Mijający 2023 rok był szczególny dla Wojsk Rakietowych i Artylerii. Na ich uzbrojenie wprowadzono sprzęt, który zapewnia zdolności głębokich uderzeń na teren przeciwnika. O ile jednak najwięcej uwagi poświęca się budowie dział i wyrzutni, to wiele rzeczy dzieje się w ich „cieniu”.
4 grudnia, czyli dzień św. Barbary, obchodzony jest tradycyjnie jako Święto Wojsk Rakietowych i Artylerii. Polska artyleria od lat była jednym z liderów modernizacji Wojsk Lądowych, co ważne – prowadzonej w sposób kompleksowy, czyli nie tylko poprzez wprowadzanie nowych środków ogniowych (haubic, wyrzutni), ale i narodowego systemu dowodzenia oraz wsparcia i zabezpieczenia logistycznego.
2023 rok upłynął w Wojskach Rakietowych i Artylerii pod znakiem dużych wyzwań. Do służby od grudnia 2022 roku do obecnego momentu przyjęto 48 koreańskich haubic K9A1, które w dużej mierze zastąpiły przekazane Ukrainie Kraby. Na rzecz walczącej Ukrainy wciąż trwa też produkcja partii haubic, zamówionych w ramach komercyjnej umowy. Szkolenie i przygotowanie na koreańskie haubice przebiega sprawnie, bo mają one podobne podwozia i dokładnie ten sam system kierowania ogniem co Kraby, które były wcześniej wykorzystywane przez jednostki uzbrajane w K9A1. Do kwestii koreańskich haubic jeszcze wrócimy.
Ale haubice to nie wszystko. Planowo realizowano też dostawy moździerzy samobieżnych Rak, ale również – i to nowość w stosunku do roku 2022 – Wieloprowadnicowych Wyrzutni Rakietowych i to aż dwóch typów: amerykańskich M142 HIMARS (Homar-A) i Homar-K, czyli spolonizowanych, koreańskich K239 Chunmoo. Te ostatnie już dziś są zintegrowane ze Zautomatyzowanym Zestawem Kierowania Ogniem Topaz i polskimi podwoziami Jelcz. Druga partia amerykańskich wyrzutni, mogąca liczyć prawie 500 egzemplarzy, także ma zostać zintegrowana z podwoziem Jelcza (w innej odmianie) ale przede wszystkim z systemem Topaz.
To da rozbudowywanej do kilkuset wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych polskiej artylerii bardzo potrzebną zgodność systemów dowodzenia. To więcej, niż tylko interoperacyjność – zdolność współdziałania – bo po pierwsze system Topaz zarządza też środkami rozpoznania (jak BSP FlyEye czy wprowadzany Gladius), a po drugie – mając jeden system kierowania ogniem znacznie łatwiej szkolić jest artylerzystów, nawet na różne środki ogniowe.
Jeśli chodzi o interoperacyjność, to w 2023 roku przeprowadzono – z powodzeniem – testy systemu Topaz we współpracy z systemem amerykańskim AFADTS i systemem kanadyjskim w ramach programu ASCA, zamówiono też pierwszą partię modyfikacji do standardu Topaz+ uwzględniających te zdolności. Można śmiało stawiać tezę, że w polskiej artylerii, dzięki ASCA i rozwojowi systemu Topaz dokona się kolejna „cicha rewolucja”, jeśli chodzi o zdolność wymiany danych i współpracy z sojusznikami. A to – w tak trudnym czasie na wschodniej flance NATO – rzecz bezcenna, bo w sytuacji zagrożenia sekundy „zaoszczędzone” dzięki sprawnym systemom dowodzenia mogą decydować o powodzeniu zadania ogniowego i życiu oraz śmierci artylerzystów.
Jakie wyzwania stoją przed polską artylerią? Jest ich wiele, z uwagi na objętość artykułu można ograniczyć się do kilku. Pierwsze to oczywiście kadry, i na ten moment można powiedzieć, że działania w kierunku wzmocnienia systemu szkolenia – w tym w oparciu o Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu są już podejmowane i to na wielu płaszczyznach. Do tej kwestii na Defence24.pl będziemy jeszcze wracać.
Druga kwestia to zapewnienie zgodności amunicji, a przede wszystkim rakiet. Jak już wspominano, w 2023 roku Wojsko Polskie odebrało pierwsze dostawy dwóch typów Wieloprowadnicowych Wyrzutni Rakietowych, każdy z nich ma możliwość rażenia celów na odległości około 80 km lżejszymi rakietami kierowanymi (rakiety GMLRS w Homar-A i CGR-80 w Homar-K) oraz około 300 km ciężkimi pociskami taktycznymi. To dało rakietowcom zupełnie nowe i bardzo potrzebne możliwości, ale do utrzymania takich zdolności w konflikcie o dużej intensywności potrzebne są duże zapasy amunicji. Obecnie przewiduje się, że w Polsce powinna zostać rozpoczęta produkcja podstawowej amunicji (tej o donośności 80 km) do obu typów rakiet.
Ale bardzo ważnym zadaniem jest też zapewnienie zgodności amunicji, tak jak to ma miejsce z amunicją do haubic 155 mm, która co do zasady jest wymienna. W wypadku systemów rakietowych może to jednak być nieco trudniejsze, bo oba systemy co do zasady wykorzystują pociski kierowane.
