Do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów. Polsce mogą grozić finansowe kary za niespełnienie wymogów przygotowywanego właśnie przez UE rozporządzenia
Zakazująca sprzedaży samochodów spalinowych w 2035 r. UE już wkrótce postawi Polskę przed gigantycznym wyzwaniem: dostarczenia energii do aut elektrycznych.
Proponowany przez Komisję Europejską projekt rozporządzenia w sprawie paliw alternatywnych (AFIR) narzuci krajom członkowskim obowiązek zapewnienia w publicznej infrastrukturze ładowania minimum 1 kW mocy dla każdego zarejestrowanego auta z napędem czysto elektrycznym i 0,66 kW dla hybrydy plug-in. Polska, jako jeden z krajów UE z najsłabiej rozwiniętą infrastrukturą, może mieć z tym największy problem.
Z raportu Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że tylko za sprawą wciąż małego parku elektrycznych samochodów dziś jeszcze jesteśmy w stanie sprostać kryteriom. Moc w ogólnodostępnej infrastrukturze ładowania według danych z marca wynosiła 77 MW – o 39 MW więcej niż wymaga AFIR. Ale ten zapas zniknie, bo liczba e-aut rośnie dwa i pół razy szybciej niż publicznych ładowarek: jeśli w 2019 r. na jeden punkt przypadało pięć pojazdów, to obecnie 11,5 i ta proporcja będzie się powiększać, m.in. za sprawą dopłat do zakupu elektryka. Biorąc pod uwagę prognozy wzrostu parku aut, przy ok. 510 tys. elektryków (bateryjnych i hybryd plug-in) w 2025 r. potrzebować będziemy nawet 435,8 MW zainstalowanej mocy, w 2030 r. – 1383,5 MW, a w 2035 r. – 2613,1 MW. Jak szacuje PSPA, w rezultacie już za trzy lata powinniśmy mieć ok. 42 tys. punktów ładowania, dziesięć razy więcej niż mamy teraz.
Tymczasem przy obecnych procedurach budowa przyłącza elektroenergetycznego do ładowarki trwa w Polsce dłużej niż w innych krajach UE, zabierając rok–dwa lata, a czasem nawet trzy. Będzie to miało fatalne skutki. – Tak powolny wzrost liczby punktów ładowania nie tylko narazi nas na konsekwencje w postaci wyhamowania tempa sprzedaży aut elektrycznych, ale i doprowadzi do kolejek przy ładowarkach i nałożenia na Polskę kar finansowych za niespełnienie celów określonych w rozporządzeniu – ostrzega Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA.
To bardzo realna perspektywa, bo problemem są zbyt małe nakłady firm energetycznych na rozwój sieci dystrybucyjnych i przyłączy do nich. Brakuje ładowarek np. przy drogach szybkiego ruchu i autostradach, gdzie potrzeba ogromnych mocy, a infrastruktura dostosowana jest tylko do oświetlenia parkingów czy zasilania stacji paliw.
– Ten problem narasta i obawiam się, że nie będziemy w stanie budować stacji ładowania w tempie odpowiednim do potrzeb – przyznaje Rafał Czyżewski, prezes GreenWay, jednego z największych operatorów ładowania w Polsce.