Tym razem to była wina Tuska. Gnający na złamanie karku szef Platformy Obywatelskiej znalazł się na radarze drogówki. Okazało się, że służbowa skoda superb, którą prowadził Donald Tusk (64 l.), mknęła przez wieś aż 107 km/h. Były premier na trzy miesiące stracił prawo jazdy. I kto go teraz będzie woził po Polsce?
Donald Tusk prowadzi intensywną kampanię po Polsce. I co teraz? Czy koledzy z partii załatwią mu szofera? Chcieliśmy o to spytać ważnych polityków w PO. Jan Grabiec i Borys Budka nabrali jednak w tej sprawie wody w usta.
Jak do tego doszło? Donald Tusk gnał przez Wiśniewo pod Mławą z rajdową fantazją. W miejscu, gdzie było ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę, jechał ponad dwukrotnie szybciej. – Wykonano trzy pomiary prędkości. Najwyższy to 107 km na godzinę – podała asp. szt. Anna Pawłowska z mławskiej policji.
Mundurowi ukarali Donalda Tuska mandatem w wysokości ok. 500 złotych i 10 punktami karnymi. Przewodniczący PO na trzy miesiące będzie też musiał przesiąść się na fotel pasażera. Donald Tusk w internecie przyznał się do wykroczenia. – Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji – napisał szef PO.
Na łamach Faktu wielokrotnie piętnowaliśmy bezczelność, z jaką politycy wszystkich opcji lekceważą znaki i łamią przepisy ruchu drogowego, a zwłaszcza te, które dotyczą ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym. Jak gdyby oni i ich kierowcy uważali, że ich te zasady nie obejmują.
Przypominamy tylko niektóre z szaleńczych rajdów wybrańców narodu. Joanna Mucha (44 l.), Jadwiga Emilewicz (47 l.) i Jarosław Gowin (60 l.) przejeżdżali przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, a Henryk Kowalczyk (65 l.) oraz Marek Suski (63 l.) i Jacek Sasin (52 l.) znacznie przekroczyli dozwoloną prędkość. DP
Liderom wolno mniej, a jak zrobią coś nie w porządku, powinni zwracać uwagę, jak wychodzą z kryzysu – tak m.in. politycy różnych ugrupowań komentowali sobotnią wpadkę Tuska. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy – powiedział Piotr Zgorzelski.
„Sprawa jest zamknięta, pan przewodniczący Tusk przyjął ten mandat, poinformował o tym opinię publiczną, zachował się jak zwykły obywatel” – powiedział sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński. Przyznał, że przez następne trzy miesiące Tusk będzie musiał korzystać z kierowcy. „Nie lubi tego, lubi sam jeździć samochodem” – poinformował.
„Każdemu z nas zdarzają się błędy, to czysto ludzkie, Donald Tusk jest zwykłym, normalnym człowiekiem, który prowadzi własny samochód, nie korzysta z takiego bizancjum, jak inni politycy” – przekonywał Kierwiński.
Nieco inaczej sprawę komentował Krzysztof Bosak (Konfederacja). „Nigdy nie podobało nam się mianowanie Tuska na lidera całej opozycji, ale jak ktoś ma takie ambicje, a milczy podczas największego kryzysu, w którym nasze państwo się znalazło, a jak coś takiego się stało, nie potrafi wydusić z siebie nawet słowa przepraszam, to jest to słabe” – powiedział.
„Moim zdaniem noga zbyt ciężka towarzyszy nie tylko Donaldowi Tuskowi” – ocenił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (KP-PSL). „Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy, ja także przekraczałem prędkość, także płaciłem mandaty. Powiedział, jak to wygląda i myślę, że na tym koniec” – dodał.
„Można zadać pytanie, jak on na tym słynnym białym koniu taką prędkość osiągnął” – mówił z kolei Radosław Fogiel (PiS). „Ale oczywiście nie ma co tutaj udawać świętszych od papieża, bo pewnie każdemu się zdarzyło popełnić wykroczenie drogowe. Jednak od poważnego polityka słowo przepraszam byłoby wskazane” – zwracał uwagę wicerzecznik PiS.