Za rządów Tuska UE zablokowała Polsce miliardy. Co wtedy mówili politycy PiS?

PiS twierdzi, że jest gotowe wysadzić w powietrze budżet Unii Europejskiej tylko po to, by nie został wprowadzony mechanizm wiążący fundusze europejskie z przestrzeganiem praworządności. Politycy obozu rządzącego przekonują, że Bruksela nie ma prawa zabierać Polsce pieniędzy. Jednak za rządów PO mówili inaczej.

„Majtki w górę”, czyli zmowy cenowe

Działo się to w czasach, kiedy PiS było w opozycji, skłócony z Jarosławem Kaczyńskim europoseł Zbigniew Ziobro nie wychodził z TVN24 i mówił tam o prezesie PiS jak najgorzej, a szefem ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina był premier Donald Tusk.

29 stycznia 2013 r. „Wiadomości” TVP1 ujawniają: Komisja Europejska zablokowała Polsce 3,5 mld złotych na budowę dróg. Serwis dotarł do notatki szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który poinformował ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka o decyzji Brukseli.

Dla rządu to katastrofa. Autostrady i ekspresówki to oczko w głowie Platformy. Jednak równie fatalne dla władzy jak informacja o samym zamrożeniu pieniędzy jest jej uzasadnienie.

Okazuje się, że KE zdecydowała się na taki krok po doniesieniach o domniemanych zmowach cenowych przy kontraktach na budowę dwóch odcinków trasy S8, a także jednego odcinka autostrady A4.

Przedstawiciele firm, które startowały w przetargach, mieli po prostu umawiać się na konkretne ceny, które zaproponują w przetargach. W rozmowach telefonicznych między sobą posługiwali się specjalnym szyfrem.

„Majtki w górę”, „majtki w dół” oznaczały podnoszenie i opuszczanie ceny, a numery pokoi hotelowych wyznaczały cenę.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła ABW na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Kilkanaście osób już w momencie blokady środków miało status oskarżonych. Ba, to polski rząd poinformował Brukselę o sprawie. Mimo to Komisja Europejska była nieugięta i zakręciła kurek z miliardami.

Ówczesna minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska oceniła tę decyzję jako „kuriozalną”.

– Mamy podejrzenie, że proceder mógł dotyczyć większej liczby projektów, ale nie jesteśmy tego pewni. Naszym obowiązkiem, w takim przypadku, jest tymczasowe wstrzymanie dotacji dla zabezpieczenia postępowania, dla ochrony pieniędzy europejskich podatników – powiedziała wtedy rzeczniczka Komisji Europejskiej Shirin Wheeler.

PiS nie mówi o suwerenności

Opozycja ruszyła do ataku na rząd. Oto kilka cytatów z tamtego czasu.

Mariusz Błaszczak, wtedy przewodniczący klubu parlamentarnego PiS: – Domagamy się, by NIK skontrolowała proces przetargów i wyłaniania wykonawców do budowy dróg krajowych, bo KE stawia zarzut niezgodności tych procedur z prawem i mówi o defraudacji”

Adam Hofman, wtedy rzecznik PiS: – Kto wziął w łapę? Gdzie się podziały pieniądze publiczne? Kto o tym wiedział, kto był w to zamieszany?

Patryk Jaki, wówczas rzecznik Solidarnej Polski Ziobry do PO w Sejmie: – Jesteście państwo autorami ewenementu na skalę światową. Dokonaliście rzeczy niemożliwej, mianowicie z drogowego planu Marshalla uczyniliście polskie Waterloo.

Zbigniew Ziobro, w tamtym momencie europoseł Solidarnej Polski: – Polacy mieli wielkie nadzieje związane z budową dróg i autostrad, mieli wielkie nadzieje związane ze środkami europejskimi, które rozbudził w nich Donald Tusk zapewniając o uczciwości i profesjonalizmie w zarządzaniu tymi pieniędzmi. A jak jest w rzeczywistości, właśnie powiedziała nam Unia Europejska.

SP złożyła nawet wniosek o wotum nieufności wobec ministra Sławomira Nowaka.

Prawica nie podważała wówczas prawa Komisji Europejskiej do blokowania pieniędzy. Ziobro stwierdził jedynie później, że Bruksela robi się „pazerna na pieniądze”, ale zrzucał odpowiedzialność za popełnione błędy na polski rząd.

Eurodeputowany PiS Tomasz Poręba pytał KE, dlaczego informacja o zamrożeniu środków na drogi została ujawniona tuż przed szczytem UE, na którym będzie mowa o nowym wieloletnim budżecie na lata 2014-2020.

Chciał też wiedzieć, jakie Polska ma spełnić warunki, by pieniądze zostały odblokowane.

Zmiana narracji po latach

Dziś, gdy PiS i Solidarna Polska są u władzy, ich narracja jest zupełnie inna. Prawica radykalnie nie zgadza się na zamrażanie funduszy unijnych.

Politycy obozu rządzącego uważają, że byłoby to uderzenie w polską suwerenność, choć przecież środki unijne pochodzą ze wspólnego budżetu UE, na który składają się wszyscy unijni podatnicy.

Premier Mateusz Morawiecki naciskany przez Solidarną Polskę grozi wetem budżetu Wspólnoty. Zbigniew Ziobro powtarza, że to kwestia polskiej racji stanu.

Oto jedno z kryteriów, jakim ma się kierować Bruksela, gdyby chciała zablokować środki:

„Ograniczanie dostępności i skuteczności środków odwoławczych, w tym poprzez restrykcyjne zasady proceduralne, brak wykonywania wyroków lub ograniczanie skutecznego dochodzenia, ścigania lub sankcjonowania naruszeń prawa”.

W 2013 roku Komisja Europejska wstrzymała finansowanie (ostatecznie na niecałe dwa miesiące), choć polska prokuratura prowadziła śledztwo, a do sądu trafiły już pierwsze akty oskarżenia.

Jednak najciekawsze są dalsze losy tej historii. Otóż oskarżeni o udział w domniemanej zmowie cenowej przy przetargach na budowę dróg zostali później prawomocnie uniewinnieni. Okazało się, że nie było dowodów na nieprawidłowości, za które Bruksela zamroziła nam fundusze.

Z decyzją sądów dwóch instancji nie zgadzał się Zbigniew Ziobro, który w 2017 r. już jako minister sprawiedliwości wniósł kasację. Sąd Najwyższy ją jednak oddalił.

KAMIL DZIUBKA

Więcej postów