Ostatnia szansa kopalni Turów. To ważny test dla nowej minister klimatu

To ważny test dla nowej minister klimatu

Dziś w Pradze nowa minister klimatu i środowiska Anna Moskwa spróbuje zakończyć trwający już od miesięcy spór z Czechami o kopalnię Turów. W resorcie klimatu słyszymy, że nie musi to oznaczać pełnej zgody na żądania czeskiej strony, a chodzi raczej o „spotkanie się w połowie drogi”. To ostatni moment, by jeszcze przed pierwszą rozprawą w Trybunale Sprawiedliwości UE zawrzeć chociażby wstępne porozumienie.

Nowa minister klimatu i środowiska Anna Moskwa deklaruje gotowość zakończenia zaledwie w jeden dzień trwających od miesięcy rozmów w sprawie kopalni Turów. Sporne pozostają tylko dwa punkty przyszłego porozumienia. Są jednak na tyle istotne, że poprzedni minister klimatu Michał Kurtyka zerwał rozmowy, uznając żądania czeskiego rządu za zbyt wygórowane.

Obie strony uzgodniły już warunki finansowe (Polska miałaby przekazać Czechom około 50 mln euro), a także inwestycje, jakie mają zostać wykonane, by ochronić czeski region przygraniczny przed ewentualnymi negatywnymi skutkami odkrywki węgla w Bogatyni. Nie do przejścia okazały się natomiast punkty dotyczące możliwości wypowiedzenia umowy – Czesi w obawie, że Polska szybko wycofa się z ustaleń, chcą, by porozumienie w niezmienionym kształcie działało jak najdłużej, z kolei nasz rząd nie wyobraża sobie podpisania umowy, której później nie można renegocjować.

Czy deklaracja minister Moskwy o możliwości szybkiego zakończenia sporu oznacza, że Polska zgodzi się jednak na żądania Czechów? – Niekoniecznie. Chodzi raczej o to, żeby spotkać się w połowie drogi – słyszymy w resorcie klimatu. To oznacza, że piątkowe rozmowy nie będą łatwe.

Dla kogo ostatni dzwonek?

Podpisanie już w piątek choćby wstępnego porozumienia między stronami stawiałoby Polskę w lepszej sytuacji przed TSUE 9 listopada, kiedy to rusza pierwsza rozprawa w sporze o kopalnię Turów. Trzeba jednak zaznaczyć, że ewentualne zakończenie z sukcesem piątkowych negocjacji to byłby dopiero pierwszy krok do podpisania polsko – czeskiej umowy, którą formalnie musiałyby jeszcze zatwierdzić rządy obu krajów.

Dla Polski ważny jest każdy dzień, bo TSUE już nalicza kary dla naszego kraju za działanie odkrywki Turów. W maju, na prośbę Czechów, Trybunał nakazał Polsce wstrzymanie pracy kopalni do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu. Ponieważ Polska tego nie zrobiła, TSUE zasądził karę 0,5 mln euro dziennie za każdy dzień niewykonania postanowienia.

Do dziś rachunek za Turów wynosi już 23,5 mln euro, czyli około 108 mln zł. Polska kary jednak nie płaci.

Co ciekawe, minister Moskwa utrzymuje, że przyszedł czas na rozmowy ostatniej szansy nie dla Polski, ale dla Czechów. Będą to bowiem ostatnie negocjacje, prowadzone przez dotychczasowy czeski rząd Andreja Babisza.

– Jesteśmy już po wyborach w Czechach, w okresie spokoju, ale też ostatniej szansy dla aktualnego rządu wyjścia z twarzą z tego kryzysu, daje nam to duże szanse na porozumienie – stwierdziła Anna Moskwa na antenie Polsat News.

Trudno jednak przewidzieć, czy ustępujący rząd faktycznie będzie chciał wziąć odpowiedzialność za efekt negocjacji ze stroną polską.

Zaciekły konflikt

Trudne negocjacje z Czechami i zaostrzająca się unijna polityka klimatyczna nie zmieniły planów Polski wobec kopalni Turów, należącej do PGE. Odkrywka, która jest jedynym źródłem paliwa dla Elektrowni Turów, ma funkcjonować do 2044 r. – najdłużej spośród kopalń węgla brunatnego, działających w naszym kraju, Niemczech i Czechach.

Ponieważ kopalnia znajduje się tuż przy granicy, dialog między Polską a Czechami w sprawie działalności odkrywki, prowadzony był od lat. Problemem okazały się natomiast ostatnie decyzje ministra klimatu, wydłużające pracę kopalni.

Czesi zarzucili Polsce działanie niezgodne z unijnym prawem przy przedłużeniu koncesji na dalsze funkcjonowanie odkrywki Turów. Twierdzą też, że odkrywka obniża poziom wody pitnej po ich stronie granicy, zagrażając mieszkańcom przygranicznego regionu. Sprawa trafiła więc najpierw do Komisji Europejskiej, która przyznała w kluczowych kwestiach rację Czechom, a następnie do TSUE.

Konflikt nabrzmiewał więc od dłuższego czasu, ale na dobre eksplodował, gdy TSUE w maju tego roku nakazał Polsce zatrzymanie kopalni. W czerwcu ruszyły polsko–czeskie rozmowy, które miały na celu polubowne zakończenie sporu i wycofanie skargi przez naszych sąsiadów. Jak dotąd odbyło się 17 rund negocjacyjnych, ale do podpisania porozumienia nie doszło.

businessinsider.com.pl

Więcej postów