Jasnowidz z Człuchowa podzielił się nową wizją, w której po raz kolejny odnosi się do trudnej sytuacji na naszej granicy. – Bronimy nie tylko swojej granicy, ale też części granicy Unii Europejskiej. Brzmi to dumnie, ale czy to nie jest podstęp i czy nie należałoby na to spojrzeć jak na podstęp skierowany w dużej mierze przeciwko nam – zastanawia się Jackowski.
Popularny wizjoner odniósł się do gróźb Aleksandra Łukaszenki, że na nowe sankcje UE odpowie blokadą transportu gazu przesyłanego z Rosji do Europy. – Sytuacja wydaje się poważna. Łukaszenko krzyczał, że on może przykręcić kurki z gazem – mówi Jackowski i dodaje, że polityk robi to celowo. – Ponieważ i Rosja i Niemcy mogą mieć w tym interes – sądzi. Jego zdaniem, jeśli rzeczywiście zacznie brakować nam światła, to ucierpi wyłącznie Polska.
Jest to taktyka polityczna, za którą stoi Rosja i inne państwa i to wcale niemało państw, po to, żeby doprowadzić do umowy i jak najszybszej realizacji tego rurociągu. O czym chcę państwu powiedzieć. Przetarg trwa na granicy białoruskiej. Nasz kraj robi z tego jakieś zagrożenie narodowe
– Jak widzimy nasz kraj jest sporo poróżniony z Unią Europejską w wielu kwestiach. Problem polega na tym, że być może ta sytuacja służy temu, żeby Nord Stream II został zrealizowany. Jeżeli na jakiś czas wyłączą nam światło, to będzie duża presja na Polskę, żeby wyraziła zgodę i Polska nie będzie miała za dużego wyboru, natomiast jeżeli ten rząd będzie miał taki swój charakter, jak ma dotychczas, to może robić dalej opory – dodaje.
Krzysztof Jackowski – nowa wizja
Według Krzysztofa Jackowskiego, na miejscu rządzących zastanowiłby się nad obecną sytuacją. Mało tego, ma przeczucie, że „Łukaszenka jest tylko wykonawcą”.
– Polsce może oberwać się dwa razy i na samym końcu to Polska będzie kozłem ofiarnym, nie Białoruś. Zdziwicie się. Chodzi o osłabienie naszego kraju. Na okoliczność tego, co zapowiadam, czyli poważnego konfliktu, ale nie w naszym rejonie, a Bliskiego Wschodu – ostrzega.
Jackowski jest przekonany, że obecny kryzys na granicy służy robieniu interesów przez Łukaszenkę. – Zwróćmy uwagę, że świat się temu przygląda, nam poklaskuje i tak naprawdę to nic poza tym się nie dzieje. Jest tam trochę wymarzniętych ludzi, są jakieś decyzje. Jeżeli ktoś jeszcze robi w tej chwili interes przy granicy białorusko-polskiej, jest to dobre miejsce, ponieważ Łukaszenka na wiele się zgodzi, a Polska traktuje to poważnie – ocenia.
W obecnej sytuacji jasnowidz dostrzega postęp, który ma być skierowany w stronę naszego kraju, które może stać się w przyszłości „miejscem logistycznym i desantowym”. Wcześniej jednak – jak przekonuje człuchowianin – trzeba nas osłabić, a wręcz doprowadzić do upadku rządu.