pozostawiono sądom dyscyplinarnym raptem dwa miesiące i dwa dni – tłumaczy.

Wyrok na telefon

Bogusław J., to jeden z głównych bohaterów afery korupcyjnej w pomorskim wymiarze sprawiedliwości, ujawnionej wiosną 2005 r. Śledztwo wstrząsnęło tamtejszą Temidą. W aferę było zamieszanych kilku mecenasów, sędziów i prokuratorów oraz pospolitych przestępców.

Przez 12 lat, jako prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Bogusław J. piastował stanowisko szefa prokuratury w Pruszczu Gdańskim. Prywatnie przyjaźnił się mecenasem Piotrem P. – głównym podejrzanym w skandalu korupcyjnym. Adwokat, dzięki swoim znajomościom w wymiarze sprawiedliwości, załatwiał podsądnym zwolnienia z aresztów, niższe wymiary kar i pozytywne dla oskarżonych wyroki sądowe. Mecenas, by nie zostać namierzonym przez śledczych, używał telefonu swojej konkubiny.

„Młodzi prokuratorzy, kiedy słyszą o tej historii łapią się za głowę”

Prokurator z Gdańska wpadł w 2003 r., bo Centralne Biuro Śledcze przez pół roku podsłuchiwało telefon zarejestrowany na kobietę i nagrywało kompromitujące adwokata, sędziów i prokuratorów rozmowy.

Śledztwem zajęła się prokuratura w Białymstoku. W 2005 r. został aresztowany P., a sędziom i prokuratorom zaczęto uchylać immunitety. Afera związana z mecenasem złamała kilka karier w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Choć prokuratura nie znalazła dowodów na wysokie łapówki, to śledztwo pokazało prywatny folwark kilkunastu prawników, którzy po znajomości i za drobne przysługi poza salą sądową dogadywali odpowiednie wyroki. Mecenas za załatwienie uchylenia aresztu zwykle pobierał 10 tys. zł.

W 2006 r. śledczy z Białegostoku zakończyli główny wątek śledztwa. Wśród 27 oskarżonych byli pomorscy mecenasi, sędziowie, prokuratorzy i pospolici przestępcy. Dodatkowo 13 innych osób przyznało się do winy i zostało skazanych bez przeprowadzania procesu.

Grający główne skrzypce w aferze mecenas P. usłyszał 40 korupcyjnych zarzutów. Bogusław J., szefujący wówczas prokuraturze w Pruszczu Gdańskim, został oskarżony o dwa przestępstwa: obiecał P. uchylenie aresztu wobec jego klienta. W zamian adwokat miał załatwić korzystne orzeczenie dla znajomego prokuratora.

Z kolei w innym śledztwie Bogusław J. zobowiązał się załatwić najniższy możliwy wyrok dla znanej gdańskiej lekarki, którą policja zatrzymała na Kaszubach za jazdę samochodem po pijanemu. Chodziło, by sąd nie orzekał zakazu prowadzenia pojazdów. Bogusław J. dogadał się z kolegą z prokuratury w Kartuzach, by kara była, jak najniższa. W zamian mecenas miał pomóc córce śledczego w dostaniu się na studia.

„To wrzód na ciele Temidy”

CBŚ zatrzymuje prokuratora

W 2005 r. szefowi prokuratury w Pruszczu Gdańskim uchylono immunitet. Wtedy prokurator mógł postawić mu zarzuty. Bogusław J. obawiał się aresztowania i zaraz po zatrzymaniu przez CBŚ zaczął sypać. Szczegółowo opowiedział, jak przebiegało załatwianie konkretnych spraw. Tłumaczył, że sposób prowadzenia rozmów z mecenasem P. był „przekroczeniem uprawnień”. Przyznał, że dzięki jego działaniom lekarka dostała najniższy możliwy wyrok. Pod koniec śledztwa zmienił jednak linię obrony, nie przyznał się do zarzutów.

W 2008 r. przed sądem w Koszalinie ruszył proces w sprawie korupcji w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Sprawa z uwagi na dużą ilość oskarżonych i skomplikowane kwestie prawne ciągnęła się kilka lat. Pierwszy wyrok skazujący zapadł dopiero pięć lat później – w 2012 r. Potem na półtora roku sprawa zawisła w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie. Prawomocny wyrok skazujący Bogusław J. usłyszał wiosną 2014 r. Prokurator dostał 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata i 4,4 tys. zł grzywny. Kilka tygodni wcześniej skazany prawnik przeszedł w stan spoczynku, co upoważniało go do poboru 75 proc. prokuratorskiej pensji.

Jeszcze przed prawomocnym wyrokiem rzecznik dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym wielokrotnie pisał do sądu w Koszalinie w sprawie końca procesu wobec prokuratora J. Było wiadomo, że powoli upływa termin przedawnienia sprawy dyscyplinarnej, a to oznacza, że mimo prawomocnego wyroku skorumpowanego prokuratora nie będzie można wyrzucić z zawodu. Spokojnie przejdzie on w stan spoczynku i będzie miał zapewnione dożywotnie uposażenie prokuratorskie.

„Sąd dyscyplinarny zmuszony był do oczekiwania na rozstrzygniecie sądu powszechnego”

Co miesiąc wpada 9 tys. zł

– Zgodnie z prawem sąd dyscyplinarny zmuszony był do oczekiwania na rozstrzygniecie sądu powszechnego – tłumaczy przewlekłość postępowania rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk. – Prawomocny wyrok wraz z odpisami uzasadnień trafiły do sądu dyscyplinarnego w czerwcu 2014 r. Niezwłocznie wyznaczono rozprawę na najbliższy możliwy termin – 21 lipca 2014 r. W tym dniu zapadło orzeczenie analogiczne do prawomocnych wyroków sądowych.

W pierwszej instancji sądu dla prokuratorów były szef prokuratury w Pruszczu Gd. został skazany na najwyższą z możliwych karę – pozbawienia stanu spoczynku wraz z prawem do uposażenia.

– Sąd Dyscyplinarny sporządził uzasadnienie w ciągu siedmiu dni i już 31 lipca 2014 r. przesłał je stronom. Jednak obwiniony zaskarżył orzeczenie, podnosząc zarzut przedawnienia. Sądowi Odwoławczemu pozostało uchylić orzeczenie sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji i postępowanie umorzyć. Rozpoznanie sprawy w sądzie dyscyplinarnym obydwu instancji odbyło się sprawnie na pojedynczych terminach. Uzasadnienia orzeczeń sporządzono także niezwłocznie – podsumowuje rzecznik prokuratora generalnego.

„Po decyzjach sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów od lipca 2006 r. otrzymywał 60 procent pensji.”

Ponad 300 tys. zł do zwrotu

Już po prawomocnym umorzeniu sprawy przed sądem dyscyplinarnym prokurator J. mógł dochodzić zawieszonej przez 10 lat części poborów. – Były szef prokuratury w Pruszczu Gdańskim był zawieszony w czynnościach od maja 2005 roku – wyjaśnia Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Po decyzjach sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów od lipca 2006 r. otrzymywał 60 procent pensji.

Po korzystnych dla prawomocnie skazanego prokuratora umorzeniach przed sądem dyscyplinarnym Bogusław J. zażądał też zwrotu zawieszonej przez 10 lat części wynagrodzenia. Prokuratura musiała mu oddać 313 tys. 976 zł (kwota brutto). Obecnie prawomocnie skazany prokurator dostaje 9,2 tys. zł (brutto) uposażenia prokuratora w stanie spoczynku.

TVP.INFO

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.