Były doradca Komorowskiego. Jak Bronisław zareagował na wynik wyborów?

– Nie emocjonuję się wynikiem PiS. Już parokrotnie w historii III RP bywały większe sukcesy. Jeśli chodzi o liczbę zdobytych głosów, to nie jest żaden rekord, to nawet nie jest złoto, ani medalowe miejsce – ocenia w rozmowie z Fakt24.pl prof. Tomasz Nałęcz, były doradca w kancelarii Bronisława Komorowskiego.

Ujawnia też, jak były prezydent zareagował na porażkę Platformy Obywatelskiej. – Nie sądzę jednak, by specjalnie to odchorował – skwitował prof. Nałęcz.

Fakt24.pl: Osiem lat w opozycji, seria porażek, ale, przyzna pan, historyczny sukces PiS – samodzielne rządy, a wcześniej – wygrana Andrzeja Dudy. Jak pan się czuje w nowej Polsce?

Prof. Tomasz Nałęcz: Nie emocjonuję się tym wynikiem. Już parokrotnie w historii III RP bywały większe sukcesy. Jeśli chodzi o liczbę zdobytych głosów, to nie jest żaden rekord, to nawet nie jest złoto, ani medalowe miejsce. Bardziej skonsternował mnie upadek lewicy. Tyle głosów zmarnowanych! Wiele osób nie ma dziś reprezentacji w Sejmie.

SLD zaszkodziła koalicja z Palikotem?

– Bez wątpienia. Współczuję kolegom z SLD, ale ostrzegałem ich, mówiłem: panowie, będziecie sobie pluć w brodę do końca życia! Wykrakałem.

Nie wyciągnęli wniosków z porażki Europy Plus w eurowyborach?

– To kwestia ambicji liderów. Liderzy SLD i Ruchu Palikota nie chcieli zrezygnować ze swoich partyjnych pozycji, nie zdecydowali się na jednolitą formułę. Bardzo tego żałuję, bo zyskał na tym PiS.

To definitywny koniec lewicy?

– Nie mam wątpliwości, to koniec tej formuły. I dobrze! Po 25-latach funkcjonowania nowej Polski, lewica powinna mieć inny charakter.

Patrzy pan z nadzieją na partię Razem, nowe oblicze lewicy sygnowane nazwiskiem Adriana Zandberga?

– Polska jest cywilizowanym krajem europejskim, i tylko na skutek błędów polityków lewicy nie mam już parlamencie. Nie mam wątpliwości, że za cztery lata będziemy mieli nową lewicę, być może z twarzą Zandberga.

Jest bardziej przekonujący niż Barbara Nowacka?

Nie widzę między nimi żadnej różnicy, mają te same poglądy. Cenię Barbarę Nowacką, ale prawda jest taka, że pociągnęły ją na dno dwa kamienie – Miller i Palikot. Nie mogła sobie pozwolić, choć pewnie chciała, na krytykę liderów SLD i TR.

Czyli za cztery lata to ona i Zandberg staną na czele wspólnej formacji?

– Myślę, że będą działać razem. Przed kilkunastu laty współpracowali w Unii Pracy, zapamiętałem ich jako sprawnych liderów młodzieżówki.

Starzy działacze też się załapią na pokład?

– Tu działa biologia. Człowiek może czuć się młody, ale to tylko odczucie. Gdyby starzy wyjadacze wystartowali za cztery lata, zakończyłoby się to kompletną kompromitacją. Przychodzi moment, w którym trzeba ustąpić. Bo jest komu, na lewicy nie brakuje wspaniałej, pełnej entuzjazmu i samodzielności młodzieży.

A co z Leszkiem Millerem?

– Powinien przesunąć się na ławę komentatorów. Jeśli wchodzący w życie wnuk ma mądrego dziadka, to ten dziadek może mu wiele pomóc. I Miller jako doradca może pomóc lewicy, pod warunkiem, że nie będzie mu narzucał swoich zasad.

Kto powinien go zastąpić?

– Nie ma sensu się tym zajmować. SLD to już jest życie po życiu.

