Warszawa, Łódź, Poznań, Wrocław, Kraków – między innymi w tych miastach w poniedziałek wieczorem odbyły się manifestacje pod hasłem „Ani jednej więcej”. Ludzie wychodzili na ulice ze świecami, aby upamiętnić 30-latkę, która zmarła, ponieważ – jak wynika z dotychczasowych doniesień – lekarze nie zdecydowali się na aborcję.
W Warszawie przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego zgromadziło się kilkaset osób. „Jej serce ciągle biło”, „Piekło kobiet”, „Jej śmierć to ich wina”, „Prawa kobiet prawami człowieka” – transparenty z takimi hasłami przynieśli demonstranci.
„Ani jednej więcej”. Protesty po śmierci 30-latki w ciąży
Zgodnie z apelem Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny uczestnicy manifestacji solidarnościowej przynieśli znicze. Na Twitterze już w sobotę popularność zaczął zdobywać hashtag „#AniJednejWięcej”. Wiele osób w ramach upamiętnienia zmarłej pacjentki w ciąży umieszcza świeczki w oknach.
#anijednejwiecej pic.twitter.com/YbbJ1jPKia
— Kira Czarny (@kiraale_) November 1, 2021
Fanatycy, precz od kobiet!#anijednejwiecej
Warszawianki i warszawiacy przynoszą znicze, aby upamietnić ofiarę bestialskiego prawa antyaborcyjnego. pic.twitter.com/lDhtk4UIBx— Dorota Łoboda (@DorotaLoboda) November 1, 2021
Manifestacje odbyły się także w innych miastach. M.in. Łodzi, Poznaniu czy Wrocławiu. W Krakowie demonstranci przemaszerowali pod siedzibę Prawa i Sprawiedliwości.
Lekarze nie przeprowadzili aborcji. 30-latka zmarła na wstrząs septyczny.
Do demonstracji zachęcała w sobotę Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Chodzi o wyraz solidarności z ciężarną 30-latką, która we wrześniu zmarła w szpitalu w Pszczynie. Jak wynika z opublikowanego w niedzielę komunikatu rodziny, lekarze nie chcieli przeprowadzić zabiegu aborcji. „W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Zmarła pozostawiła męża i córkę” – informowała rodzina.
Jak przekazano, kobieta, przebywając w szpitalu, „w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji”. Rodzina zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa tzw. błędu medycznego. Sprawą zajmuje się Prokuratura Regionalna w Katowicach.
„Pokażmy władzy, mediom, arenie międzynarodowej, po której stronie leży nasze serce. Opowiadamy się za życiem kobiet. Opowiadamy się za bezpiecznym macierzyństwem. Opowiadamy się za wolnością do decydowania o własnej ciąży, ciele i zdrowiu” – pisała na Facebooku Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny