1 stycznia 2022 Francja przejęła 6-miesieczną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Przedstawicielem Rady w pracach UE został minister ds. europejskich Clément Beaune (na zdjęciu). Ten sam, któremu rząd PiS odmówił odwiedzin w najsłynniejszej „strefie wolnej od LGBT”
Rząd PiS miał okazję zapoznać i poróżnić się z Beaunem na początku marca 2021. Podczas dwudniowej wizyty minister poza swoim odpowiednikiem Konradem Szymańskim i ówczesnym ministrem klimatu Michałem Kurtyką, spotkał się także z politykami bliższej mu ideologicznie Koalicji Obywatelskiej: Rafałem Trzaskowskim i Tomaszem Grodzkim. Wcześniej poświęcił czas na spotkania z Adamem Bodnarem, organizacjami broniącymi praw kobiet oraz Bartem Staszewskim, autorem tabliczek piętnujących „strefy wolne od LGBT”.
„Tych wartości trzeba bronić, w każdym kraju. W Polsce wiele osób organizuje się, by to robić. Dziś rano [8 marca – red.] spotkałem się z kobietami, które walczą o prawo do aborcji oraz z aktywistami LGBT. Można się z nimi nie zgadzać, ale ja wierzę, że prawa, których bronią, to europejskie prawa. Dlatego chciałem nadać tym spotkaniom szczególną rangę. Sam też będę walczyć dalej” – obiecywał Beaune.
Francuski minister, który sam jest gejem, zamierzał także odwiedzić Kraśnik – miasto, które jako jedno z pierwszych ogłosiło się „wolnym od LGBT”. W wywiadzie m.in. dla OKO.press Beaune tłumaczył, że polskie władze były takiej wizycie przeciwne, musiał więc z niej dyplomatycznie zrezygnować. Zapewnił jednak, że wróci.
Polskie MSZ zaprzeczało, jakoby wpłynęło na plany Beaune’a, nie wprost zarzucając mu kłamstwo. Wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk zapowiadał „wyjaśnienie sytuacji” w porozumieniu z ambasadą Francji. Beaune wyjechał, niesmak pozostał.
Prezydent Emmanuel Macron podkreśla dziś, że walka „w imię równości, przeciwko wszelkim formom nienawiści i dyskryminacji” będzie jednym z priorytetów francuskiej prezydencji.
Konkretnie zapowiada, że poprze inicjatywę Komisji, by wykaz „przestępstw w UE” rozszerzyć o mowę nienawiści i przestępstwa z nienawiści. Zamierza też przyjąć strategię walki z rasizmem i antysemityzmem oraz uchwalić prawo przeciwko przemocy wobec kobiet.
Na tym jednak nie koniec polskich kłopotów.
Praworządność „nie może być przedmiotem negocjacji”
Francja nie zamierza także rezygnować z upominania się o rządy prawa w Polsce i na Węgrzech.
„Na początek chcę podkreślić, że te kwestie nie mogą być przedmiotem negocjacji. To nasze być albo nie być, podstawa traktatów i samo serce Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, poprzedzającej Unię, przepisy naszych konstytucji” – mówił Emmanuel Macron, prezentując plan prezydencji 9 grudnia 2021.
„Trwa polityczna walka o przetrwanie naszej Unii i naszych wartości. Istnieją ruchy polityczne, które podważają fundamenty wartości i praw, na których zbudowana jest Europa. […]
Czeka nas dużo pogłębionej pracy w sferze polityki, bo musimy współpracować z krajami, które wątpią w prawdziwość, skuteczność i znaczenie tych wartości. Jako Europejczycy mamy obowiązek tę pracę wykonać” – podkreślił prezydent Francji.
„M.in. dlatego chciałbym w ciągu tych sześciu miesięcy znaleźć nowe narzędzia, które pomogą nam w krzewieniu demokratycznych swobód, np. stworzyć europejski fundusz wsparcia dla niezależnego dziennikarstwa i dziennikarstwa śledczego. Będziemy bronić praworządności, tak jak bronimy wartości” – zapowiedział.
W Radzie UE od grudnia 2017 toczy się procedura o naruszenie przez Polskę zasady rządów prawa. Kolejne wysłuchania rządu PiS nie przyniosły jednak jak dotąd żadnego przełomu. Reprezentująca rządy państw członkowskich Rada, uważana jest za instytucję hamulcową UE. W dodatku Unia w ostatnich czterech latach bardzo potrzebowała jedności: mieliśmy brexit, wybory nowej Komisji, pandemię i negocjacje wieloletniego budżetu.
Czy francuska prezydencja skończy z praworządnościowym imposybilizmem w Radzie? To na razie nic pewnego.
