Nawet jeśli Polska zgodzi się na dyktat UE w kwestii sądownictwa, to Unia znajdzie inny powód, by znów straszyć nas odebraniem pieniędzy – uważa minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Szef MS powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że Polska i Węgry są „ofiarą brutalnej politycznej napaści unijnych instytucji”. – Węgrom właśnie zablokowano fundusze na walkę ze skutkami pandemii, wykorzystując pretekst. Nawet jeśli Polska zgodzi się na dyktat UE w kwestii sądownictwa, to Unia znajdzie inny powód, by znów straszyć nas odebraniem pieniędzy i wymuszać ustępstwa w innych dziedzinach – stwierdził.
Zdaniem Ziobry, postępowanie UE wobec Polski bierze się z tego, że „nasza agenda w sferze wartości i wizji UE jest sprzeczna z europejskim mainstreamem, w tym głównie z niemiecką wizją”. – Dążenia Brukseli i największych państw europejskich zmierzają do tego, by tworzyć wspólne federacyjne państwo i zacierać różnice kulturowe. Dlatego wprowadza się uchodźców, propaguje ideologię LGBT i gender – przekonywał.
Zapytany, czy Mateusz Morawiecki prowadzi zbyt miękką politykę względem UE, minister sprawiedliwości przyznał, że jest „zasadnicza różnica w spojrzeniu” premiera i jego na postępowanie Brukseli. Według Ziobry, Morawiecki jest „zwolennikiem szukania kompromisów, a my uważamy, że unijna agresja powinna się spotkać z twardą odpowiedzią”.
Pytany, czy jeśli Polska zaakceptuje orzeczenie TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej, to Solidarna Polska pozostanie w rządzie, Ziobro stwierdził, że „jest granica kompromisu”. W jego ocenie, jeśli rząd w Warszawie zgodzi się na ustępstwa w sferze sądownictwa, to doprowadzi do podobnego traktowania Polski także w innych dziedzinach. – – podkreślił.
Minister oświadczył również, że reforma wymiaru sprawiedliwości została zablokowana cztery lata temu. Ostrzegł, że „zgoda na orzecznictwo TSUE prowadzi do segregacji państw i obywateli”.