– Oni wierzą i my też w to wierzymy gorąco, że ten konflikt się szybko skończy i że będą mogli wrócić do swojego kraju. Dlatego nie chcą wyjeżdżać poza granice dużych miast. Boją się, że stamtąd będą mieli problem z powrotem – mówił w programie Fakt LIVE, prezydent Katowic, Marcin Krupa.
W rozmowie z dziennikarką Faktu Agnieszką Burzyńską, Marcin Krupa opisywał, jak wygląda aktualna sytuacja uchodźców z Ukrainy w stolicy województwa śląskiego. Zaznaczył, że większość z nich jest bardzo przestraszona.
– Oni wierzą i my też w to wierzymy gorąco, że ten konflikt się szybko skończy. I że będą mogli wrócić do swojego kraju. Dlatego nie chcą wyjeżdżać poza granice dużych miast, ponieważ boją się, że stamtąd będą mieli problem z powrotem. Oni są po prostu przestraszeni – mówił prezydent Katowic.
Prezydent dodawał, że podobna sytuacja co w Katowicach jest w innych dużych miastach. Uchodźcy znajdują się w „stanie ucieczki”. Nie jest im łatwo osiąść, uspokoić się, pogodzić z myślą, że mogą w Polsce spędzić następne tygodnie, miesiące, a nawet lata. I dlatego wolą czasem pierwsze dni spędzić na dworcu niż w punkcie pomocy, zorganizowanym w sportowej hali czy hostelu.
– Ci ludzie często nie chcą ruszać się z dworca. Ponieważ wiedzą, że na przykład za dwie, trzy, sześć godzin, będą mieli kolejny pociąg w inne miejsce. Oni się czują bardziej bezpiecznie na tym dworcu, bo wiedzą, że z niego się wydostaną w każdej chwili – dodał.
Marcin Krupa mówił, że w pomoc jest zaangażowana ogromna rzesza wolontariuszy, a dla uchodźców jest to podróż w nieznane.
– Jeżeli przyjeżdża pociąg i wysiada kilkaset osób, no to mamy chwilami takie wrażenie, że jest jakiś chaos, że coś jest nieogarnięte. Ale proszę wierzyć, że stajemy na wysokości zadania – zapewniał.
– Przed dworcem utworzyliśmy ze strażakami i wojewodą punkt, gdzie w ogrzewanych namiotach można przeczekać do następnego pociągu albo poczekać na transport do miejsca zakwaterowania – opisywał sytuację w swoim mieście.
– Bardzo dużo osób z tego korzysta – dodał prezydent Katowic i podkreślił, że jeszcze jeden taki namiot w jego mieście jest w rezerwie.
Prezydent wyjaśnił, że szacuje tę liczbę na 20 tys. osób, ale zaznaczył, że jest to trudne do wyliczenia. Dodał, że przed napadem Rosji na Ukrainę w Katowicach było zameldowanych ok. 2 tys. osób z Ukrainy i prawdopodobnie ok. 1 tys. Ukraińców mieszkało tam bez meldunku.
– Przed dworcem utworzyliśmy ze strażakami i wojewodą punkt, gdzie w ogrzewanych namiotach można przeczekać do następnego pociągu albo poczekać na transport do miejsca zakwaterowania – opisywał sytuację w swoim mieście prezydent Katowic.