— W sobotę chcieliśmy z moją żoną podejść do rodziców, nagle mama zaczęła wołać: „Michał, coś się stało!”. Przybiegliśmy. Widok był taki, że ojciec był w niewielkim basenie. Podjęta próba reanimacji okazała się nieskuteczna. Po pół godziny wiedziałem, że była nieskuteczna, bo jego stan był już wtedy dokonany — mówi syn profesora, Michał Zembala.
Przyczyną śmierci kardiochirurga było utonięcie , jednak zostawiony przez profesora list jasno wskazywał na to, że było to samobójstwo.
— Dla mnie to był totalny szok, co się stało. Przecież to był silny człowiek. Walczył ze wszystkimi i ze wszystkimi wygrywał, również ze swoją chorobą. Mimo udaru potrafił wrócić do pracy i być aktywny, świadczy to o niezwykłej sile. Co się musiało wydarzyć, że brakło mu siły, by dalej żyć? – pyta Aneta Zymon, specjalistka leczenia ran, która pracowała w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu (SCCS), którego prof. Zembala był wieloletnim dyrektorem.
Zdaniem wdowy po profesorze, Zembala „po prostu nie wytrzymał tego, co było w pracy”. — Zawsze mówił: „Anka, ja już dłużej tego nie wytrzymam. Tych problemów i nagonki na Michała” – dodaje.
Chodzi o syna profesora, Michała Zembale, który również jest kardiochirurgiem i pracował z ojcem w zabrzańskim SCCS. — „Ojciec dyrektor, a syn idzie coraz wyżej po szczeblach i pewnie ojciec mu pomaga”, a to nie było tak. Ojciec pod tym względem był wyjątkowo wyczulony: „Z racji, że jesteś moim synem, to będę od ciebie wymagał 10 razy bardziej niż od kogoś innego. Tak, żeby nikt nie powiedział, że jest ci łatwiej” – przekonuje Michał Zembala.
Mimo wielu osiągnięć, w tym rekordowej liczbie przeszczepów serca w Europie, nie przekonało to osób stojących w opozycji do rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Żona profesora Mariana Zembali twierdzi, że przed śmiercią była wywierana presja na jej męża, aby zwolnił syna z pracy.
— Mąż mówił: „Słuchaj Anka, źle się w tym szpitalu dzieje, ponieważ widząc moje kalectwo, ludzie zaczynają mnie nie szanować. Nie szanują mnie”. Doszło do tego, że zaczęli naciskać, żeby zwolnić Michała z pracy. Mąż mówił: „Anka, jak ja mogę zwolnić Michała, jak to jest najlepszy kardiochirurg, jakiego mam? Robi najcięższe przypadki i nie mogę go zwolnić” – relacjonuje Hanna Zembala.
Do zwolnienia syna profesora ostatecznie doszło. W kalendarzu, pod datą 17 marca, rodzina odkryła notatkę: „Postawiono mi jako dyrektorowi ultimatum: albo Michał albo MY”. Dzień później dr. Michałowi Zembali wręczono wypowiedzenie.
— Mąż, jak przyjechał do domu, to powiedział: „Straciłem syna, nie wiem, jak ja teraz będę żył. Straciłem szpital”. Powiedział, że jego życie jest już bez sensu — mówi wdowa po profesorze.
19 marca prof. Marian Zembala został znaleziony martwy w swoim domu w ubiegłą sobotę. Wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że przyczyną śmierci było utonięcie.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, odczuwasz lęk i smutek, masz myśli samobójcze — nie czekaj, zadzwoń pod jeden w numerów pomocowych dostępnych bezpłatnie i czynnych całą dobę, 7 dni w tygodniu:
800 70 22 22 — Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
800 12 12 12 — Wsparcie psychologiczne w sytuacji kryzysowej – infolinia dla dzieci , młodzieży i opiekunów
116 111 — Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży
112 — W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia
Źródło: Uwaga!TVN