W razie masowego zagrożenia, które przecież staje się realne, miejsca w schronach wystarczy dla 300 tys. mieszkańców kraju. To efekt wieloletnich zaniedbań, których szybko nie nadrobimy.
- Obrona cywilna w Polsce od lat jest zaniedbywana. Jednym z efektów jest stan infrastruktury dla ludności cywilnej – schronów i ukryć.
- Współczynnik miejsc w schronach w stosunku do liczby mieszkańców w Polsce wynosi najwyżej około 2 proc. To najniższy wskaźnik w Europie.
- Nie wiadomo nawet, kto ma zajmować się schronami oraz informować mieszkańców o możliwościach ukrycia się.
- Odbudowa i budowa nowych obiektów ochronnych to kosztowny i długofalowy proces. Prowizorka i improwizacja jest lepsza niż nic, ale nie może usprawiedliwiać bezczynności.
W schronach jest obecnie miejsce dla 300 tys. Polaków. A co z resztą? Wszyscy liczymy, że wojny nie będzie, ale wobec oczywistego zagrożenia po wybuchu wojny na Ukrainie schrony i ukrycia wracają do łask. Są jednak w większości zniszczone i zaniedbane. Większością z nich nie interesował się nikt od czasów zimnej wojny.
O zagrożeniu na miarę 1914 czy 1939 roku słyszymy stale. Rozbudowujemy armię, ponieważ wiemy, że wojny nie można wykluczyć. Za to obrona cywilna, której wagę udowadnia codziennie wojna na Ukrainie, w Polsce nie istnieje już od lat.
Obrona cywilna jednym ze 100 konkretów rządu. A stropy budujemy z papieru
Jednym ze stu konkretów nowego rządu na pierwsze sto dni funkcjonowania jest uchwalenie nowej ustawy o obronie cywilnej. W ustawie o obronie Ojczyzny z 2022 r. obrona cywilna nie znalazła bowiem miejsca. Miała powstać specjalna ustawa dotycząca OC, ale ostatecznie w poprzedniej kadencji Sejmu do tego nie doszło.
– Obrona cywilna w Polsce od lat jest zaniedbywana. Jednym z efektów tego jest stan infrastruktury dla ludności cywilnej, jak schrony ukrycia, nawet znajomość zachowania się społeczeństwa w sytuacjach zagrożenia – mówi WNP.PL gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP.
Nowe budynki powinny mieć odpowiedni poziom odporności na wypadek działań wojennych, jak choćby stropy garaży podziemnych, które mogą spełniać rolę schronów. Kto tego przestrzega? Czy jest instytucja, która to nadzoruje? Czy w ogóle taki wymóg jeszcze obowiązuje?
– Najważniejsza jest niska cena budowli. Stąd domy o „papierowych” stropach w podziemnych garażach, które mogłyby służyć jako schrony. Kiedyś dbała o to obrona cywilna. Robiła zbyt mało, bo było biednie, ale system był. Trzeba było go tylko odpowiednio zmienić, przystosować, zmodyfikować do nowych warunków, a nie wyrzucać i mówić, że to jest niepotrzebne. To jest potrzebne – uważa gen. Komornicki.
Straż pożarna przeprowadziła inwentaryzację budowli ochronnych. Schronów z prawdziwego zdarzenia jest niewiele. W dawnych są dziś magazyny i restauracje. W garażach podziemnych strop jest mniej więcej taki, jak… w Komendzie Głównej Policji, tj. możliwy do przebicia pociskiem z granatnika.
Nie mamy przepisów o ochronie ludności. Samorządy będą miały tu wiele do powiedzenia
– Nie wiadomo, kto ma dbać o schrony, gromadzić zapasy, prowadzić ćwiczenia i przygotowywać plany ewakuacji na wypadek wojny – zauważa gen. Komornicki.
Wciąż też nie mamy przepisów dotyczących obrony cywilnej, prace nad ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej dopiero trwają w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
– Prace nad tą ustawą w zespole Ministerstwa Spraw Wewnętrznych są zaawansowane. Mamy też wsparcie Ministerstwa Obrony. Będziemy również nowe przepisy konsultować z samorządem jako kluczowym odbiorcą tej ustawy – wyjaśnia Wiesław Leśniakiewicz, podsekretarz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Nowy rząd nie chce jednak jednej megaustawy o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej. Sprawy te mają zostać rozdzielone, a w sprawach ochrony ludności większe kompetencje mają otrzymać samorządy.
W ramach polskiego systemu prawnego nie istnieje nawet precyzyjnie zdefiniowane pojęcie budowli ochronnej, takiej jak schron lub ukrycie. Przepisy nadal nie określają jasno, kto ma udostępniać mieszkańcom informacje o lokalizacji schronów.
W związku z tym żadna instytucja ani organ nie mają bezpośredniego obowiązku prowadzenia ewidencji, konserwacji, planowania ich wykorzystania ani określania sposobu przygotowania.
Michał Szafrański, przewodniczący zespołu eksperckiego Stowarzyszenia Instytutu Budownictwa Ochronnego, twierdzi, że współczynnik miejsc w budowlach obronnych w stosunku do liczby mieszkańców wynosi w Polsce najwyżej około 2 proc.
– To najniższy wskaźnik w Europie. Do tego stan większości budowli ochronnych jest zły. Niektóre zagrażają nawet bezpieczeństwu przebywających w nich osób. Stare schrony od lat popadają w ruinę, a nowych się nie buduje – twierdzi Michał Szafrański.
