W grudniu 2018 roku Jacek Sasin przekonywał, że podwyżek prądu nie będzie. Od tamtego czasu ceny jednak wzrosły, ale Polacy mieli otrzymać rekompensaty. Dziś jednak tematu zwrotu pieniędzy dla wszystkich już nie ma. Pokazujemy krok po kroku, jak zmieniało się podejście rządu.
Będą rekompensaty dla najbiedniejszych gospodarstw – zapowiedział w poniedziałek minister klimatu Michał Kurtyka. Odpowiedni projekt ustawy czeka już tylko na wpis do wykazu prac legislacyjnych.
– Będziemy kierować nasze działania na odbiorcę wrażliwego, zagrożonego ubóstwem energetycznym, a więc takiego, którego udział kosztów energii w dochodzie rozporządzalnym wynosi mniej więcej 10 proc. – wyjaśnił Michał Kurtyka w Radiu Plus.
W ten sposób rząd rozwiąże problem podwyżek cen prądu, który ciągnie się już od kilku lat. Eksperci wprost przyznają: przez ostatnie dziesięciolecia ograniczyliśmy się do „pudrowania” energetyki. I dziś musimy za to płacić, choćby poprzez fakt, że wciąż uporczywie trzymamy się węgla, a ceny emisji CO2 do atmosfery rosną.
– Dla suwerenności energetycznej naszego kraju i cen prądu największym zagrożeniem jest rząd Prawa i Sprawiedliwości, który nic nie robi, by faktycznie przeciwdziałać zagrożeniem. Przepala tylko pieniądze, które są na inwestycje w energetyce – uważa posłanka Paulina Hennig-Kloska z partii Polska 2050. Ale po kolei.
2018: nikt nie odczuje podwyżek cen
Temat nieuchronnych podwyżek cen prądu pojawił się w 2018 roku. Podwyżki mieliśmy odczuć już od roku następnego. Rozpalał szczególnie temat gminy Potęgowo. Jej wójt Dawid Litwin, napisał list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym poinformował, że gmina zapłaci od nowego roku rachunki za energię wyższe o 48 proc.
W grudniu szef rządu najpierw w Sejmie zapowiedział, że nikt nie odczuje podwyżek prądu. Jego słowa potwierdzał w mediach Jacek Sasin, ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
– Nie będzie podwyżek – tak jak powiedział pan premier bardzo wyraźnie. Nie będzie tych podwyżek ani dla indywidualnych odbiorców, ani dla firm, ani dla samorządów. Po prostu nie będzie podwyżek – zapewniał Jacek Sasin w RMF FM.
Kilka dni później z rządu wypłynął projekt ustawy, który miał dla wszystkich odbiorców energii obniżyć stawkę akcyzy za prąd (z 20 złotych na 5 złotych) oraz zredukować o 95 proc. wysokość opłaty przejściowej. Dzięki temu, choć ceny wzrosły, to udało się zredukować wpływ tego stanu rzeczy na portfele Polaków.
Ustawę przyjęto w tempie błyskawicznym, a w życie weszła od początku 2019 roku. Z wyliczeń rządu wynikało, że w kieszeniach odbiorców energii pozostanie 4 miliardy złotych.
2019: podwyżek cen dla odbiorców indywidualnych nie będzie
Temat podwyżek cen energii wrócił w czerwcu 2019 roku, tuż przed przewidywaną podwyżką. Wtedy jednak Zjednoczona Prawica uchwaliła ustawę zamrażającą ceny prądu na poziomie, na jakim były w czerwcu 2018 roku.
Bezwarunkowe zamrożenie przysługiwało wyłącznie gospodarstwom domowym. Mikro- i mali przedsiębiorcy, a także samorządy oraz szpitale musiały same zgłosić się z odpowiednim wnioskiem. Rządzący wtedy nie kwapili się z poinformowaniem o takiej możliwości, dlatego też w ostatni dzień składania wniosków punkty dostawców energii przeżywały oblężenie.
Na zamrożenie nie mogły też liczyć średnie i duże firmy. Dla nich jednak przygotowano rekompensaty.