Prezydencja w czasie kampanii
Każda prezydencja potrzebuje sukcesów, ale ta szczególnie. 10 kwietnia 2022 we Francji odbędą się wybory prezydenckie. Administracja Macrona na pewno będzie chciała wykorzystać szefostwo w Radzie, by wykazać się w kampanii skutecznością i proeuropejskością.
Możemy oczekiwać, że francuski prezydent i kandydat do reelekcji (na razie niepotwierdzony) będzie w ostrych słowach mówić o rządzie PiS. O ile bowiem wizyta Macrona w Polsce w lutym 2020 roku była postrzegana jako „nowe otwarcie” w stosunkach między oboma krajami, to polscy rządzący od tego czasu zrobili wiele, by pozbawić Francuzów złudzeń.
Przede wszystkim zaczęli zabiegać o polityczny sojusz z główną kontrkandydatką Macrona w wyborach – Marine Le Pen – choć wcześniej zapewniali, że nie mają z nią nic wspólnego. Próby utworzenia nowej eurosceptycznej siły w Parlamencie Europejskim jak na razie spełzły na niczym, ale PiS nie ukrywa, że w wyborach stawia właśnie na Le Pen. Podczas ostatniej wizyty w Warszawie Francuzkę przyjęto z honorami godnymi najwyższych oficjeli państwowych. Ostatnie sondaże pokazują, że jej awans do drugiej tury jest jednak zagrożony.
Macron nie ma zatem wiele do stracenia. Atakując Polskę (i Węgry), będzie jednocześnie bił w swoją konkurentkę, jako tę, która chce niszczyć UE razem z podważającymi fundamenty demokracji populistami.
A sprzyjając inicjatywom dotyczącym praw człowieka – również nie na rękę rządowi PiS – umocni swój wizerunek nowoczesnego Europejczyka, czyt. nowocześniejszego od kandydatki konserwatystów Valérie Pécresse.
Mówimy więc raczej o gorszym dla PiS klimacie politycznym, nie o konkretnych ruchach.
Pracami Rady ds. Ogólnych – formatu spotkań, na których dyskutowane są m.in. polskie problemy z sądownictwem – pokieruje teraz Clément Beaune. Niewykluczone, że położy mocniejszy akcent właśnie na tę kwestię. Próba przeforsowania sankcji dla rządu PiS w Radzie już niekoniecznie będzie jednak priorytetem. Tutaj o sukces, czyli znalezienie większości, będzie bardzo trudno. A wizerunkowej porażki w trakcie kampanii Macron na pewno będzie chciał uniknąć.
Podwaliny europejskiego mocarstwa
Państwa członkowskie sprawują prezydencję w Radzie UE przez sześć miesięcy. W tym czasie dany kraj ma być w UE „bezstronnym mediatorem”. Nie powinien forsować swoich narodowych priorytetów, może natomiast kłaść nacisk na wybrane tematy ważne dla całej UE. Francja, poza europejskimi wartościami zamierza skupić się w pierwszej kolejności na:
cyfryzacji, a zwłaszcza uregulowaniu rynków cyfrowych oraz działalności i odpowiedzialności dużych platform internetowych (np. monitorowania mowy nienawiści);
zielonej transformacji, w tym wdrożeniu opłat węglowych od importu produktów do UE z krajów, gdzie wymagania co do emisji są niższe;
wymiarze społecznym, w tym przede wszystkim uchwaleniu prawa o europejskiej płacy minimalnej.
Poza tym francuska prezydencja zamierza dać podwaliny pod inne, długofalowe zmiany:
budować Europę-mocarstwo, kładąc nacisk na wspólną obronność, harmonizację procedur azylowych i reformę Schengen;
pracować nad nowym modelem wzrostu i inwestycji dla UE i strefy euro, by Europa stała się „kontynentem produkcji i zatrudnienia”, rozważyć zmianę unijnych limitów deficytu i długu publicznego (dziś to odpowiednio 3 i 60 proc. PKB);
„zsynchronizować” kalendarze państw członkowskich w temacie walki z katastrofą klimatyczną i utratą bioróżnorodności.
wesprzeć młodych, zabiegając o poszerzenie programu Erasmus;
zadbać o kulturę, tworząc Akademię Europy zrzeszającą ok. 100 badaczy z 27 krajów, by ożywić debatę europejską naukową w rozmaitych dziedzinach;
postawić na zdrowie, planując powstanie nowej wspólnej agencji badawczej o konkretnych zadaniach, np. walce z chorobą Alzheimera.
Prezydencja Francji zakończy się 30 czerwca 2022. Następni w kolejce są Czesi. Kolejna prezydencja Polski planowana jest na pierwszą połowę 2025 roku.