„Poznajcie tę ślicznotkę! Izabela (…) będzie moją nową sekretarką. Udowodniła już swój profesjonalizm i będzie moją prawą ręką we wszystkich sprawach. Moi koledzy posłowie będą zazdrościć ” – mogliśmy przeczytać pod postem posła PiS Kamila Duszka. Polityk tłumaczy w rozmowie z Faktem, że ktoś włamał się mu na konto, a on nic z publikacją wspólnego nie ma!
„Oświadczam, że na moje prywatne konto facebookowe nastąpiło włamanie. Sprawa została zgłoszona i mam nadzieję, że jak najszybciej zostanie wyjaśniona” – poinformował Marcin Duszek na swoim Facebooku. To reakcja posła PiS na zdjęcie z podpisem, które trafiło na jego profil. Kilka godzin wcześniej internauci mogli zobaczyć zdjęcie polityka z młodą kobietą w samochodzie.
„Poznajcie tę ślicznotkę! Izabela (…) będzie moją nową sekretarką. Udowodniła już swój profesjonalizm i będzie moją prawą ręką we wszystkich sprawach. Moi koledzy posłowie będą zazdrości” – mogli przeczytać pod zdjęciem internauci.
W komentarzach pod wpisem pojawiły się kolejne zdjęcia, które rzekomo miały być udostępniane przez posła PiS. Przedstawiały m.in. tę samą kobietę w krótkiej spódniczce oraz półnagie damskie pośladki.
Sprawą zajmuje się policja
Polityk PiS w rozmowie z Faktem tłumaczy, że już wcześniej miał problemy ze swoim kontem. Dodaje, że do takich włamań dochodzi często również u innych posłów.
– Takie włamanie było już około miesiąc temu – przez Twittera. Inni posłowie również to zgłaszali, bo – tak samo jak ja – padli wcześniej ofiarą takich działań. Chodzi o posłankę Borowiak i posła Melaka. W czwartek rano pracownicy, którzy prowadzą Instagram poinformowali mnie o włamaniu na konto. Zostało zmienione hasło, ale dalej ktoś próbował manipulować treściami i opisami – tłumaczy Marcin Duszek.
– Sprawę zgłosiłem na policję, poinformowałem służby prasowe. Tyle mogłem zrobić. Czekam na rozwój wydarzeń, na złapanie winowajcy. Nie znam tej pani w stringach, to jest manipulacja zdjęciami – dodaje poseł.
To już kolejne włamanie
To nie pierwszy przypadek, kiedy politycy stają się ofiarami internetowych trolli. Pod koniec października o włamaniu na Twittera poinformowała posłanka PiS Joanna Borowiak. Wówczas na jej profilu pojawiły się bardzo wulgarne słowa na temat Strajku Kobiet oraz o decyzji Trybunału Konstytucyjnego.
„Zdanie narkomanek-prostytutek i zabójców dzieci nie będzie mieć wpływu na podejmowane decyzje” – mogliśmy przeczytać na profilu posłanki.
Jej następny komentarz tylko dolał oliwy do ognia: „Szanowni Państwo! Przypadkowo opublikowałam ten komentarz. To miało być w prywatnej wiadomości”.
Oba wpisy, będące jawną krytyką wobec osób biorących udział w protestach po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie umknęły uwadze przedstawicieli opozycji.
Zarówno Joanna Borowiak w rozmowie z Faktem, jak i przedstawiciele partii rządzącej zapewniają, że to nie posłanka PiS napisała o „narkomankach-prostytutkach”. Głos w sprawie zabrała rzeczniczka partii rządzącej, a zamieszanie skomentowali przedstawiciele opozycji.
„Ktoś włamał się na konto posłanki Joanny Borowiak i zostało ono zostało przejęte przez osobę nieuprawnioną. Ponieważ pracujemy w jednej komisji, na jej prośbę proszę o zaniechanie upubliczniania nieprawdziwych wpisów i komentarzy. W tej sprawie posłanka jest osobą pokrzywdzoną” – skomentował sprawę na Twitterze Michał Szczerba, poseł KO, do którego posłanka zwróciła się z pomocą.
Uda się złapać żartownisiów? Będziemy informować na bieżąco!
Zobacz też:
Dziwny wpis tłumaczy włamaniem na konto
Jest posłem PiS