Radny PiS z Kraśnika Jarosław Jamróz niezwykle wulgarnie skomentował zdjęcie, na którym znajduje się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. „Co to za dz***a tak się rozkraczyła?” – napisał pod zdjęciem na facebooku. Jakby tego było mało, jego tłumaczenie jest kuriozalne!
W piątek Dariusz Matecki, szczeciński samorządowiec Solidarnej Polski, opublikował zdjęcie, na którym widać prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz. Stała na tle zdewastowanego biura PiS w Gdańsku. Na tablicy i elewacji widniały wulgarne hasła uderzające w PiS. Pod budynkiem stały znicze, kwiaty oraz transparenty.
„Prezydent Gdańska pozuje przed zdewastowanym biurem gdańskiego PiS-u. Daje polityczne przyzwolenie na dewastację miasta? Publiczne bazgroły? Wybijanie szyb?” – skomentował zdjęcia Dariusz Matecki.
Wulgarny komentarz radnego z Kraśnika
Pod zdjęciem pojawiło się bardzo wiele komentarzy. Jeden z nich był autorstwa Jarosława Jamróza. To eadny miejski PiS i wiceprzewodniczący Rady Miasta Kraśnik. „Co to za dz***a tak się rozkraczyła?” – napisał radny.
Jarosław Jamróz na co dzień jest pracownikiem PGE Dystrybucja S.A.. Z krótkiego bio możemy się dowiedzieć, że radny interesuje się sportem, muzyką oraz śpiewa w chórze kameralnym „Canticum Canticorum”. Jego motto życiowe brzmi „szanować innych”.
Dziennikarze portalu Onet zapytali go o wukgarny komentarz. jego odpowiedź jest kuriozalna! – Skąd mogłem wiedzieć, że to była prezydent Gdańska? – tłumaczy się Jarosław Jamróz w rozmowie z portalem „Onet”.
I brnął dalej.
– To było spowodowane emocjami, gdzie w czasie strajków były używane nieocenzurowane słowa w kierunku polityków PiS. Akurat nie skojarzyłem tego z prezydent Gdańska. Nie wiedziałem, że to ona – tłumaczył Jamróz.
Radny mówił, że było to spowodowane dużymi emocjami. Był wzburzony hasłami i wulgarnymi okrzykami, jakie pojawiają się na protestach kobiet. – To było spowodowane emocjami, gdzie w czasie strajków były używane nieocenzurowane słowa w kierunku polityków PiS. Akurat nie skojarzyłem tego z prezydent Gdańska. Nie wiedziałem, że to ona – zaznaczył radny w dalszej rozmowie z „Onetem”.
W niedzielę rano wpis zniknął z facebooka, po tym jak administratorka zwróciła się do radnego PiS i zaznaczyła, że słowa były niestosowne. – Przyznałem rację, kliknąłem, więc to tak, jakbym się uderzył w piersi – dodaje Jamróz.