Specjalizacja: akwarysta. Zasługi: działalność w PiS. Patron: Bartosz Kownacki. Z takimi atutami Krzysztof K. został wsadzony na fotel prezesa państwowej spółki Nitro-Chem. Zanim zatrzymało go CBA, wprowadził strategiczne dla bezpieczeństwa kraju przedsiębiorstwo w stan poważnego kryzysu. Audytorzy nie mogą doliczyć się pieniędzy nawet z tak prostych inwestycji jak postawienie płotu wokół firmy.
- Krzysztof K. dostał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Razem z nim zatrzymano byłych wiceprezesa i prokurenta Nitro-Chemu
- Podczas naszej rozmowy Krzysztof K. próbował bagatelizować sprawę budowy płotu wokół spółki, w wyniku której spółka straciła co najmniej kilkaset tysięcy złotych
- Kiedy Krzysztof K. stracił stanowisko prezesa Nitro-Chemu, polecił informatykom zainstalować szpiegujące oprogramowanie na komputerze nowego prezesa
- Były protektor Krzysztofa K. Bartosz Kownacki w rozmowie z Onetem wyraził satysfakcję, że „że takie instytucje jak CBA działają i skutecznie łapią takie osoby”
Rozmowa z Krzysztofem K. przebiega w nerwowej atmosferze. Chwilę wcześniej K. zrzuca próbę połączenia telefonicznego. Teraz siedzi w aucie, gdzie nikt inny go nie słyszy.
– Chcielibyśmy się z panem spotkać i porozmawiać.
– Gdyby nie wasz wcześniejszy artykuł, to nie byłoby najmniejszego problemu – odpowiada zdenerwowany K.
Chodzi mu o artykuł „Dokąd wyciekły dane największego producenta trotylu w NATO” z czerwca, w którym opisaliśmy, jak na polecenie K. informatycy Nitro-Chemu zainstalowali szpiegowskie oprogramowanie w komputerze nowego prezesa Andrzeja Łysakowskiego.
– Nawet się nie skontaktowaliście, a napisaliście brednie – oskarża nas, choć według naszych informacji bezpośrednio po publikacji tamtego artykułu w firmie pojawili się funkcjonariusze ABW.
– Jeśli chodzi o poprzedni artykuł, to wysłaliśmy do Nitro-Chemu wiele pytań, między innymi dotyczących pana. Nitro-Chem to wszystko zignorował. Dlatego teraz dzwonimy do pana – wyjaśniamy.
– Bo oni pewnie działali według określonej procedury, określonych terminów, które są nakreślone przepisami. Nie znam szczegółów i nie chcę ich znać – twierdzi K., choć wiemy, że jest w ścisłym kontakcie z wysoko postawionymi osobami w Nitro-Chemie. – Artykuł się pojawił, zanim oni zdążyli to zrobić.
– To ja już panu wyjaśniam: w pytaniach poprosiliśmy o odpowiedź w konkretnym terminie, a także, gdyby mieli dodatkowe pytania, to podałem jeszcze swój numer telefonu. Rozumiejąc, że oni nie chcą odpowiedzieć, postanowiliśmy poprosić pana o bezpośrednią rozmowę.
— Ale chcecie ten sam temat czy jakiś inny?
Wyjaśniamy, że chcemy porozmawiać na wiele tematów, w tym o sprawie nieprawidłowości związanych z budową ogrodzenia wokół strategicznej dla bezpieczeństwa państwa spółki, która przez całe dziesięciolecia nie była chroniona żadną zaporą.
– Tam się pojawiła kwestia jednego z wykonawców, który miał przygotowywać teren pod budowę tego płotu i tam wyniknęły nieprawidłowości. Podobno on zainkasował pieniądze, nie wykonał całości prac – mówimy.
– To jest błaha sprawa. Ja bym się tym w ogóle nie zajmował, bo dla mnie to jest niemal śmieszna sprawa – bagatelizuje ją K., próbując odwieść nas od historii płotu.
Tą historią jednak się zajmiemy. A także innymi, które pokazują, jak bydgoski akwarysta z politycznego nadania wprowadził wielkiego producenta środków wybuchowych w czas chaosu w najbardziej wrażliwym momencie dla tej spółki.
Nowa władza
Ta historia zaczyna się w kwietniu 2017 r. Firmę prowadzi wówczas od dziewięciu lat prezes Tomasz Ptaszyński. Zna ją od podszewki – jest z nią związany od 23 lat. Nitro-Chem osiąga dobre wyniki finansowe, a w czasach, w których polska zbrojeniówka usilnie walczy o sprzedaż swoich produktów za granicę, 85 proc. produkcji Nitro-Chemu jest przeznaczone właśnie na eksport. Firma sprzedaje trotyl, heksogen i inne materiały wybuchowe dla największych światowych producentów amunicji wielkokalibrowej i bomb lotniczych, w tym do armii USA.