PO też podąża w tym kierunku?

– Ci którzy tak myślą, popełniają błąd. Rządy PiS szybko doprowadzą do tego, że jeszcze docenimy Platformę.

Ewa Kopacz się wypaliła.

– Nie sądzę. Ale myślę, że gdyby kampanią pokierował Donald Tusk, wynik byłby gorszy. Ewa Kopacz zapłaciła za wiele zaniechań Donalda Tuska.

Też popełniła wiele błędów. Mogła się wcześniej pozbyć skompromitowanych w aferze taśmowej ministrów. A to tylko czubek góry lodowej.

– Podzielam pani przekonanie. „Bohaterowie” afery obciążyli jej hipotekę. Ale aż takim samowładcą nie była, by pozbywać się ludzi, jak kukiełek w teatrze.

Grzegorz Schetyna szykuje się do przejęcia władzy w partii?

– Na pewno starannie przeanalizuje sytuację, ale aż tak daleko nie pójdzie. Bardziej widzę tu duumwirat. Duet Kopacz-Schetyna może być niezwykle sprawnym i groźnym narzędziem.

Może to racjonalne, ale nierealne. Lider jest jeden.

– Historia zna wiele udanych duumwiratów. Najrozsądniejsze rozwiązania są realizowane przez mądrych ludzi. A za takich uważam kierownictwo PO. I kiedyś, na początku działalności PO, świetnie się to sprawdzało. Jednowładztwo Donalda Tuska było ogromnym błędem. Podobnie jest w PiS.

To jednowładztwo wywindowało Jarosława Kaczyńskiego.

– Nie ma się co cieszyć, teraz już przed nim tylko schody. PiS będzie miał kłopot z wycofywaniem się z obietnic socjalnych.

Ma zakusy na premierostwo?

– Nie sądzę. Nie dołoży sobie teraz takiego kłopotu. Dopiero gdy Szydło się usamodzielni, a Kaczyński dostrzeże w niej zagrożenie, będzie musiała odejść.

Jak pan widzi przyszłość Donalda Tuska? Ostatnio stwierdził, że fotel przewodniczącego Rady Europejskiej to jego ostatnie polityczne zajęcie.

– Otwarcie to deklarując, pokazuje europejską klasę. Ci, którzy mówią, że odchodzą, trwają, bo prosi się ich o pozostanie na stanowisku.

Raczej o pozostanie go nie poproszą. Jest coraz częściej krytykowany przez unijnych dyplomatów.

– To się jeszcze okaże. Tusk ma po prostu kłopot, którego nie ma polityk żadnego innego państwa. To Polska jest dla niego największym zagrożeniem. To przecież Jarosław Kaczyński będzie wpływało na jego dalszą międzynarodową karierę. Jeśli powstrzyma swoją małość i nie będzie oponował w tej sprawie, Tusk ma ogromne szanse na pozostanie w Brukseli przez kolejne 2,5 roku.

A może powinien wrócić i zrobić porządki w PO?

– Po zakończeniu pracy na tak prestiżowym stanowisku, na ogół nie wraca się do polityki krajowej. To zbyt utalentowany polityk.

Jak Bronisław Komorowski zareagował na porażkę PO?

– Liczył się z takim scenariuszem. Jest mu przykro, ale jak to w rodzinie. Gdy są kłopoty, nikt się nie cieszy. Nie sądzę jednak, by specjalnie to odchorował. Jest racjonalnym politykiem. Przyjął to ze spokojem.

Michał Kamiński, prawa ręka Ewy Kopacz, był gwoździem do trumny PO?

– Nie dajmy się nabrać na tę czarną, PiS-owską propagandę. Oni nienawidzą Kamińskiego, bo świetnie zna ich wszystkie wady. Dorabiają mu straszliwą gębę. Ale ja jestem przekonany o jego talentach i uczciwości.

Chyba jest pan w tej ocenie odosobniony.

– Nie sądzę. Dziękuję Bogu, że nie było go po stronie PiS, bo dostaliby w wyborach ze 45 procent!

FAKT.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.