Fakt dotarł do wyroków na pedofila, któremu pomógł prezydent Duda. Skazany wielokrotnie molestował córkę „przytrzymując rękoma” i „dotykając okolic krocza”

Ta wiadomość zelektryzowała opinię publiczną. W marcu b.r. prezydent Andrzej Duda (48 l.) pomógł bestii, która krzywdziła seksualnie swoje dziecko. Prezydent tłumaczy, że zrobił to na prośbę ofiary, bo ta przebaczyła oprawcy. Ale szczegóły sprawy, do których dotarł Fakt, wskazują jednoznacznie: ten człowiek nigdy nie powinien zaznać wsparcia urzędników. A zwłaszcza łaski ze strony najwyższego z organów państwa.

Urzędnicy głowy państwa ukrywają szczegóły sprawy, ale Fakt dotarł do akt sądowych tego człowieka – włos jeży się na głowie od opisu tortur, którym poddawał swoją córeczkę. 14 marca 2020 r., czyli niespełna cztery miesiące temu, prezydent Andrzej Duda (48 l.) postanowił pomóc pedofilowi i podpisał akt łaski, znosząc sądowy zakaz zbliżania się mężczyzny do swoich ofiar.

W tej sprawie najważniejsze są one: dziewczyna (dziś już pełnoletnia) i jej matka. Ze względu na ich dobro, nie chcąc narazić je na hańbę, w jutrzejszej publikacji Faktu ukrywamy ich prawdziwe dane (dziecko nazwaliśmy Anią). Zmieniliśmy także imię i inicjał oprawcy. 

 Rodzinny kat w latach 2006-2011 znęcał się nad córką i konkubiną 

 Piotr C. – tak na potrzeby publikacji będziemy nazywać człowieka, którego ułaskawił prezydent Andrzej Duda – był przez lata rodzinnym katem.  Upijał się, wszczynał awantury rodzinne, w których czasie znęcał się nad partnerką i córeczką Anią. Dziewczynkę, która nie miała nawet 15 lat, molestował seksualnie. Przytrzymywał ją, bił ręką w twarz, a drugą ręką gmerał w jej kroczu. Do tego zmuszał ją do wykonywania posuwistych ruchów na swoim członku. Sąd apelacyjny, który już jako ostatnia instancja wyrokował w tej sprawie w 2013 roku, stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że Piotr C. wykorzystywał seksualnie Anię przez „stosunkowo długi okres” i że robił to wielokrotnie oraz ze znaczną częstotliwością. Sędziowie uznali, że w ten sposób „wyczerpał znamiona art. 197 par. 3 pkt. 2 i 3 kodeksu karnego. W wyroku sądu czytamy między innymi, że Piotr C.:

 Skazany nie przyznawał się do winy, ale mówił, że kładł się i sypiał z dzieckiem 

Sam Piotr C. do molestowania dziecka nigdy się nie przyznał. Przed sądem opowiadał jedynie, że niejednokrotnie kładł się z dziewczynką do łóżka i z nią spał. Sądy kolejnych instancji nie dały się przekonać. Za całkowicie wiarygodne uznały zeznania dziewczynki. Słowa małej Ani potwierdzili też jej wychowawca ze świetlicy, ciocia oraz biegła psycholog, która ją badała. To właśnie na podstawie takiego badania ustalono, że Piotr C. onanizował się rączkami dziecka.

 Co jeszcze znajdujemy w wyroku sądu apelacyjnego? 

Sąd Okręgowy właściwy dla rozpoznania tej sprawy w kwietniu bieżącego roku otrzymał postanowienie prezydenta o ułaskawieniu w zakresie zakazu zbliżania się do ofiar. Prezydent Duda tak tłumaczy, dlaczego postanowił pomóc pedofilowi: Sprawa dotyczyła jedynie zakazu zbliżania się. Inne kary były dawno wykonane (nie było gwałtu). Dorosła już od lat pokrzywdzona z matką prosiły o uchylenie zakazu zbliżania się, bo w praktyce mieszkają ze skazanym w jednym domu. To sprawa rodzinna. Wniosek popierały sądy i PG.

W czwartek po południu portal wyborcza.pl ujawnił, że mężczyzna ułaskawiony przez prezydenta wciąż figuruje w rejestrze najgroźniejszych pedofilów. 

Więcej o tej sprawie czytaj jutro w papierowym wydaniu Faktu i na stronie Fakt24.pl.

 Pełna treść artykułu w jutrzejszym wydaniu Faktu 

Więcej o tej sprawie czytaj jutro w papierowym wydaniu Faktu i na stronie Fakt24.pl, w drugiej części naszego tekstu.

Okładka piątkowego Faktu

Prezydent tak tłumaczył swoją decyzję na Twitterze

Decyzja prezydenta wzbudziła liczne protesty

FAKT.PL

Więcej postów