Wtedy następuje nagły zwrot akcji. W połowie kwietnia tamtego roku Rada Nadzorcza spółki bez podania przyczyn odwołuje Tomasza Ptaszyńskiego, a na jego miejsce powołuje nowego prezesa – Krzysztofa K.
K. jest znany w Bydgoszczy jako współwłaściciel akwarystycznego sklepu Idolek. Kiedy na zakończenie przytoczonej powyżej rozmowy żąda od nas wysłania pytań drogą pisemną, podaje właśnie adres e-mailowy sklepu Idolek. Sklep zajmuje się sprzedażą rybek morskich i słodkowodnych, a także montażem i konserwacją akwariów. K. pracował też w zakładzie produkującym meble biurowe i był dyrektorem firmy Liber, zajmującej się obróbką metali.
K. posiadał jednak ważny atrybut, który otwarł mu drogę do najwyższych stanowisk w spółkach skarbu państwa – polityczne koneksje. Zaczął od ówczesnej Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, gdzie był asystentem posła Tadeusza Cymańskiego. Wtedy poznał Bartosza Kownackiego, który chwilowo zaczepił się w Solidarnej Polsce, by ostatecznie zakotwiczyć w Prawie i Sprawiedliwości. Wkrótce K. został asystentem społecznym Kownackiego, który stał się wpływowym politykiem – został wiceministrem w resorcie obrony kierowanym przez Antoniego Macierewicza. Spółki zbrojeniowe stanęły otworem przed Krzysztofem K.
Zapytaliśmy ministra Bartosza Kownackiego, czy K. był przez niego wskazany na stanowiska prezesa Nitro-Chemu. – Nie był wskazany, ale rzeczywiście był członkiem rady nadzorczej Nitro-Chemu i kiedy poprzedni prezes odchodził, to siłą rzeczy trzeba było wskazać kogoś do zarządu i to musiał być ktoś, kto ma jakąś wiedzę o spółce – odpowiedział minister Kownacki.
Kiedy dopytaliśmy ministra, czy faktycznie K. miał taką wiedzę, ten przypomniał ponownie, że K. zasiadał w radzie nadzorczej spółki, a poza tym jest inżynierem budownictwa. Jeśli chodzi o radę nadzorczą, to K. trafił do niej z politycznego nadania ledwie sześć miesięcy wcześniej. Przedtem nie miał żadnego kontaktu z Nitro-Chemem.
W rozmowie z nami Bartosz Kownacki wspomniał też o bezpośredniej przyczynie powołania K. na funkcję prezesa. – Był członkiem rady nadzorczej i kiedy poprzedni prezes został odwołany, ponieważ pojawiły się wątpliwości co do jego działań w związku z kontraktami z handlarzem respiratorami Andrzejem Izdebskim, to trzeba było wyznaczyć kogoś, kto miał jakąś wiedzę – powiedział.
O odniesienie się do tych słów oraz powodów swojego zwolnienia poprosiliśmy odwołanego wówczas prezesa Tomasza Ptaszyńskiego. – Przyszła władza ludowa do władzy i wymieniała wszystko i wszystkich. Wiadomo, że to wszystko były polityczne nadania – powiedział wyraźnie rozżalony tamtą dymisją prezes Ptaszyński.
– Teorie można dorabiać dowolne – dodał prezes Ptaszyński. – Pisano szereg rzeczy o powodach mojego odwołania, a to, że miałem złoty pisuar w gabinecie, a to, że miałem złote krzesła. Ja już słyszałem różne rzeczy. Na tysiąc kontraktów, które zawarłem, w jednym rzeczywiście miałem problem, ale w życiu gospodarczym zdarzają się różni oszuści. Ja dla firmy zarobiłem miliard złotych z hakiem, a straciłem w wyniku oszustwa ze strony klienta teoretycznie 3 mln zł, więc to się ma nijak do tej całej sytuacji. Nie miało to wpływu na funkcjonowanie gospodarcze firmy, którą zarządzałem. Pan Kownacki nie jest dla mnie żadnym autorytetem. Mówili jeszcze, że ja muszę odejść, bo musi przyjść ktoś, kto będzie miał ukończone budownictwo, bo firma będzie budować oczyszczalnię. Prezes w firmie nie jest od budowy oczyszczalni, ale od zarządzania.
Handlarz respiratorami sprzedaje trotyl
O co chodziło Bartoszowi Kownackiemu, kiedy mówił nam o kontraktach prezesa Ptaszyńskiego z Izdebskim? Andrzej Izdebski to lubelski biznesmen powiązany z polskimi i albańskimi służbami specjalnymi oraz bałkańską mafią i założyciel m.in. firmy Unimesko SHPK z siedzibą w Tiranie. W Nitro-Chemie zjawił się w 2011 r. z ciekawą, jak się wówczas wydawało zarządowi firmy, propozycją.
