Dotąd PiS nie przekraczał czerwonej linii: poświęcania gwarancji pokoju na rzecz wewnętrznych rozgrywek. Tym razem jest inaczej.
Tragedia w Przewodowie pokazała, że Polska nie jest chroniona przed rakietami ze wschodu. Zagrożone jest nie tylko bezpieczeństwo naszego kraju, ale i świata: niekontrolowany ciąg wydarzeń może doprowadzić do konfliktu na skalę globalną. Właśnie dlatego Niemcy zaproponowały wzmocnienie ochrony Polski myśliwcami Eurofighter i bateriami Patriot. Na ofertę eurofighterów nie było odpowiedzi. W sprawie patriotów po wstępnej, pozytywnej reakcji, Niemcy zostali zaskoczeni wywiadem Jarosława Kaczyńskiego dla PAP z propozycją rozmieszczenia ich w Ukrainie.
Polskie władze doskonale wiedzą, że to jest nierealne. Baterie muszą być obsługiwane przez setki niemieckich żołnierzy, bo Ukraińcy tego nie potrafią. Oznaczałoby to wciągnięcie Niemiec, a więc i NATO, w wojnę z Rosją. Nie ma na to zgody nie tylko Niemców i Amerykanów, ale i Polaków.
Gdyby zresztą rząd PiS poważnie myślał o takim scenariuszu, przedstawiłby go w Berlinie kanałami dyplomatycznymi.
Chodzi wyłącznie o grę wyborczą. Kaczyński od miesięcy wini Niemcy za coraz trudniejszą sytuację gospodarczą kraju, więc obecność nawet w symbolicznej postaci Bundeswehry nad Wisłą jest nie do zaakceptowania. Sprzeciw wobec propozycji Niemiec, który godzi w obronność Polski, ma wyłącznie cel polityczny. Chodzi o wygraną w przyszłorocznych wyborach.
Od 2015 r. polityka zagraniczna kraju jest pochodną interesów partyjnych. Z tego powodu pozycja międzynarodowa i wizerunek naszego kraju się załamały. Do tej pory jednak dla PiS istniała czerwona linia, której nie przekraczał: to gwarancje bezpieczeństwa Polski. Właśnie dlatego partia rządząca unikała otwartego konfliktu z Amerykanami, odstępując choćby od regulacji uderzających w telewizję TVN. Jednak tym razem dla partyjnego interesu zdecydowała się na poświęcenie polskiej racji stanu.
Być może dla prezesa PiS i jego partii utrzymanie władzy jest tego warte. Ale z pewnością nie dla bezpieczeństwa Polski i Polaków.