13,7 mld zł zostanie przeznaczonych na wsparcie budżetów samorządowych — ogłosił rząd. Samorządowcy zwracają jednak uwagę, że proponowane kwoty to kropla w morzu potrzeb. — To pozorny ruch. Do zmian wprowadzonych przez PiS otrzymywaliśmy jako gmina o wiele większe pieniądze i to bez tzw. łaski — przekonuje skarbnik Wrocławia Marcin Urban. Sylwia Dąbrowska, burmistrz Boguszowa-Gorc przyznaje jednak, że „każda złotówka jest ważna”.
Rząd przekonuje, że pieniądze będą mogły być przeznaczone na wydatki bieżące samorządów, zakup źródeł energii i inwestycje, które poprawią efektywność energetyczną w danym regionie. Nad projektem posłowie pochylą się w trakcie pilnego posiedzenia Sejmu zaplanowanego na 2 września.
Projekt ustawy gwarantuje minimalne dofinansowanie dla każdego samorządu: 2,9 mln zł dla każdej gminy, 6,1 mln zł dla każdego powiatu oraz 32,7 mln zł dla każdego województwa.
Premier o marzeniach. Samorządy liczą, czy starczy im na rachunki
Wiem, że niektórzy starali się wbić kij między rząd i samorząd, ale za naszymi obietnicami idą czyny. Staramy się wspierać samorządy we wszystkich działaniach, nie tylko inwestycyjnych – mówił kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki, podczas spotkania z samorządowcami w miejscowości Jasienica Rosielna.
Premier podkreślał, że fundusze są przeznaczane „na realizację marzeń samorządowców”: budowę chodników, dróg rowerowych, instalacji wodno-kanalizacyjnych, dróg gminnych i powiatowych.
Jolanta Krysowata-Zielnica, wójt gminy Wińsko (woj. dolnośląskie) mówi money.pl, że to bardzo dobrze, że te pieniądze się teraz pojawiły. — Nie chce sobie wyobrażać, co było, gdyby tego wsparcia teraz nie było. Te pieniądze mają służyć złagodzeniu kryzysu. Chodzi o inflację, coraz wyższe koszty opału czy większe koszty obsługi obligacji, a pamiętajmy, że zobowiązania te zostały zaciągnięte na inwestycje — mówi wójt Wińska.
Sylwia Dąbrowska, burmistrz Boguszowa-Gorc mówi money.pl, że dla małej dolnośląskiej gminy, która liczy nieco ponad 13 tysięcy mieszkańców, to będzie znacząca pomoc. Burmistrz przyznaje szczerze: jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, każda dodatkowa złotówka jest dla nas ważna.
Nie przesadzając, zaraz się może okazać, że nie będziemy mieli na bieżące funkcjonowanie. Rok szkolny się rozpoczyna, trzeba będzie ogrzać placówki, sytuacja jest taka, że może zabraknąć na rachunki. Teraz musimy przemyśleć, w jaki sposób i gdzie możemy szukać oszczędności — mówi burmistrz Sylwia Dąbrowska.
Budżet gminy Boguszów-Gorce to ok. 70 mln zł. Dla przykładu we Wrocławiu, w stolicy Dolnego Śląska dochody na ten rok zaplanowano na poziomie 5,2 mld złotych. Już teraz deficyt operacyjny gminy Boguszów-Gorce, czyli różnica pomiędzy dochodami bieżącymi a wydatkami bieżącymi wynosi 2 mln 274 tys. zł.
Trudna sytuacja jest nie tylko w tej małej gminie na Dolnym Śląsku. Ostatnio prezydent Bytomia Mariusz Wołosz w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl alarmował, że na koniec roku gmina może mieć problemy z płaceniem rachunków za prąd, ogrzewanie szkół i instytucji publicznych.
„Do kasy Bytomia w tym roku na skutek zmian legislacyjnych wpłynie zamiast około 240 mln zł, zaledwie 188 mln zł. Mniejsze wpływy do kasy miasta, a do tego wzrost cen prądu, paliwa, gazu, węgla, zapowiadane podwyżki wody oraz wzrosty stóp procentowych generują poważne problemy. Tak samo, jak wy codziennie mierzycie się z wyzwaniami spięcia domowego budżetu, tak samo my samorządowcy próbujemy poskładać budżety miast” — przekonuje włodarz Bytomia na Facebooku.
Skarbnik Wrocławia: rząd znów dzieli samorządy
Skarbnik Wrocławia Marcin Urban nowe propozycje rządu odczytuje jako rodzaj gry politycznej.