Zapewniał prezesa Ptaszyńskiego, że ma dostęp do taniego trotylu z Albanii. Ptaszyński postanowił zrobić z Izdebskim interes. Podpisał umowę na dostawę 3 tys. ton materiału wybuchowego za 1,3 mln dol.
Nitro-Chem, zamiast zapłacić po dostarczeniu towaru, przelał całą kwotę od razu po podpisaniu umowy na konto Izdebskiego. Lubelskiemu biznesmenowi udało się przekonać władze spółki, że na albański trotyl jest wielu chętnych, więc należy się spieszyć. Izdebski dostarczył jednak zakładom w Bydgoszczy tylko ułamek zamówienia. Do dziś jego zobowiązania wobec Nitro-Chemu sięgają ponad 5 mln zł.
Sprawa Izdebskiego stała się pretekstem dla nadzorującego od 2016 r. spółki skarbu państwa Ministerstwa Obrony Narodowej – którym kierował Antoni Macierewicz, a wiceministrem był Bartosz Kownacki – do odwołania prezesa Ptaszyńskiego.
Jednak za czasów nowego prezesa Krzysztofa K. nic nie zrobiono, aby Nitro-Chem odzyskał utracone pieniądze. Co prawda w grudniu 2019 r. bydgoska spółka złożyła w Sądzie Okręgowym w Lublinie pozew o zwrot 10 tys. zł, w związku z niezrealizowaniem przez Izdebskiego jednej z umów, jednak dopiero w 2022 r., gdy Nitro-Chemem kierował Andrzej Łysakowski, spółka złożyła pozew o zwrot całej należności, czyli 5 mln zł.
O sprawie długu Izdebskiego wobec Niro-Chemu zrobiło się głośno, gdy okazało się, że podczas pandemii Ministerstwo Zdrowia zleciło lubelskiemu biznesmenowi zakup respiratorów. Wkrótce okazało się, że podobnie jak w przypadku Nitro-Chemu Izdebski zainkasował pieniądze publiczne i nie zrealizował zamówienia.
Po wybuchu tzw. afery respiratorowej lubelski biznesmen uciekł do Tirany, gdzie w czerwcu 2022 r. – według tamtejszych śledczych – zmarł na zawał. Sprawę długu Izdebskiego wobec Nitro-Chemu w kilku tekstach opisał Szymon Jadczak z portalu wp.pl.
Co teraz dzieje się z długiem Izdebskiego wobec Nitro-Chemu? Sprawą nadal zajmuje się Sąd Okręgowy w Lublinie. Barbara Markowska, rzecznik prasowa sądu poinformowała nas, że po śmierci Izdebskiego został ustanowiony kurator spadku po nim, w związku z tym sprawa o zwrot 5 mln zł długu została odwieszona. Rozprawa odbędzie się we wrześniu.
Niezwykle drogi płot
Wróćmy do historii płotu, od której usiłował nas odwieść Krzysztof K. Jakkolwiek trudno sobie to wyobrazić, to spółka o strategicznym znaczeniu dla obronności państwa, jaką jest Nitro-Chem, od dziesięcioleci stała z dwóch stron nieogrodzona. Refleksji w szefostwie bydgoskiej spółki nie wywołała nawet eksplozja w składzie amunicji w Vrbieticach w Czechach w 2014 r. Siedem lat później czeskie władze oskarżyły o jej spowodowanie dwóch agentów rosyjskiego GRU.
Związane ze spółką osoby, z którymi rozmawialiśmy, wspominają, że w tamtym czasie na teren spółki często wchodzili grzybiarze z otaczającego Nitro-Chem lasu. – To było o tyle niebezpieczne, że po pierwsze tu się produkuje trotyl i mieliśmy już przypadki poważnych eksplozji, a po drugie nigdy nie wiadomo, czy grzybiarze faktycznie byli grzybiarzami – mówili nam.
Nowy prezes postanowił naprawić to zaniedbanie. – Jeżeli chodzi o płot, to prawda jest taka, że jak ja przyszedłem do firmy, to można powiedzieć, że Nitro-Chem nie miał płotu w ogóle. W ogóle. Ja ten płot dopiero systematycznie zacząłem budować po kolei, bo wiadomo, że tam są kilometry płotu i to są bardzo duże pieniądze – chwalił się w rozmowie z nami Krzysztof K.
Właśnie z tymi dużymi pieniędzmi zrobił się problem. Prace miały być podzielone na dwa etapy: najpierw oczyszczenie trudnego leśnego terenu pod budowę płotu, a dopiero potem sama budowa.
