Agnieszka Romaszewska o zwolnieniu z Biełsatu: to będzie polityczna sprawa

Niezależny dziennik polityczny

Agnieszka Romaszewska po 17 latach została zwolniona z Telewizji Biełsat. W rozmowie z Onetem zostaje zapytana o polityczny wymiar tej sprawy. Przekonuje, że jej poglądy nie zaważyły na przekazie stacji. Wspomina SMS-a, którego dostała od Ryszarda Czarneckiego.

Z Agnieszką Romaszewską rozmawiamy tuż po zwolnieniu jej z Telewizji Biełsat po 17 latach pracy. — Tak jak panu napisałam, gdy poprosił mnie pan o wypowiedź, właśnie pożegnałam się z moim zespołem. Usłyszałam niemilknące oklaski, kilka osób się popłakało, łącznie ze mną. Poza tym dostałam list od człowieka z Białorusi, który był kiedyś naszym współpracownikiem – rozpoczyna naszą rozmowę Romaszewska.

Agnieszka Romaszewska zwolniona z Telewizji Biełsat: idę do sądu

Opisuje okoliczności zwolnienia: — Nie zgodziłam się na umowę za porozumieniem stron, co oznaczałoby zakaz wypowiadania się na temat Biełsatu. W wypowiedzeniu zarzucono mi, że nie wykonywałam „działań zalecanych przez pracodawcę mających na celu dostosowanie działań Biełsatu do posiadanych środków finansowych”. Problem polega na tym, że nie wydawano mi żadnych poleceń, co jestem w stanie udowodnić. I zrobię to, ponieważ idę do sądu. Moje zwolnienie było bezprawne.

Co usłyszała w kontekście zmniejszenia pieniędzy dla Biełsatu o niemal połowę – z 74 do 40 mln zł? — Od telewizji słyszę, że to decyzja MSZ-u, a od MSZ-u nic nie słyszę. Ani jedni, ani drudzy nie chcą rozmawiać. Pana Gorgosza [Daniel Gorgosz – likwidator TVP – red.] zobaczyłam pierwszy raz wczoraj, jak mnie zwalniał. Wcześniej wielokrotnie do niego pisałam, prosiłam o spotkanie dotyczące planów na przyszłość. Bezskutecznie.

– Jeżeli w budżecie państwa zapisano, że MSZ na działalność radiową i telewizyjną ma w tym roku 209 mln zł, a dla najważniejszej platformy medialnej skierowanej na wschodnią część nie ma odpowiednich pieniędzy, to ja tego po prostu fundamentalnie nie rozumiem – podkreśla.

Czy zmniejszenie finansowania Biełsatu łączy z problematyczną sytuacją prawną mediów publicznych w Polsce? — Czasem następują niekorzystne zbiegi okoliczności. Ale nie mogę wprost nie przyznać tego, że działania obecnych władz telewizji są niesłychanie chaotyczne. Słyszę o wsparciu od TVP World, ale niewiele z tego rozumiem.

Telewizja Biełsat wywoła polityczną burzę? „Zbrodnia na przyzwoitości”

Pytam Agnieszkę Romaszewską, czy jej zwolnienie nie stanie się narzędziem w politycznej walce. W jej obronie staje teraz Paweł Szrot z Prawa i Sprawiedliwości, pisząc w mediach społecznościowych o „zbrodni na elementarnej przyzwoitości”. Jednocześnie w 2017 r. to za kadencji PiS-u MSZ pod kierownictwem Witolda Waszczykowskiego zerwało umowę na finansowanie Biełsatu, co groziło jego likwidacją.

— Oczywiście, że to będzie polityczna sprawa i ktoś zechce na tym zyskać, ale co w związku z tym? Można to było przewidzieć. Powiedzmy sobie otwarcie, że byłam odczytywana jako sympatyczka bardziej prawej niż lewej strony politycznej, ale nie przyszłam do telewizji z Jackiem Kurskim ani Jarosławem Kaczyńskim. Biełsat działał za różnych rządów, a moje poglądy nie zaważyły na przekazie telewizji, którą tworzyłam – przekonuje Romaszewska.

Czy ktoś z polityków zwrócił się do niej po ujawnieniu informacji o zwolnieniu? — Dostałam miłego SMS-a od Ryszarda Czarneckiego: „Dziękuję ci za wszystko, Agnieszko, bardzo dużo zrobiłaś”. To mój kolega sprzed lat. Ale zapewniam pana, że do polityki się nie wybieram. Obecna polityka jest obrzydliwa. Nie wiem, co dalej, muszę się rozejrzeć po świecie.

Na razie nie udało nam się skontaktować w tej sprawie z TVP oraz przywołanym przez Agnieszkę Romaszewską Danielem Gorgoszem.

Źródło: onet.pl

Więcej postów