Chodzi o to, aby pokazać, że rząd pomaga samorządom. Ten ruch jednak jest pozorny. Warto przypomnieć, że do zmian wprowadzonych przez PiS otrzymywaliśmy jako gmina o wiele większe pieniądze i to bez tzw. łaski — mówi money.pl skarbnik.
I wylicza, że Wrocław tylko w tym roku na zmianach podatkowych wprowadzonych przez PiS stracił ok. 220 mln zł. W przyszłym roku według szacunków skarbnika dochody będą mniejsze o 350 mln zł, niż pierwotnie planowano.
— Według wstępnych wyliczeń Wrocław z dodatkowej puli pieniędzy, jakie mają otrzymać samorządy, dostanie ok. 200 mln zł, czyli jak widać, to już jest mniej niż to, na co mogliśmy liczyć do tej pory — przekonuje skarbnik miasta. I dodaje, że wydatków przybywa.
Płacimy za jedną megawatogodzinę energii około 370 zł. W ostatnio rozstrzyganych przez samorządy przetargach na zakup energii elektrycznej koszt ten to już ponad 1,6 tys. zł. Taka spółka jak MPK zużywa ogromne ilości energii, większe wydatki możemy liczyć już w dziesiątkach milionów. Polskie samorządy muszą być na to przygotowane — mówi Marcin Urban.
Skarbnik Wrocławia zwraca także uwagę, że rząd znów dzieli samorządy.
— Z ponad 13 mld, część tej kwoty, blisko 6 mld zostanie podzielona tylko pomiędzy najmniejsze gminy. Chodzi o te, które mają mniejsze dochody z tytułu podatku PIT. I oczywiście większe miasta nie mają nic przeciwko dodatkowemu wsparciu tej szczególnej grupy, ale nie powinno się to odbyć kosztem pozostałych samorządów. Przy takim podejściu, największe polskie miasta nie otrzymają odpowiedniej rekompensaty, jaką powinniśmy dostać — ocenia skarbnik. Przyznając jednak, że dobrze się stało, że rząd w ogóle rozpoczął rozmowę o finansach samorządów.
Premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z samorządowcami sam przyznał, że w taki sposób przygotowany został algorytm, aby ci, którzy najbardziej tego potrzebują, otrzymali najwięcej. Tłumaczył także podejście rządu PiS do tej kwestii. — Bo w sytuacji, kiedy jest kryzys, kiedy mamy trudną sytuację gospodarczą na świecie, filozofia naszego rządu jest taka, że nie może być tak, aby bogate gminy i miasta, stawały się jeszcze bogatsze. Odwróciliśmy logikę naszych poprzedników — przekonywał szef rządu.
Samorządowcy mają swoje pomysły na finanse
Związek Miast Polskich uważa, że przedstawiony przez rząd projekt oznacza de facto przejście do ręcznego sterowania finansami samorządów.
Regulacja, wbrew propagandzie, nie stanowi żadnego dodatkowego wsparcia finansów jednostek samorządu terytorialnego (JST). Jest tylko przesunięciem o kilka miesięcy przekazania kwot, które byłyby należne JST według nowego, ryczałtowego mechanizmu redystrybucji udziałów w PIT, z wyrównaniem w subwencji rozwojowej — czytamy w oficjalnym komunikacji ZMP.
Przedstawiciele zarządu Związku stwierdzili, że rządowy projekt „w najmniejszym stopniu nie rekompensuje dotychczasowych ubytków samorządów w bieżących dochodach własnych”, jakimi są udziały we wpływach z podatku PIT.
Samorządowcy skupieni w Unii Metropolii Polskich przekonują, że jeśli nic się nie zmieni w krajowym prawie, nieuniknione będą kolejne podwyżki: biletów komunikacji, opłat za śmieci, mieszkania.
Pod koniec lipca przekazali do Senatu pakiet „ustaw ratunkowych”. Proponują m.in. obniżenie stawki VAT na usługi transportu publicznego i dotyczące gospodarki odpadami z 8 proc. do stawki 0 proc.
Samorządy chcą także zmiany metody podziału subwencji rozwojowej (rekompensującej ubytki dochodów z PIT) na wprost proporcjonalną do utraty dochodów w danym roku budżetowym (tj. wprost proporcjonalną do wysokości udziału danej JST we wpływach z PIT).
Jedną z propozycji jest także zwaloryzowanie kwoty subwencji oświatowej na 2022 rok o wskaźnik bieżącej inflacji. Chodzi o 8,3 mld zł.
money.pl