Wszystkich jednak martwił następny rok, w którym ceny prądu już miały zostać uwolnione. To właśnie wtedy po raz pierwszy padły słowa o rekompensatach dla rodzin dotkniętych podwyżkami.
– Podwyżki dla indywidualnych odbiorców nie będzie i zrobimy wszystko, żeby tak się stało – zapewniał Jacek Sasin w listopadzie 2019 roku. Chwilę wcześniej objął stanowisko wicepremiera i tekę ministra aktywów państwowych. Pod kuratelę nowo powołanego resortu weszła polityka energetyczna.
O rekompensatach jednak mogli zapomnieć przedsiębiorcy. Firmy od 2020 roku miały płacić stawki za prąd „tyle, ile wynika z rynkowych cen wytwarzania energii”.
– To była wyłącznie obietnica przedwyborcza. Już wtedy wyraźnie wskazywałam, że podwyżki są nieuniknione z uwagi na rosnące ceny praw emisji CO2 do atmosfery – podkreśla Paulina Hennig-Kloska. – Najmocniej wzrost cen odczują przedsiębiorcy, bo to oni odpowiadają za mniej więcej 75 proc. zużycia energii – dodaje.
2020: Podwyżki są nieuchronne, ale będą rekompensaty
Początek 2020 roku przyniósł długo przewidywane podwyżki cen – rachunki za prąd wzrosły średnio o 12 proc. Zgodnie z szacunkami Urzędu Regulacji Energetyki trzyosobowa rodzina płaciła rachunek większy o 9 proc.
Aby jednak złagodzić skutki dla budżetów domowych, rząd wyszedł z pomysłem powszechnych rekompensat. Według pierwotnych szacunków przedstawianych przez Jacka Sasina jeszcze w styczniu, do odbiorców indywidualnych miały wrócić łącznie nawet 3 miliardy złotych.
W lutym nawet przedstawił założenia do projektu ustawy powszechnych rekompensat. Przewidywał on cztery stawki ryczałtu, a na zwrot mogły liczyć gospodarstwa domowe zużywające do 500 kWh energii. Pieniądze miały być wypłacane od początku 2021 roku.
W marcu jednak wybuchła pandemia SARS-CoV-2, która, jak stwierdził w maju wicepremier, „weryfikuje wiele naszych zamierzeń”. Wtedy też zapowiedział, że możliwe będzie zmniejszenie stawek lub całkowita rezygnacja z pomysłu.
W międzyczasie kompetencje w zakresie polityki energetycznej przejęło od MAP Ministerstwo Klimatu i Środowiska. W sierpniu z MKiŚ płynęły sygnały o zmianach w propozycji resortu Jacka Sasina, a w grudniu według nieoficjalnych doniesień projekt rekompensat trafił do kosza.
2021: rekompensaty dla najbiedniejszych
W marcu 2021 roku ostatecznie rzecznik rządu Piotr Mueller zapowiedział, że powszechnych rekompensat nie będzie. Zamiast niego resort klimatu przygotuje program wsparcia dla osób zmagających się z tzw. ubóstwem energetycznym.
To właśnie założenia tego programu przedstawił w poniedziałek Michał Kurtyka. I na tym kończy się temat rekompensat dla wszystkich za inflację cen prądu, która następuje od kilku lat.
Dlaczego zatem pieniędzy nie otrzymają wszyscy odbiorcy prądu? W biurze prasowym MAP słyszymy, że resort już od roku nie zajmuje się kwestiami energii, a wszystkie kompetencje i gotowy projekt ustawy o rekompensatach przekazał resortowi klimatu.
Poprosiliśmy rzecznika MKiŚ o komentarz, dlatego ich jednak nie będzie. Aleksander Brzózka wyjaśnił, że w resorcie klimatu od początku 2021 roku, czyli od momentu rozpoczęcia pracy nad kwestią rekompensat, mówiono wyłącznie o programie skierowanego do „grupy osób, która wymaga szczególnego wsparcia”.
– Przygotowany przez resort projekt ustawy czeka na wpis do wykazu prac Rady Ministrów. Zależy nam na jak najszybszym procesie legislacyjnym, aby zaproponowane przez nas rozwiązania mogły wejść w życie na początku przyszłego roku – przekazał rzecznik MKiŚ.
money.pl