W lipcu 2019 r. Nitro-Chem podpisał z firmą budowlaną Tadeusza Skrzypka umowę na oczyszczenie terenu pod nowy płot, demontaż starego, a także oczyszczenie całego pasa przeciwpożarowego wzdłuż planowanego nowego płotu i wokół całej spółki. Kwota na wykonanie prac na długości 6 km opiewała na niebagatelną kwotę 912 tys. zł netto.
Trzy miesiące później wykonawca skończył pracę, a przedstawiciel Nitro-Chemu podpisał protokół odbioru bez żadnych uwag. Wykonawca robót zainkasował ustaloną kwotę.
Przez kolejne miesiące nie udało się wyłonić firmy, która miałaby zbudować nowy płot. W tym czasie prezesem został doświadczony menadżer Andrzej Łysakowski, ale Krzysztofowi K. udało się utrzymać stanowisko wiceprezesa. To on dalej ciągnął projekt budowy płotu.
Dopiero w marcu 2021 r. Nitro-Chemowi udało się wyłonić wykonawcę nowego płotu, którym została firma Bogmar. Kiedy jednak firma weszła na plac budowy, okazało się, że duża część terenu nie została oczyszczona, a pozostałości starego ogrodzenia nie zostały zdemontowane. Nitro-Chem po raz drugi zapłacił za oczyszczenie części terenu, tym razem nowemu wykonawcy, który miał też zbudować nowy płot.
Nowy prezes Łysakowski dowiedział się o chaosie i dziwnych wydatkach towarzyszących nowemu ogrodzeniu dopiero pod koniec października 2021 r., kiedy budowa płotu była na ukończeniu. Zlecił wykonanie wewnętrznego raportu dotyczącego obu inwestycji oraz analizę zgodności wykonania robót z zapisami umowy. Onet ma kopie obu tych dokumentów.
Zacznijmy od nieoczyszczonego terenu pod budowę płotu. W tej sprawie każda z zaangażowanych stron ma inne zdanie i wszystkie różnią się od ustaleń raportu i analizy.
Zapytany przez nas o nieukończone przez Tadeusza Skrzypka prace Krzysztof K. powiedział: – On te prace wykonywał i później, jak Łysakowski przyszedł, on to wszystko przerwał.
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia zastrzegająca anonimowość osoba blisko związana z pracami prowadzonymi w Nitro-Chemie przez firmę Tadeusza Skrzypka, która twierdzi, że prace związane z oczyszczeniem zostały wykonane, a właściciel firmy podpisał oświadczenie, że dopiero po zbudowaniu nowego płotu zdemontuje ten stary. – Do dziś nikt się do firmy po to nie zgłosił – mówi ta osoba.
Jeszcze inną wersję przedstawia w odpowiedzi na nasze pytania kierownik działu prawno-administracyjnego Nitro-Chemu Joanna Sztolcman-Prokop, która twierdzi, że dopiero „drugi etap prac obejmował wymianę elementów starego ogrodzenia na nowe” [w długiej odpowiedzi spółki, która omija większość naszych pytań, znajduje się szereg nieistotnych szczegółów, jednak spełniając prośbę Joanny Sztolcman-Prokop o publikowanie całości wypowiedzi, dołączamy ją pod tekstem – red.].
Przedstawicielka Nitro-Chemu przyznaje jednocześnie, że dopiero „wykonawca nowego ogrodzenia zniwelował wzniesienia, wyprostował łuki i wykorzystał naturalne ukształtowanie terenu”, a więc oczyścił teren pod budowę płotu. Co więc z pieniędzmi, które poszły do poprzedniego wykonawcy?
Tego dowiadujemy się z wewnętrznego raportu firmy. Raport ten wylicza wiele błędów przy inwestycji, od nieprawidłowych wyliczeń długości płotu, po złe wytyczenie jego trasy. Przede wszystkim jednak stwierdza, że „wartość robót niewykonanych, a zafakturowanych wynosi 362,4 tys. zł netto”, a więc ponad jedną trzecią tego, co zapłacono Tadeuszowi Skrzypkowi. Pieniądze te nigdy nie wróciły do firmy.
W całej sprawie jest jeszcze jedna ciekawostka, której nie wychwycili autorzy wewnętrznego raportu. Nitro-Chem zgodził się zapłacić 912 tys. zł za oczyszczenie pasa przeciwpożarowego o długości 6 tys. metrów, czyli płacił 152 zł za oczyszczenie jednego metra. Tymczasem, w odpowiedzi na nasze pytania Przemysław Jurek z Nadleśnictwa Bydgoszcz poinformował nas, że rzeczywista długość pasa przeciwpożarowego wynosi 5320 metrów. To oznacza, że przy stawce 152 zł za metr, właściwa do zapłaty kwota powinna wynieść o ponad 103 tys. zł mniej. O tę kwotę też nikt z Nitro-Chemu się nie upomniał.