W Polsce jest około 2 tysiące schronów, które pomieszczą około 300 tysięcy osób
Główny ciężar obowiązków ma spaść na straż pożarną, choć dotąd krytykowano strażaków, że większość pieniędzy przeznaczonych na OC wykorzystują na inne potrzeby.
Nowe regulacje obejmą wiele dziedzin życia.
Planowane są między innymi zmiany w prawie budowlanym, żeby schrony nie były w miastach rzadkością. Pod koniec lat 80. XX wieku w schronach mogło ukryć się ok. 5 proc. Polaków.
Liczba ta szybko jednak spadła poniżej 3 proc., czyli do jednego z najniższych wskaźników w Europie. Jeszcze w 2010 r. pojemność schronów i ukryć wynosiła 2,3 proc. krajowej populacji.
Raport opracowany przez Biuro do spraw Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej wskazywał, że w 2017 r. tylko 1,3 proc. ludności Polski mogłoby skorzystać ze schronów.
Miejsca w mniej bezpiecznych ukryciach wystarczyłyby dla kolejnego 1,5 proc. Polaków. Zgodnie z informacjami podawanymi przez Państwową Straż Pożarną w 2023 r. obecnie w Polsce istnieją około 2 tys. schronów, które mogą pomieścić około 300 tysięcy osób.
Ponadto jest także blisko 9 tysięcy ukryć, które mogą pomieścić 1,1 miliona osób. Do tego istnieje 224 tys. miejsc doraźnego schronienia, gdzie zmieści się nawet 47 milionów osób. To m.in. piwnice czy garaże podziemne.
Państwa w różnym stopniu dbają o ochronę obywateli w czasie ewentualnej wojny
Konflikt na Ukrainie uświadomił światu, że Rosja toczy wojnę totalną na wyniszczenie. To wojna, w której agresor walczy nie tylko z żołnierzami, ale również z cywilami, co wynika z przekonania, że im bardziej będą oni cierpieć, tym szybciej zmuszą rząd do kapitulacji.
To znaczy, że posiadanie odpowiednio dużej liczby schronów oraz ukryć, zapewniających bezpieczne schronienie jak największej liczbie ludności cywilnej, może mieć wpływ na przebieg działań.
Zgodnie z wytycznymi szefa obrony cywilnej z 2018 r. w sprawie zasad postępowania z zasobami budownictwa ochronnego, docelowo w budowlach ochronnych oraz ukryciach powinno znaleźć miejsce co najmniej 25 proc. ogółu ludności zamieszkującej obszar administracyjny danego miasta.
Do tego schrony nie powinny znajdować się dalej niż 150 metrów od budynku. Daleko nam do realizacji tych wytycznych.
W 2023 r. w Polsce miało być ok. 62 tys. schronów i ukryć, które pomieszczą ok. 1,3 miliona ludzi. W tym, według MSWiA, jest 4329 schronów, pozostałe to ukrycia. Wiele schronów nie spełnia jednak swojej roli.
Dla porównania w Niemczech nigdy nie było więcej schronów niż dla trzech procent ludności kraju. Władze Rumunii jeszcze 2 lata temu nie posiadały informacji, jaką dokładnie liczbą bunkrów dla ludności cywilnej dysponują.
Na drugim biegunie jest Szwecja, która ma ponad 65 tys. schronów i ukryć dla 7 mln osób, co stanowi około 85 proc. ludności kraju. Szwajcaria ma 300 tysięcy schronów, które mogą przyjąć 9 mln ludzi, czyli o 1,5 miliona więcej niż wynosi liczba mieszkańców.
Odbudowa i budowa nowych budowli ochronnych to kosztowny i długofalowy proces
Warszawiacy, w razie potrzeby, mogą ukryć się w metrze. Niemniej w przypadku zagrożenia nuklearnego przed jego skutkami chroni tylko najstarsza część metra, od Kabat do Wierzbna, gdzie znajdują się specjalne śluzy.
W innych miastach rolę ukryć spełniać mogą podziemne garaże, a także piwnice w blokach z żelbetu, mające 4 piętra nad tym pomieszczeniem.
Najwięcej schronów, także przeciwatomowych, znajduje się w województwie śląskim. Mogą one pomieścić ponad 145 tys. osób. W Katowicach istnieje 256 budowli ochronnych w budynkach mieszkalnych, szkołach, przedsiębiorstwach, budowanych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX w., w których jest przygotowane schronienie dla 27 456 osób. W Chorzowie – jednym z miast aglomeracji górnośląskiej – są 132 obiekty ochronne.
Na drugim miejscu w zestawieniu województw znajduje się województwo łódzkie z 540 schronami, które mogą zmieścić 73 330 osób. Natomiast 502 schrony o pojemności 56 814 osób znajdziemy w województwie pomorskim. Nieznany jest jednak ich stan techniczny.
Odbudowa i budowa nowych obiektów ochronnych to kosztowny i długofalowy proces, wymagający czasu. Na większą ich liczbę będziemy musieli trochę poczekać. Alternatywą, z której oby nie trzeba było korzystać, jest kopanie ziemianek albo ukrywanie się w piwnicach.
Według specjalistów nawet proste ukrycia zabezpieczające tylko przed odłamkami bomb i zagruzowaniem mogą ochronić życie. Prowizoryczne rozwiązania nie zastąpią jednak profesjonalnie przygotowanych schronów i nie mogą być z nimi nawet porównywane jeśli chodzi o poziom bezpieczeństwa.
Źródło: wnp.pl