„Handelsblatt” uważa, że słowo „Klimaklub” (niem. klub klimatyczny) brzmi elitarnie. Zdaniem dziennikarzy „zapewne właśnie to było zamiarem kanclerza Niemiec”, który wraz z państwami planującymi do 2050 r. osiągnąć neutralność klimatyczną, właśnie taki klub chce założyć.
Dziennik cytuje Olafa Scholza, który podczas międzynarodowej konferencji Petersberger Klimadialog, będącej przygotowaniem do dorocznych konferencji klimatycznych ONZ, obiecał: „Chcemy zgromadzić przy jednym stole możliwie jak najwięcej ambitnych państw, które chcą wspólnie pracować nad przyjaznym dla klimatu rozwojem swojego przemysłu”.
Natomiast „Rhein-Zeitung” pisze, że jeśli chodzi o ochronę klimatu, Niemcy bardzo dużo mówią, ale niewiele robią. „Niemcy nie potrafią nawet skłonić innych uprzemysłowionych krajów do przekazania miliardów pomocy, którą zobowiązały się przeznaczyć na ochronę klimatu w krajach ubogich. Świat nie potrzebuje takiego niegodnego zaufania gospodarza i doradcy. Nie pomoże on ani Chinom jako największemu na świecie emitentowi gazów cieplarnianych, ani żądnym bogactwa krajom globalnego Południa” — czytamy. Dziennik z Koblencji ocenia, że konferencja, która odbyła się w Berlinie, jest „dialogiem pełnym frazesów”.
„Junge Welt” przypomina, że w 2015 r. w Paryżu ustalono, że w miarę możliwości należy ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 st. C. — Poza 1,5 st. C nie ma już żadnych wątpliwości, że system klimatyczny osiągnie całą serię punktów krytycznych. Czasu jest coraz mniej — ostrzegł Simon Stiell, szef ONZ ds. klimatycznych. — Ta dekada będzie kluczowa, by zapobiec najgorszemu — dodał.