Kiedy w końcu doszło do budowy płotu, podlegli K. pracownicy znowu źle obliczyli jego długość, płacąc wykonawcy nie za faktyczne 3,2 km płotu, ale za 4,2 km. W efekcie, jak czytamy w raporcie, wykonawcy płotu zapłacono o 280 tys. więcej. Nie była to wina wykonawcy, firmy Bogmar, a pracowników Nitro-Chemu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prezesowi Łysakowskiemu udało się odzyskać nadpłaconą kwotę.
Trzy zatrzymania za trzy poprawki
Krzysztof K. zabrał się w Nitro-Chemie także za poważniejsze biznesy niż ogrodzenie. Jeszcze w 2016 r. poprzedni prezes Tomasz Ptaszyński podpisał umowę z firmą Paramount Enterprises International (PEI) na dostarczanie trotylu, którego ostatecznym odbiorcą miał być rząd USA. Trotyl miał być wykorzystywany przez Amerykanów do niszczenia starej amunicji na poligonach, a także miał być używany do produkcji bomb lotniczych oraz amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm (obecnie najczęściej używany kaliber artyleryjski na wojnie w Ukrainie).
Jednocześnie Nitro-Chem dostarczał trotyl innej amerykańskiej firmie Island Ordnance Systems (IPI). Współpraca z tą firmą nie opierała się na konkretnych umowach, ale na bieżących zamówieniach zgodnie z potrzebami.
W 2019 r. Krzysztof K. postanowił przyjrzeć się umowie z PEI i wprowadzić do niej trzy poprawki. Kiedy kolejny prezes Andrzej Łysakowski je odczytał, zlecił wykonanie analizy prawnej, która okazała się miażdżąca dla decyzji Krzysztofa K.
Pierwsza poprawka z listopada 2019 r., która przedłużała współpracę z PEI, zakładała jednocześnie, że Nitro-Chem zgodzi się zapłacić umowną karę 1 mln dol., jeżeli by naruszył wyłączność sprzedaży dla PEI. Choć poprawka przewidywała wyjątki od tej reguły, to w tych wyjątkach nie było firmy IPI, której Nitro-Chem sprzedawał trotyl. Oznaczało to, że bydgoska firma automatycznie stworzyła podstawy do zapłaty tej kary.
Druga poprawka z grudnia 2019 r. ustalała zasady przedłużenia współpracy z PEI na lata 2023 i 2024, co samo w sobie jest pozytywne. Problem polegał jednak na tym, że prezes K. zgodził się na ustalenie dolnej granicy rocznego zakupu na wartość zerową. Oznaczało to, że w tych latach PEI nie będzie zobowiązane do zakupu choćby kilograma trotylu od Polaków.
Trzecia poprawka z lutego 2020 r. drastycznie obniżyła ceny za bydgoski trotyl dla Amerykanów. W poprawce tej PEI zezwoliła na anulowanie zapisu o umownej karze 1 mln zł. Wiele jednak wskazuje, że nie za darmo. W tej samej poprawce Nitro-Chem obniżył cenę za trotyl dla PEI do 1,95 dol. za funt, czyli o 10 proc. w stosunku do tej z poprzednich zapisów (2,16 dol.) oraz do tej, którą płaci firma IPI (2,17 dol).
W odpowiedzi na nasze pytania dotyczące tych trzech spółek Joanna Sztolcman-Prokop z Nitro-Chemu informuje nas, że współpraca z amerykańskim kontrahentem „trwa do dziś, przebiega bardzo dobrze i owocuje wspólną realizacją wielu kontaktów”, a „partner amerykański nigdy nie sugerował nałożenia na firmę Nitro-Chem kar finansowych związanych z realizacją tej umowy”.
Jednocześnie przedstawicielka firmy w żadnym miejscu swojej odpowiedzi nie odnosi się do naszych pytań o powody przyjęcia w poprawkach umownej kary, obniżenia obowiązkowej ilości zakupu trotylu do zera, obniżenia cen na trotyl dla PEI czy kwoty, jaką stracił Nitro-Chem na obniżce tych cen [pełen tekst pytań i odpowiedzi znajduje się pod artykułem – red.].
Do tych pytań odnosi się za to kancelaria prawna, która sporządziła analizę trzech poprawek na prośbę prezesa Łysakowskiego. Wyliczyła ona, że wskutek obniżki ceny Nitro-Chem nie zarobił od 1,6 do 1,7 mln zł. Ponadto autorzy analizy zaznaczają, że poprawki zostały wprowadzone niezgodnie ze statusem spółki, choć w odpowiedziach na nasze pytania Nitro-Chem twierdzi, że było inaczej. Według analizy kancelarii prawnej żadna z poprawek nie została poddana analizie prawnej i ekonomicznej przed ich podpisaniem. W podsumowaniu analizy prawnicy sugerują podjęcie działań w celu naprawienia szkody na drodze karnej, czyli zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Sprawę trzech poprawek do umowy opisywała w zeszłym tygodniu „Gazeta Wyborcza” w oparciu o te same dokumenty, którymi dysponuje Onet.
