Śmierć prof. Zembali. Rodzina ujawnia nieznane dotąd fakty

Marian Zembala miał 72 lata. Ciało wybitnego kardiochirurga zostało znalezione w marcu w basenie wybudowanym przy rodzinnym domu w Zbrosławicach. W programie Uwaga! TVN rodzina zmarłego ujawniła nieznane dotąd fakty z ostatnich dni byłego ministra zdrowia. — Psychicznie tego nie wytrzymał, nie wytrzymał tego ciężaru i tej nagonki — mówi wdowa po prof. Marianie Zembali.

— W sobotę chcieliśmy z moją żoną podejść do rodziców, nagle mama zaczęła wołać: „Michał, coś się stało!”. Przybiegliśmy. Widok był taki, że ojciec był w niewielkim basenie. Podjęta próba reanimacji okazała się nieskuteczna. Po pół godziny wiedziałem, że była nieskuteczna, bo jego stan był już wtedy dokonany — mówi syn profesora, Michał Zembala.

  Przyczyną śmierci kardiochirurga było utonięcie  , jednak zostawiony przez profesora list jasno wskazywał na to, że było to samobójstwo.

— Dla mnie to był totalny szok, co się stało. Przecież to był silny człowiek. Walczył ze wszystkimi i ze wszystkimi wygrywał, również ze swoją chorobą. Mimo udaru potrafił wrócić do pracy i być aktywny, świadczy to o niezwykłej sile. Co się musiało wydarzyć, że brakło mu siły, by dalej żyć? – pyta Aneta Zymon, specjalistka leczenia ran, która pracowała w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu (SCCS), którego prof. Zembala był wieloletnim dyrektorem.

Zdaniem wdowy po profesorze, Zembala „po prostu nie wytrzymał tego, co było w pracy”. — Zawsze mówił: „Anka, ja już dłużej tego nie wytrzymam. Tych problemów i nagonki na Michała” – dodaje.

Chodzi o syna profesora, Michała Zembale, który również jest kardiochirurgiem i pracował z ojcem w zabrzańskim SCCS. — „Ojciec dyrektor, a syn idzie coraz wyżej po szczeblach i pewnie ojciec mu pomaga”, a to nie było tak. Ojciec pod tym względem był wyjątkowo wyczulony: „Z racji, że jesteś moim synem, to będę od ciebie wymagał 10 razy bardziej niż od kogoś innego. Tak, żeby nikt nie powiedział, że jest ci łatwiej” – przekonuje Michał Zembala.

Mimo wielu osiągnięć, w tym rekordowej liczbie przeszczepów serca w Europie, nie przekonało to osób stojących w opozycji do rodziny.

  Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.  

Żona profesora Mariana Zembali twierdzi, że przed śmiercią była wywierana presja na jej męża, aby zwolnił syna z pracy.

— Mąż mówił: „Słuchaj Anka, źle się w tym szpitalu dzieje, ponieważ widząc moje kalectwo, ludzie zaczynają mnie nie szanować. Nie szanują mnie”. Doszło do tego, że zaczęli naciskać, żeby zwolnić Michała z pracy. Mąż mówił: „Anka, jak ja mogę zwolnić Michała, jak to jest najlepszy kardiochirurg, jakiego mam? Robi najcięższe przypadki i nie mogę go zwolnić” – relacjonuje Hanna Zembala.

Do zwolnienia syna profesora ostatecznie doszło. W kalendarzu, pod datą 17 marca, rodzina odkryła notatkę: „Postawiono mi jako dyrektorowi ultimatum: albo Michał albo MY”. Dzień później dr. Michałowi Zembali wręczono wypowiedzenie.

— Mąż, jak przyjechał do domu, to powiedział: „Straciłem syna, nie wiem, jak ja teraz będę żył. Straciłem szpital”. Powiedział, że jego życie jest już bez sensu — mówi wdowa po profesorze.

  19 marca prof. Marian Zembala został znaleziony martwy   w swoim domu w ubiegłą sobotę. Wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że przyczyną śmierci było utonięcie.

 Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, odczuwasz lęk i smutek, masz myśli samobójcze — nie czekaj, zadzwoń pod jeden w numerów pomocowych dostępnych bezpłatnie i czynnych całą dobę, 7 dni w tygodniu: 

  800 70 22 22    — Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym 

  800 12 12 12    — Wsparcie psychologiczne w sytuacji kryzysowej – infolinia       dla dzieci     , młodzieży i opiekunów 

  116 111    — Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 

  112    — W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia 

Źródło: Uwaga!TVN

ONET.PL

Więcej postów