W sobotę Donald Tusk stracił prawo jazdy za to, że dwukrotnie przekroczył prędkość jazdy w terenie zabudowanym. Teraz okazuje się, że Donald Tusk jechał służbowym samochodem i tego dnia nie chciał skorzystać z pomocy szofera. Wiemy, dlaczego go odprawił? Fakt dotarł do nagrania, na którym widać miejsce zatrzymania byłego premiera.
Do zdarzenia doszło w sobotę w miejscowości Wiśniewo koło Mławy w województwie mazowieckim. Donald Tusk jechał 107 km/h w terenie zabudowanym i został zatrzymany przez drogówkę. Szef PO otrzymał mandat w wysokości 500 zł, dostał 10 punktów karnych i stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Fakt dotarł do nagrania, na którym widać miejsce, w którym zatrzymano byłego premiera.
A filmie widać, w jakim miejscu Tusk został zatrzymany. Radiowóz jest schowany w bocznej uliczce, za płotem. To wręcz idealne miejsce do łapania kierowców, przekraczających prędkość w terenie zabudowanym.
Jak podaje Interia, tego dnia Tusk jechał służbowym autem, należącym do Platformy Obywatelskiej. Zrezygnował z usług szofera, bo… poczuł się gorzej. Jeśli było to przeziębienie, prawdopodobnie nie chciał narażać kierowcy na zakażenie. W czasach epidemii COVID-19 trudno jest odróżnić początek przeziębienia od infekcji koronawirusem. To tłumaczyłoby zachowanie Tuska. Nie wiadomo jednak, na jakie dolegliwości uskarżał się tego dnia premier. Jego zachowanie już jest komentowane przez polityków. Niekoniecznie podzielają oni punkt widzenia Tuska.
– Taką mamy w tej chwili Platformę. Wypuścili faceta, który był chory. Dla mnie to niechlujstwo – mówi Interii jeden z ważniejszych polityków partii. Dodaje, że lider PO jechał do domu, gdzie miał się wykurować przez weekend.
Politycy PO, którzy chcą pozostać anonimowi, uważają, że to dyrektorka biura krajowego Monika Krzepkowska oraz sekretarz generalny partii Marcin Kierwiński powinni zadbać o szofera dla Tuska. Jednak, jak dowiedział się portal, były premier sam decyduje o tym, czy pojedzie z kierowcą, czy sam poprowadzi auto.
Sam Tusk nie kwestionował, że stracił prawo jazdy. „Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji” — napisał na Twitterze.
Co ciekawe, ostatnio Tusk nie jeździł skodą. Zwykle był widywany w ekskluzywnym, srebrnym Lexusie RX. To model hybrydowy – dokładnie Lexus RX 450h. Ten samochód pali 8 l/100 km i rozpędza się do setki w czasie 7,7 s. Lexus RX 450h kosztuje ok. 300 tys. zł w podstawowej wersji.
Donald Tusk dwukrotnie przekroczył prędkość w terenie zabudowanym.
Donald Tusk pojechał bez szofera, bo… źle się czuł.
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Facebook Twitter