W tym kontekście ważna jest jednak pewna dodatkowa informacja: oprócz podpisów Krzysztofa K., na dwóch pierwszych poprawkach znajdują się podpisy ówczesnego wiceprezesa Sławomira O., a na trzeciej ówczesnego prokurenta Wojciecha G. Na naszą prośbę Robert Sosik z biura prasowego Centralnego Biura Śledczego potwierdził, że te dwie osoby także zostały zatrzymane przez funkcjonariuszy krakowskiego biura CBA wraz z Krzysztofem K. w związku ze śledztwem prowadzonym przez Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Krzysztof K. usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Życie po Nitro-Chemie
W sierpniu 2020 r. nieudolny prezes został wymieniony na sprawnego, nieumocowanego politycznie menadżera – Andrzeja Łysakowskiego. To absolwent Akademii Sztuki Wojennej (w przeszłości – Akademia Obrony Narodowej). Ukończył też studia menedżerskie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz studia MBA w Collegium Humanum Szkoły Głównej Menedżerskiej. Od 2017 r. pełnił funkcję prezesa i dyrektora naczelnego Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych z siedzibą w Dęblinie.
Dzięki politycznym koneksjom Krzysztofowi K. udało się utrzymać na fotelu wiceprezesa Nitro-Chemu jeszcze przez niemal dwa lata – aż do maja 2022 r., kiedy w końcu odwołała go rada nadzorcza spółki. Dopiero pięć miesięcy później nowy prezes dowiedział się, że jego ówczesny zastępca K. polecił firmowym informatykom zainstalować na jego komputerze szpiegowski program. Ujawniliśmy tę historię w artykule „Dokąd wyciekły dane największego producenta w NATO”.
K. ani chwili nie pozostał bez pracy. W tym samym miesiącu, w którym został zwolniony z Nitro-Chemu, objął stanowisko w zarządzie Wojskowych Zakładów Uzbrojenia (WZU) w pobliskim Grudziądzu. – Nowe stanowisko w zarządzie stworzono specjalnie dla niego – mówią nam pracownicy WZU. – Kupili mu też Skodę Superb, żeby mógł dojeżdżać z Grudziądza do domu pod Bydgoszczą. Ale prezes mu nie ufał. K. rzadko się zapuszczał na teren zakładu. Zajmował się często jakimiś drobnostkami, jak zorganizowanie balu przebierańców, na którym pojawił się z wymalowaną na biało twarzą. Impreza okazała się frekwencyjną klapą z powodu złej atmosfery w firmie. Z kolei, kiedy mieliśmy próbny alarm przeciwpożarowy, widzieliśmy go paradującego w strażackim stroju. Mamy wrażenie, że jego główną rolą w WZU było pobieranie comiesięcznego wynagrodzenia.
Krzysztof K. został zatrzymany 29 czerwca. W odpowiedzi na nasze pytania z 6 lipca dział komunikacji w WZU poinformował nas, że K. „został zawieszony w pełnieniu funkcji Członka Zarządu WZU S.A. i w konsekwencji Rada Nadzorcza WZU S.A. odwołała go z tej funkcji”.
O komentarz w sprawie zatrzymania Krzysztofa K. poprosiliśmy jego byłego protektora Bartosza Kownackiego: – To nieprzyjemne zaskoczenie, przykro, że takie rzeczy się dzieją i dobrze, że takie instytucje jak CBA działają i skutecznie łapią takie osoby. Jesteśmy przykładem środowiska, w którym nie ma zmiłuj, nieważne, czy ktoś działa politycznie, czy nie, czy zna kogoś, czy nie – jeżeli popełnia błędy, to musi za nie ponosić odpowiedzialność – powiedział minister Kownacki.
– Tak się kończy zabawa w prezesów z politycznego nadania – mówią tam pracownicy Nitro-Chemu. – Te wszystkie błędy można było przewidzieć już na samym początku. A teraz zostaliśmy z całym tym bałaganem.
Z prośbą o komentarz do poruszanych w tym artykule kwestii zwróciliśmy się także do byłego już prezesa Nitro-Chemu Andrzeja Łysakowskiego. Odmówił jednak odniesienia się do jakichkolwiek spraw związanych ze spółką.
Pytania Onetu i odpowiedzi Nitro-Chemu:
[zarówno w pytaniach, jak i w odpowiedziach niektóre nazwiska zostały zanonimizowane]
Odnośnie umowy z 27 października 2016 r. pomiędzy Nitro-Chemem i Paramount oraz poprawek do tej umowy.
1. W jaki sposób dołączone do umowy za prezesury Krzysztofa K. trzy poprawki z 12.11.2019, 11.12.2019, 04.02.2020 miały zmienić sytuację biznesową Nitro-Chemu wobec Paramount?