Jeśli chodzi o potrzeby unifikacji amunicji, której „zawsze jest za mało”, co kolejny (bo na pewno nie pierwszy) raz pokazują doświadczenia ukraińskie, to nie może ona budzić wątpliwości. I biorąc pod uwagę, że zarówno Homar-A i Homar-K będą wykorzystywały ten sam system dowodzenia (Topaz), i kierowane pociski mają zbliżony system dowodzenia (INS/GPS), z technicznego punktu widzenia powinno być to wykonalne. Ale na przeszkodzie mogą stać tu: polityka i interesy partnerów przemysłowych, czyli producentów obu typów wyrzutni.
Aby osiągnąć założenie zgodności amunicji niezbędne jest więc zaangażowanie na szczeblu politycznym i to będzie (trudne) zadanie dla nowego Ministra Obrony Narodowej. Dodajmy, że w NATO w perspektywie kilku lat będziemy mieć aż cztery rodziny systemów rakietowych (najszerzej obecna dziś rodzina M270/MLRS/HIMARS/Homar-A, Chunmoo/Homar-K, kupowane przez kilka państw europejskich izraelskie systemy Lynx i bliżej nieokreślony system francuski), więc zapewnienie zgodności będzie również wyzwaniem dla Sojuszu. Jednak na początku trzeba to uzyskać na poziomie narodowym, bo europejskie państwa NATO, jak Hiszpania czy Holandia, nie uznają zdolności artylerii rakietowej za tak kluczową jak Polska.
Pierwszym krokiem w kierunku unifikacji amunicji będzie jednak zintegrowanie z systemem Homar-K rakiet 122 mm, jakie już dziś są używane w systemie Langusta. To ważny krok, bo pozwoli nie tylko na realizację szkolenia, ale i rażenia celów, w tym powierzchniowych, na mniejszych odległościach (do około 40 km). W dalszej perspektywie unifikacji powinna jednak dotyczyć również amunicji kierowanej. I to pomimo, że Homar-K i Homar-A mają nieco inne zadania (ten pierwszy przewidziany jest na niższy poziom taktyczny, ten drugi – w pierwszej kolejności na poziom strategiczno-operacyjny).
W dniu Święta WRiA należy też poruszyć kwestię haubic samobieżnych, która budzi pewne kontrowersje w przestrzeni publicznej w związku z zamówieniem koreańskich haubic K9A1/K9PL. Należy jednak pamiętać, że w obecnej sytuacji bezpieczeństwa zdolności muszą zostać zbudowane w stosunkowo krótkim czasie. Potwierdzają to nie tylko szeroko komentowane prace niemieckich analityków, ale też wypowiedź szefa BBN Jacka Siewiery, który stwierdził że wschodnia flanka musi zbudować potencjał w trzy lata, by odstraszać Rosję od ewentualnej agresji.
Oczywiście budowa zdolności to nie tylko zakup haubic, ale paradoksalnie to może być argumentem za realizacją kontraktu z Korei. Po pierwsze, daje to czas na szkolenie czy zgrywanie pododdziałów, co trudno realizować bez sprzętu. Po drugie, zwiększane zdolności produkcyjne Huty Stalowa Wola mogą być w pierwszej kolejności przekierowane na inne obszary – dostawę Borsuków, wież ZSSW i ciężkich BWP, mających wspólne elementy z podwoziem Kraba, wreszcie – pojazdów wsparcia dla samej artylerii.
Bo dostawy tych ostatnich, dla których podstawy tworzy zawarta właśnie umowa ramowa, będą musiały „gonić” dostawy haubic K9, także z pierwszej umowy. Dodajmy, że pojazdów wsparcia w ramach nowej umowy będzie znacznie więcej rodzajów niż w obecnych dywizjonach Krabów, i wszystkie będą pochodzić od polskiego przemysłu, a konkretnie HSW i Jelcza. Dalsze zamówienia haubic Krab, na szeroką skalę, są zresztą również planowane, niemniej w sytuacji, gdy zbliżone do nich (także pod względem szkolenia) haubice można kupić za granicą, a wszystkie inne elementy modułu ogniowego wyłącznie w Polsce, jako pierwsze kupuje się te ostatnie, bo wpina się je w polski system dowodzenia dla Krabów. Dużym wyzwaniem, na które nie ma też jednej, prostej odpowiedzi jest zapewnienie obrony przed oddziaływaniem BSP, i dotyczy to w równym stopniu Krabów i K9.
Oczywiście to tylko krótkie podsumowanie wyzwań, przed którymi stoi polska artyleria. W dniu Święta należy artylerzystom życzyć wszystkiego najlepszego i tego, by mieli wszystkie narzędzia do szeroko rozumianego potencjału do odstraszania przeciwnika, bo to podstawowa ich misja. A wszystkich chętnym do służby w artylerii można tylko dopingować, by już dziś doskonalili się (przedmioty ścisłe/techniczne, język angielski, ale też sprawność fizyczna) i w przyszłości wstąpili do tego rodzaju wojsk, bo zadań i wyzwań dla tej wymagającej służby na pewno nie zabraknie.
Źródło: defence24.pl