Kolejne maile wyciekające ze skrzynki Michała Dworczyka są coraz większym problemem dla ekipy rządzącej. Pokazują kolesiostwo i załatwiactwo, czyli to, czego nawet twardzi wyborcy PiS mogą nie znieść. Wielu działaczy partii rządzącej zaciera jednak ręce, mając nadzieję, że kolejne wycieki zakończą błyskotliwą karierę szefa KPRM – wskazuje publicystka Faktu Agnieszka Burzyńska.
Dlaczego Jarosław Kaczyński wciąż stawia na człowieka, który przysparza PiS coraz większych kłopotów i do jakiego momentu będzie tolerował taką sytuację? Postaram się na te pytania odpowiedzieć. Ale po kolei.
Michał Dworczyk to zaufany człowiek Mateusza Morawieckiego, jego najbliższy współpracownik. W Prawie i Sprawiedliwości nielubiany, podobnie jak i sam szef rządu. Przeciwnicy premiera próbują go odwołać od miesięcy, mając świadomość, że byłby to wielki cios w Morawieckiego, którego na razie tknąć nie mogą, bo nad jego głową rozłożył parasol sam Jarosław Kaczyński. Gdy we wtorek wieczorem wyciekły kolejne maile, dostałam taką oto wiadomość: „Szokujące, to powinno zakończyć erę Michała”.
Korespondencja rzeczywiście może szokować i nie chodzi tu o kwoty, tylko wspomniane kolesiostwo i załatwiactwo. Autor maila zwraca się do Dworczyka, aby KPRM kupiła 500 egzemplarzy albumów rocznicowych. Każdy po 200 złotych.
„Wiele firm i kolegów z różnych fundacji obiecało pomoc przy jego wydaniu i jak to w naszym prawicowym środowisku jest w zwyczaju, nikt nie dotrzymał słowa. Muszę sprzedać szybko 1000 egzemplarzy by nie popaść w kłopoty (…) Może mam poprosić o to Mateusza? Jak myślisz?” – pisze do Dworczyka.
Szef KPRM odpowiada mu w żołnierskich słowach: „poproś jutro Tarczewską (urzędniczka – red.), żebyśmy kupili 200 sztuk o ile mamy na to kasę”. Z kolejnych ujawnionych dokumentów wynika, że na tym się nie skończyło: „Rozważ czy możecie zamówić jeszcze 200 egzemplarzy. Jak wiesz nikt mi nie pomógł w wydaniu tego albumu, a to bardzo droga produkcja. Drukarnia i grawer mnie duszą ….” – naciska w kolejnej wiadomości znajomy Dworczyka.
W polityce tak to jest, że właśnie takie drobne i proste sprawy szkodzą najbardziej. Wiedzą to również w Prawie i Sprawiedliwości. Stąd zapewne zostanie podjęta kolejna próba pozbycia się szefa KPRM. Moim zdaniem nie będzie ona udana. Tak jak wspomniałam sprawny minister jest najbliższym i właściwie jednym z niewielu współpracowników Morawieckiego.
Do tej pory szef rządu bronił go jak niepodległości mimo informacji, że Dworczyka może dopaść rekonstrukcyjny plan prezesa PiS. Moim zdaniem Jarosław Kaczyński pozwoli jednak Dworczykowi przetrwać, bo wciąż potrzebuje Morawieckiego. Głównie po to, aby szef rządu przywiózł z Brukseli obiecane przez partię rządzącą unijne pieniądze. Dopóki ta sprawa będzie w toku, Morawieckiemu nie spadnie włos z głowy, bo prezes nie pozwoli na tak frontalny atak na szefa rządu, jakim byłoby usunięcie jego najważniejszego współpracownika nazywanego w PiS „prawdziwym wicepremierem”.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści