„Wyborcza” ujawnia taśmy z pogotowia w Jeleniej Górze pod rządami działaczy PiS. Dyrektor: „Trzeba wypić kawę, wziąć kasę i wyjść”

niezalezny-dziennik-polityczny
Pracownicy Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze bezskutecznie alarmują wszelakie władze nt. fatalnego stanu karetek. Dyrektor ds. medycznych na nagraniach, do których dotarła „Wyborcza”, mówi, że przychodzi do pracy „wypić kawę i wziąć kasę”. Ratowników nazywa „wieśmakami”.

Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze mieni się „jedną z najbardziej elitarnych jednostek systemu ochrony zdrowia”. Tak napisano w ogłoszeniu o pracy z końca lipca. Kandydatów d pracy zachęcano także „aktywnym udziałem w (r)ewolucyjnych przemianach ratownictwa medycznego”.

Tymczasem prawda – jak sprawdziła „Wyborcza” jest zgoła inna. Ratownicy skarżą się na fatalne warunki. Związek Zawodowy Pracowników Zespołów Ratownictwa Medycznego przy pogotowiu w Jeleniej Górze kilka tygodni temu w oficjalnym piśmie alarmował  marszałka województwa dolnośląskiego, wojewodę, NIK i NFZ.

Napisali: „Drzwi ambulansu ZRM są klejone przy użyciu pianki budowlanej. Wyciąga się klocki hamulcowe z innego ambulansu i przekłada do pojazdu realizującego zadania w ramach Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego, w nowym – wycięto otwory, by otworzyć blokujące się od zewnątrz drzwi, karetki mają nieprawidłowe bieżniki”.

Związkowcy poprosili o kontrolę w placówce, bo ich zdaniem „takie działania są niedopuszczalne i skutkują narażeniem zdrowia i życia pracowników oraz pacjentów”.

Na apel ratowników żadna z informowanych instytucji nie odpowiedziała. 

Nieszablonowe podejście w pogotowiu w Jeleniej Górze

Dyrektorem Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze od czerwca 2020 r. jest Mariusz Gierus, szef klubu PiS w jeleniogórskiej radzie miejskiej. To prawnik zajmujący się wcześniej dochodzeniem odszkodowań za wypadki i błędy medyczne.

„Nie pracowałem wcześniej w systemie ochrony zdrowia” – nie krył na łamach portalu termedia.pl. Ale tłumaczył: „Znałem perspektywę pacjenta, co dziś szczególnie pomaga mi w podnoszeniu kwalifikacji personelu oraz budowaniu jakości świadczeń medycznych udzielanych w kierowanej przeze mnie jednostce”.

W wywiadzie, który ukazał się przed wakacjami, Gierus chwalił się także „poczuciem nieszablonowości w podejściu do zarządzania w ochronie zdrowia, budowaniu wizji, strategii i ciągłego rozwoju przy podnoszeniu jakości usług”.

Pracownik pogotowia komentuje: – Takiej obłudy jeszcze nie widziałem. U nas, rozwija się tylko administrację po linii partyjno-koleżeńskiej kosztem świadczeń dla ludzi. Przykładem jest dyrektor ds. medycznych, który z unika kontaktu z pracownikami, a powinien być dla nich wsparciem merytorycznym. Nie odbiera telefonu, nie został nawet przedstawiony załodze.

Dyrektor pogotowia z układami

Dyrektorem ds. medycznych jest Adam Sobolewski. To neurolog, który w pogotowiu w Jeleniej Górze pracuje od 1 kwietnia.

– Przyszedł z lokalnego układu – mówi kolejny pracownik.

„Wyborcza” dotarła do nagrań dwóch prywatnych rozmów Adama Sobolewskiego. O swoim nowym miejscu pracy mówi tak: „Pogotowie to jest dramat, syf, kiła i mogiła”.

Podkreśla jednak, że „póki co jest zadowolony”. „Mi ta funkcja nie jest do niczego potrzebna, ale póki układy są jakie są, tak może być. W pogotowiu mam dobrze, nie narobię się, sobie siedzę, zarządzam, daję oceny lekarzom, czy dobrze pracowali, czy dodatek im się należy decyduję. Takie jaja” – mówi.

I jeszcze: „Tam się nie da porządku zrobić i to nie jest moim celem. Mój to usiąść, wziąć kasę, panie dyrektorze, do widzenia i tyle mnie widzieliście”.

Chwali się też układami. Mówi, że jego sekretarką jest „ta, która jeździła z wiceministrem Marzeną Machałek”. „Była jej asystentką. Kaczyński mówił jej dzień doby. Teraz robi mi kawę” – opowiada.

A o ratownikach wypowiedział się tak: „Trzeba kumać o co chodzi. Tych wieśmaków różnych, nakręconych, roszczeniowych nie zmienisz. Wiecznie się będą drzeć, mieć pretensje. Im dalej, tym lepiej trzeba usiąść, wypić kawę i wyjść na pięcie. Karetki niech jeżdżą”.

„Wyborcza” skontaktowała się z Adamem Sobolewskim. Nie chciał rozmawiać o sytuacji w pogotowiu. Powiedział, że „niepoważnie traktuje zarzuty” związku i odesłał nas do dyrektora Gierusa. – On wie co odpowiadać mediom – stwierdził.

Dyrektor pogotowia: To nie jest prawda

„Wyborcza” zapytała szefa pogotowia, czy prawdą jest, że dyrektor ds. medycznych nie chce utrzymywać kontaktu z pracownikami i nie stanowi dla zespołów wsparcia merytorycznego.

„To nie jest prawda” – odpowiedział w mailu Mariusz Gierus.

Zapytaliśmy także, w jakim stanie technicznym są karetki. Jest ich 14 i obsługują cztery powiaty: karkonoski, kamiennogórski, lubański, lwówecki.

Gierus odpowiedział: „W tej liczbie, 6 ambulansów jest w wieku do 5 lat, natomiast 8 ambulansów w wieku do 10 lat. Wszystkie mają aktualne badania techniczne, dopuszczające je do ruchu jako pojazdy uprzywilejowane, zgodnie z przepisami obowiązującego prawa”.

Na pytanie, czy prawdą jest, że naprawy realizowane są metodami „chałupniczymi”, jak informował marszałka związek, Gierus odpowiedział tylko: „to nie jest prawda”.

– Karetkami nie wozimy ziemniaków, tylko pacjentów a na ich naprawę brakuje pieniędzy, znalazły się za to na organizację I Europejskiego Forum Ratownictwa Medycznego w maju 2022 r., w którym zwykły personel nie miał szans wziąć udziału – denerwuje się jeden z pracowników pogotowia.

Pytamy więc Gierusa, czy pieniądze na to wydarzenie poszły z budżetu pogotowia. Po raz kolejny odpowiada jedynie: „To nie jest prawda”.

Ówczesny szef departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Dominik Krzyżanowski wysłał jednak do dyrektora gratulacje za organizację forum. Był pod wrażeniem profesjonalizmu i zaangażowania.

– A my nie mamy warunków sanitarnych do pracy, w wielu podstacjach jest grzyb – mówią ratownicy.

Na pytanie, jakie są warunki sanitarne, Gierus odpowiada jednak: „Zgodne z przepisami obowiązującego prawa”.

Pytania o sytuację w pogotowiu w Jeleniej Górze we wtorek 23 sierpnia przesłaliśmy też do Urzędu Marszałkowskiego, pod który podlega placówka. Za ochronę zdrowia odpowiada tam Marcin Krzyżanowski z PiS. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.

Ratownicy komentują: – To wygląda jak podrzędny kabaret. Czujemy się pozostawieni sami sobie. Nie szanuje się nas i nie traktuje poważnie.

wyborcza.pl

Więcej postów