2. W Poprawce nr 1 z 12.11.2019 Nitro-Chem zobowiązał się do przyjęcia kary umownej w wysokości 1 mln dol. za naruszenie wyłączności dla Paramount. Jakie było uzasadnienie do przyjęcia tej kary?
3. Jak mogą Państwo wytłumaczyć fakt, że w lipcu 2019 r. Nitro-Chem zobowiązał się do realizacji dostaw dla IPI w 2021 r., a więc w chwili podpisywania Poprawki nr 1 istniała już podstawa do zapłaty tej kary?
4. Na czym miała polegać korzyść dla Nitro-Chemu z Poprawki nr 2, która wprawdzie przedłużała współpracę z Paramount na lata 2023 i 2024, ale minimalna wysokość zamówień ze strony Paramount mogła wynosić 0 MT w każdym z tych lat, więc firma ta mogła nic nie zamawiać przez dwa lata?
5. Jaki był powód dużej obniżki ceny TNT dla Paramountu w Poprawce nr 3 w stosunku do zapisów z Umowy z tą firmą z października 2016 r.?
6. Ile pieniędzy według Państwa szacunków stracił Nitro-Chem z powodu obniżek cen dla Paramount zawartych w Poprawce nr 3?
7. Czy wszystkie trzy poprawki, które naniesiono do umowy zostały zawarte zgodnie ze statutem spółki Nitro-Chem?
8. Czy w tej sprawie toczą się jakiekolwiek postępowania? Jeśli tak, to jakie?
9. Czy w zeszłym tygodniu doszło do zatrzymań i/lub przesłuchań przez CBA w tej sprawie? Które osoby zostały zatrzymane i/lub przesłuchane?
Odnośnie budowy płotu wokół terenu spółki Nitro-Chem.
10. W mojej rozmowie telefonicznej z Krzysztofem K. z poniedziałku 3 lipca powiedział on, że Tadeusz Skrzypek wykonywał prace przygotowujące teren pod budowę płotu, ale przerwał je, kiedy prezesem został Andrzej Łysakowski. Dlaczego Pan Skrzypek przerwał te prace, skoro obowiązywała go umowa?
11. Z umowy dzierżawy terenu od Nadleśnictwa Bydgoszcz wynika, że nadleśnictwo dopuszczało możliwość wykonania prac na tym terenie pod warunkiem udzielenia każdorazowo Nitro-Chemowi zgody na powyższe prace. Czy Nadleśnictwo udzielało faktycznie takich zgód?
12. 4 lipca 2019 r., czyli dzień po podpisaniu umowy z Tadeuszem Skrzypkiem, nowy dokument, ograniczający zakres prac, podpisał z nim Robert M. Czy miał on pełnomocnictwo do podpisania takiego dokumentu?
13. Tadeusz Skrzypek zainkasował za swoją pracę 912 tys. zł (w przeliczeniu: 152 zł za każdy metr pracy na długości, którą obliczono na 6 tys. metrów). Skąd wzięto takie wyliczenie, skoro późniejsze pomiary wykazywały najpierw 4220 m, a potem 3281 m?
14. W późniejszych raportach dotyczących prac przy nowym ogrodzeniu stwierdzono, że Tadeusz Skrzypek nie wykonał swojej pracy (przyznał to także Krzysztof K. podczas naszej rozmowy 3 lipca). Dlaczego więc wypłacono mu pełną kwotę wynagrodzenia?
15. Czy to prawda, że Pani dyrektor Karolina Szuber opisała fakturę wystawioną przez Tadeusza Skrzypka za prace przygotowawcze pod ogrodzenie i zleciła jej wypłacenie?
16. Także podpisując umowę z firmą Bogmar, ustalono ryczałtową kwotę według przeprowadzonego przez Pana Roberta M. pomiaru długości płotu, która miała wynieść 4220 m. Potem okazało się, że długość płotu wynosi – według różnych źródeł – 3274 m lub 3281, to jest niemal kilometr mniej. Kto ponosi za to odpowiedzialność i jaką stratę poniosła spółka na błędnym wyliczeniu?
17. Kto odpowiadał za wytyczenie linii nowego płotu? Jakie argumenty przemawiały za tym, aby w wielu miejscach odbiegała ona od linii starego płotu?
18. W październiku 2021 r. ówczesny prezes Andrzej Łysakowski wydał polecenie, aby nie podpisywać protokołu odbioru do czasu wyjaśnienia problemów z tą inwestycją. Mimo to, odbiór został podpisany. Dlaczego?
