Do kogo był skierowany przekaz Campusu? Chyba nie do wyborców PiS. Zapewne większości z nich nie odpowiadała oferta programowo-artystyczna tej imprezy, a poza tym rządowe media poświęciły jej o wiele mniej czasu niż choćby rok temu.
Wiadomo za to, czym Campus 2022 nie był. Wbrew wygłaszanym przez polityków PiS i niektórych publicystów nie było to pole konfrontacji Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska, czyli wiceszefa i szefa Platformy. Wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki zapowiadał nawet powstanie nowej partii Trzaskowski – Hołownia, ale z tych doniesień w równym stopniu kpili obaj wymienieni politycy.
Czarzasty też miał być
Campus 2022 okazał się najlepszą do tej pory okazją do policzenie się i poznania wyborców demokratycznej opozycji, szczególne tych młodszych. Rok temu jedynym uczestnikiem spotkania spoza Koalicji Obywatelskiej był lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, obecny i w tym roku oraz dobrze przyjmowany przez publiczność.
W tym roku zabrakło wyłącznie współlidera Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego. Ale tylko dlatego – jak tłumaczył rzecznik klubu Lewicy – że nagle wypadły mu ważne sprawy rodzinne, bo na Campusie miał być. Byli obecni przedstawiciele Młodej Lewicy oraz niektórzy lokalni politycy. A w studiu TVN 24 udanej imprezy gratulowała Anna Maria Żukowska.
Istotą sukcesu tegorocznej edycji Campusu 2022 „Polska Przyszłości” była sama otwarta i luźna formuła przyjęta przez Trzaskowskiego i pomysłodawcę imprezy Sławomira Nitrasa. Każdy z polityków mógł być sympatyczny, inteligentny, dowcipny, otwarty, nieagresywny, gdy odpowiadał nawet na trudne pytania bardzo wymagającej publiczności.
Wygrywali już poprzez kontrast wobec publicznych wystąpień prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego spotykających się z wybranymi wyborcami w asyście policji.
Trzaskowski upuszcza zepsutą krew
Sam Trzaskowski podczas politycznych debat wybrał formułę dowartościowania każdego z rozmówców i skutecznego rozbrajania politycznych min. Okazał się w tym zadziwiająco sprawny.
Od dwóch lat między elektoratami Platformy i Polski 2050 zadrą było zachowanie Szymona Hołowni z wyborów prezydenckich 2020 r. Hołownia wprawdzie zadeklarował, że osobiście poprze Trzaskowskiego, ale zaznaczył, że nie wezwie do tego swoich wyborców. To według części zwolenników opozycji było przyczyną minimalnej porażki Trzaskowskiego z Andrzejem Dudą.
– Szymon bardzo dobrze postąpił. Jako politycy nie jesteśmy władcami głosów swoich wyborców – stwierdził teraz na Campusie Trzaskowski. Wydaje się, że tą wypowiedzią upuścił dużo zepsutej krwi. Kosiniak-Kamysz usłyszał z kolei, że Platforma Obywatelska zawsze słucha mądrego głosu PSL w sprawach rolnych i gospodarki żywnościowej.
W przypadku Donalda Tuska i odpowiedzi na pytanie o dofinansowanie Podkarpacia, bastionu PiS, Trzaskowski wskazał na wrażliwość społeczną lidera PO. Przejął mikrofon i wspomniał posiedzenie Rady Ministrów, gdy ówczesny premier, słysząc wypowiedź o możliwości zmniejszenie nakładów na wspierający PiS region, stwierdził, że ktoś, kto tak myśli, nie ma prawa pracować w jego rządzie.
Tusk przyjechał po wojowników
Być może Trzaskowski wyrasta właśnie na polityka porozumienia i w ten sposób buduje sobie kapitał w całej opozycji na wybory prezydenckie w 2025 r.
Spoglądając z boku na rozmowy polityków, można by dojść do wniosku, że poza kwestią aborcji – Hołownia i PSL mówią o referendum w tej sprawie, PO mówi o prawie kobiety i ustawie zgodnej ze standardem europejskim – nie ma wyraźnych różnic między ugrupowaniami demokratycznej opozycji.
Pojawiła się również istotna zmiana akcentów. Nie było sprzeciwu wobec jednej listy wyborczej czy też lansowana projektu zjednoczonej opozycji jako jedynej formuły wygranej. Politycy wskazywali, że to, w jakiej konstelacji demokratyczna opozycja pójdzie do wyborów, powinno mieć charakter techniczny, a nie ideologiczny. Czyli jak najłatwiej będzie można pokonać PiS.
Tusk mówił, że przyjeżdża na Campus po to, by mobilizować wojowników, by zwyciężać. Wygląda na to, że wojownicy sami się mobilizują, widząc szansę na zwycięstwo, rozsypkę i osłabienie PiS. Kluczowe będzie wyłożenie kart na stół, a to zacznie się w momencie, gdy ugrupowania polityczne zaczną przedstawiać swoje propozycje programowe. Bo w takich przypadkach politycy lubią podkreślać, czym się od konkurencji różnią.
Z tego względu kolejny Campus „Polska Przyszłości” może być jednym z najważniejszych wydarzeń przed wyborami parlamentarnymi jesienią 2023 r.
wyborcza.pl