Zaskakująca propozycja Jarosława Kaczyńskiego. Generałowie zdziwieni

Zaskakująca propozycja Jarosława Kaczyńskiego. Generałowie zdziwieni

Przebywając w Kijowie, Jarosław Kaczyński przedstawił plan wprowadzenia do Ukrainy misji pokojowej, której obecność mogłaby pogodzić zwaśnione strony. Zasugerował nawet, by ciężar ten wzięło na siebie NATO. Wojskowi nie ukrywają zdziwienia takimi deklaracjami i sprawiają sprawę jasno. – Wprowadzenie w tej chwili wojsk NATO na Ukrainę oznacza przyłączenie się NATO do wojny po stronie ukraińskiej – wyjaśnia „Faktowi” generał Tomasz Bąk, były dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.

Wizyta premierów Polski, Czech i Słowenii odbiła się na świecie szeroki echem, a polityków wychwalano za odwagę i chęć niesienia wsparcia zaatakowanym Ukraińcom. Podczas spotkania w Kijowie padły jednak pewne deklaracje, które wielu wprawiły w zdziwienie.

Jarosław Kaczyński chce w Ukrainie misji pokojowej

Wicepremier Jarosław Kaczyński zaapelował w Kijowie do sumień przywódców zachodnich państw. Uznał, że skoro wyznaje się pewne zasady, to trzeba też wyciągać z nich wnioski. Podzielił się też pomysłem na zapewnienie bezpieczeństwa walczącej Ukrainie.

– Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie w stanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy – mówił Jarosław Kaczyński.

Uznał też, że misja taka powinna być osłonięta przez odpowiednio silne siły zbrojne. Takie rozwiązanie, zdaniem wicepremiera Kaczyńskiego, pozwoliłoby zapewnić pomoc humanitarną i przybliżyć osiągnięcie pokojowego rozwiązania konfliktu.

– To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa, cały demokratyczny świat bardzo potrzebuje – skwitował premier Kaczyński.

Generał: To nie byłaby misja pokojowa, tylko misja wojenna

Na słowa wicepremiera z niedowierzaniem patrzą polscy wojskowi i nie mają złudzeń, co oznaczałoby wysłanie do Ukrainy wojsk NATO, nawet gdyby nazwać je siłami pokojowymi.

– Putin nie zgodzi się na jakiekolwiek wojska NATO. To nie byłaby misja pokojowa, tylko misja wojenna – mówi „Faktowi” generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Wojskowy wylicza, jakie warunki musiałby być spełnione, aby w ogóle można było rozmawiać o wprowadzeniu do Ukrainy sił pokojowych. Najpierw musiano by przerwać działania wojenne, a między armiami wyznaczyć strefę rozdzielenia. Wskazuje na jeszcze jeden warunek.

– Wtedy można wysłać misję. I to misję, która nie jest stroną, ani nie jest przyjazna którejkolwiek ze stron ze sobą walczących. Czyli to może być państwo, które nie jest w ogóle w NATO i państwo, które nie jest w żaden sposób stowarzyszone z Rosją – mówi generał Skrzypczak.

Wojna w Ukrainie. Nie ma skutecznej misji bez ONZ

W powodzenie tak przedstawionej przez polityka misji nie wierzy też były dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, generał Tomasz Bąk. W rozmowie z „Faktem” zaznacza, że najpierw do pracy musieliby zabrać się dyplomaci i wynegocjować zawieszenie broni. Do tego, by siły pokojowe miały jakiekolwiek umocowanie prawne, konieczna byłaby zgoda Organizacji Narodów Zjednoczonych.

– Tak jak działo się to w Bośni, jak działo się to na Bliskim Wschodzie pomiędzy Syrią i Izraelem. Ale nie w momencie, kiedy trwają działania bojowe. Bo wprowadzenie w tej chwili wojsk NATO do Ukrainy oznacza przyłączenie się NATO do wojny po stronie ukraińskiej – mówi generał Bąk.

Przypomina też, że historia uczy, że podobne operacje, które przeprowadzono bez rezolucji ONZ, nie zakończyły się pełnym sukcesem.

fakt.pl

Więcej postów