ODPOWIEDZI NITRO-CHEMU
Spółka udziela następujących odpowiedzi na pytania zadane 04.07. oraz 05.07.2023 r.:
Ad. 1-7 Współpraca Zakładów Chemicznych NITRO-CHEM S.A. z amerykańskim kontrahentem w zakresie dostaw materiału trotyl do produkcji bomb serii Mk oraz amunicji wielkokalibrowej na potrzeby amerykańskich sił zbrojnych została zapoczątkowana w 2016 roku. Współpraca trwa do dziś, przebiega bardzo dobrze i owocuje wspólną realizacją wielu kontaktów.
W przeszłości, za zgodą amerykańskiego odbiorcy, spółka mogła dostarczać w określonej ilości TNT innym klientom z rynku amerykańskiego w ramach tzw. odstępstwa. Kilka lat temu, w ramach odstępstwa, NITRO-CHEM S.A. przyjął zamówienie na dostawę TNT do innego odbiorcy z USA w ilości przekraczającej zakładane odstępstwo. Odbiorca nie mógł zaakceptować mniejszej ilości z uwagi na grożące mu kary umowne. W wyniku trójstronnego porozumienia amerykański kontrahent wyraził zgodę na realizację bezpośredniej sprzedaży TNT do tego drugiego klienta w ilości obejmującej odstępstwo, natomiast ilość przewyższająca to odstępstwo, została dostarczona za pośrednictwem wspomnianego odbiorcy z USA. Sprzedaż za jego pośrednictwem wiązała się z obniżeniem ceny, jednakże rentowność kontraktu została zachowana na satysfakcjonującym poziomie. Wszystkie dostawy zostały zrealizowane terminowo. Partner amerykański nigdy nie sugerował nałożenia na firmę NITRO-CHEM S.A. kar finansowych związanych z realizacją tej umowy. Zawsze w toku rozmów wypracowywane są rozwiązania biznesowe akceptowane przez obie strony. Z uwagi na wiążące spółkę zapisy umowy dotyczące poufności, nie możemy udzielać bardziej szczegółowych informacji dotyczących współpracy z amerykańskim partnerem. Pozwalamy sobie jednak zauważyć, że cała ta sytuacja handlowa nie wpłynęła negatywnie na wzajemne relacje, a wszystkie poprawki z odbiorcą z USA zostały naniesione zgodnie ze statutem spółki.
Ad. 8-9 Zakłady Chemiczne NITRO-CHEM S.A. współpracują ze wszystkimi służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo państwa i właśnie ze względów bezpieczeństwa nie ujawniają informacji o prowadzonych czynnościach. Nie doszło do żadnych zatrzymań pracowników spółki.
Ad. 10-17 Teren, na którym znajduje się ogrodzenie należy do Skarbu Państwa – Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe — Nadleśnictwa Bydgoszcz. Spółka zawarła umowę dzierżawy ze Skarbem Państwa – Państwowym Gospodarstwem Leśnym Lasy Państwowe w celu wykonania remontu ogrodzenia i wykonania pasa pożarowego typu B oraz w celu korzystania z wyżej wymienionego gruntu.
Remont ogrodzenia został zrealizowany w wyniku przetargu w dwóch etapach w ramach dwóch umów z wykonawcą. Pierwszy etap obejmował prace związane z przygotowaniem i oczyszczeniem gruntu w celu wykonania remontu ogrodzenia z zabezpieczeniem przeciwpożarowym. Umowa w tym zakresie zawarta została z Panem Tadeuszem Skrzypkiem w ramach prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Drugi etap prac obejmował wymianę elementów starego ogrodzenia na nowe. Umowa została zawarta z Bogmar Sp. z o.o. Umowa obejmująca między innymi pierwszy etap podpisana została 3 lipca 2019. Umowa obejmująca drugi etap prac zawarta została 5 marca 2021 r. Wysokość wynagrodzenia, która została ustalona ryczałtowo, stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa.
Stare ogrodzenie, powstałe jeszcze za czasów II wojny światowej, w wielu miejscach było postawione na terenach nienależących do spółki i na dużej liczbie wzniesień. Za wytyczenie nowej linii płotu odpowiadali pracownicy spółki. Wykonawca nowego ogrodzenia zniwelował wzniesienia, wyprostował łuki i wykorzystał naturalne ukształtowanie terenu. Obecnie ogrodzenie umiejscowione jest na terenie spółki i spełnia założone wymagania bezpieczeństwa. Teren zakładu został ogrodzony zgodnie z przyjętymi założeniami. Pragniemy jednak wskazać na błąd metodologiczny zawarty w pytaniu 13 – strony ustaliły rozliczanie wynagrodzenia za roboty ryczałtowo, nie za metr. Spółka nie udziela informacji dotyczących danych osób, które nadzorowały wykonanie remontu ze względu na ich prywatność.
Jednocześnie, dbając o rzetelność przekazu i Państwa czytelników, prosimy o zacytowanie naszej odpowiedzi w całości.
Źródło: onet.pl