Na pograniczu polsko-białoruskim od dawna obecni są żołnierze z 6. Brygady Powietrznodesantowej. Jednak obecność tam elitarnych spadochroniarzy wydaje się być ściśle ukrywaną tajemnicą. Promowany jest przede wszystkim WOT. Co zaczyna irytować „regularne” wojsko.
Wojsko jest obecne na granicy niemal od początku kryzysu. Na pogranicze wysłano kilkanaście tysięcy żołnierzy, między innymi spadochroniarzy z 6. Brygady Powietrznodesantowej.
Żołnierze wojsk operacyjnych stoją na pierwszej linii. WOT, wyposażone w drony, odpowiada w dużej mierze za rozpoznanie. Zabezpieczają także mniej zagrożone naruszaniem odcinki granicy. Czyli np. za patrole wzdłuż Bugu.
Zasadniczo, żołnierze WOT są raczej za plecami wojsk operacyjnych. Tymczasem ich ekspozycja jest tak duża, jakby to oni wypełniali większość zadań.
Na oficjalnym profilu Wojsk Obrony Terytorialnej na Twitterze jest wiele zdjęć z granicy. Co ciekawe, widać na nich jednak żołnierzy z… 6 Brygady Powietrznodesantowej. Łatwo rozpoznać to choćby po specyficznych hełmach desantu.
Zaczyna to irytować żołnierzy. Jeden z wojskowych mówi o2.pl, że sytuacja, w której WOT buduje sobie markę niejako „na plecach” wojsk operacyjnych, wywołuje coraz więcej pytań ze strony jednostek liniowych.
Tego jest dużo więcej. Chłopaki mają już dość, że robią robotę, a WOT cały czas się pod nas podszywa – przekonuje żołnierz, stacjonujący na granicy.
I dodaje, że podobne jest zdanie żołnierzy niemal ze wszystkich pododdziałów wojsk operacyjnych, które „od tygodni siedzą w ziemiankach wzdłuż granicy”.
Na tych zdjęciach nie ma żołnierzy WOT, dlatego w opisie post odnosi się ogólnie do żołnierzy Wojska Polskiego. W tym czasie nasz fotograf realizował materiał na korzyść CO (Centrum Operacyjne – red.) MON, stąd te zdjęcia. W tej lokalizacji żołnierze WOT realizują (następujące zadania – red.): wystawiają maszty oświetleniowe, zapewniają wsparcie rozpoznawcze z powietrza z wykorzystaniem bezzałogowców FlyEye – odpowiada na nasze pytania płk Marek Pietrzak, rzecznik WOT.
Dziś na granicy przebywają głównie żołnierze 16. i 18. Dywizji Zmechanizowanej. Jak jednak dodaje nasz rozmówca, „są wzmacniani wszystkim, co da się tam rotacyjnie wysłać”.