Nie potrafili opanować neonazizmu wśród komandosów. Niemcy likwidują cześć wojsk specjalnych

Niemcy neonazizm wśród komandosów

Część niemieckich wojsk specjalnych została rozwiązana. Całość ma przejść gruntowną reorganizację. Niemieckie ministerstwo obrony sięgnęło po radykalne środki, aby opanować problem neonazizmu, który ma narastać wśród komandosów. Czarę goryczy miało przelać znalezienie w domu jednego z nich kilkudziesięciu tysięcy sztuk amunicji, kilkudziesięciu kilogramów materiałów wybuchowych, broni oraz tłumika.

Problem w KSK, czyli Kommando Spezialkraefte, elicie niemieckiego wojska, miał narastać od lat. Pomimo wszczęcia specjalnych dochodzeń sytuacji nie potrafiono opanować. Śledczy narzekali, że natrafili na „zmowę milczenia”.

Wobec tego minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer zarządziła radykalne rozwiązanie. W poufnym raporcie przekazanym do Bundestagu ma być opisanych kilkadziesiąt różnych kroków, które zostaną podjęte w celu uzdrowienia sytuacji w KSK. Te, które ujawniono, są trzęsieniem ziemi dla niemieckich wojsk specjalnych. – KSK trafiło na okres próbny. Jeśli jego żołnierze nadal nie zrozumieją powagi sytuacji, kwestia całkowitej reorganizacji jest możliwa – stwierdziła minister.

Niebezpieczne ciągoty

Kommando Spezialkraefte liczy 1,4 tysiąca ludzi. To elitarna grupa żołnierzy Bundeswehry przeznaczona do różnego rodzaju operacji specjalnych. Utworzono ją w 1996 roku po tym, jak z ogarniętej wojną domową i czystkami etnicznymi Rwandy obywateli niemieckich musieli ewakuować Belgowie. Do KSK trafili głównie członkowie oddziałów rozpoznawczych wojsk lądowych, których zadaniem był zwiad i dywersja za liniami wroga. W nowej formacji dostali szersze zadania, na wzór sił specjalnych państw zachodnich, choć z ograniczonymi uprawnieniami, co jest efektem niemieckiego specjalnego podejścia do sił zbrojnych i traumy II wojny światowej. Samo utworzenie tego rodzaju jednostki od początku wywoływało kontrowersje, zwłaszcza po lewej stronie sceny politycznej.

Praktycznie od początku pojawiały się też doniesienia o możliwych przejawach sympatii do nazizmu i tradycji wojska III Rzeszy. Jeden z pierwszych dowódców KSK, generał Reinhard Guenzel, został zwolniony ze stanowiska w 2003 roku i wydalony z wojska. Zrobiono to, ponieważ wychwalał, na oficjalnym papierze z logiem Bundeswehry, przemowę prawicowego polityka, który krytykował niemieckie poczucie winy za Holokaust i obarczał Żydów częściową winą z rewolucję w Rosji w 1917 roku. Już jako cywil wyrażał swoje prawicowe poglądy i twierdził, że KSK po części czerpie z tradycji jednostki specjalnej Brandenburg z okresu III Rzeszy.

Podobne doniesienia na temat tego rodzaju tendencji wśród komandosów pojawiały się później regularnie, choć w ostatnich latach zdecydowanie częściej. Przykładowo w 2008 roku jeden z podoficerów wysyłał niedwuznaczne groźby do lewicowego polityka krytycznego wobec Bundeswehry, nazywając go „wrogiem wewnętrznym”. W 2017 roku żołnierz lub żołnierze KSK mieli być zaangażowani w planowanie zabójstwa szeregu lewicowych polityków. W 2019 roku wydalono ze służby trzech komandosów. Jednego za powiązania z grupami ekstremistycznymi, a dwóch za między innymi oddawanie salutu nazistowskiego podczas imprezy w domu tego pierwszego. Nie były to jedyne przypadki.

KSK zaczęto bardziej szczegółowo prześwietlać w ostatnich latach, na fali ogólnego wzrostu liczby przypadków poglądów skrajnie prawicowych wśród żołnierzy Bundeswehry. Na początku 2020 roku śledczy z kontrwywiadu wojskowego (MAD) informowali, że w 2019 roku sprawdzali łącznie 600 przypadków zwolenników skrajnej prawicy w całym wojsku. W KSK miało ich być nadzwyczajnie dużo, średnio pięć razy więcej niż w innych formacjach. Śledczy narzekali jednak, że napotkali w specjalnej formacji na „zmowę milczenia”.

Materiał wideo na temat ćwiczeń spadochronowych KSK. Na oficjalnym kanale Bundeswehry na YouTubie jest podobnych mnóstwo, ale bez znajomości niemieckiego trzeba się ratować automatycznymi napisami, których jakość pozostawia trochę do życzenia.

Zmiany „żelazną ręką”

Na radykalne kroki zdecydowano się po najnowszym incydencie z maja. Aresztowano wówczas doświadczonego żołnierza KSK, wieloletniego instruktora i członka grupy odpowiedzialnej za planowanie oraz szkolenie. W jego domu znaleziono magazyn broni palnej, 48 tysięcy sztuk amunicji i 62 kilogramy wojskowych materiałów wybuchowych, w większości pochodzących z zapasów KSK. Dodatkowo podczas przeszukania natrafiono na śpiewnik SS i między innymi naklejki z hasłami nazistowskimi. 45-letni podoficer był obserwowany od 2017 roku, kiedy śledczy otrzymali donos, że wraz z innymi żołnierzami na imprezie w gronie członków KSK śpiewał piosenki wojskowe z okresu III Rzeszy i wykonywał nazistowski salut.

Dodatkowo w ostatnich tygodniach jeden z komandosów miał przerwać „zmowę milczenia” i wysłać list do minister Kramp-Karrenbauer. Napisał w nim, że ekstremizm i neonazizm są szeroko rozpowszechnione w KSK i mają charakter strukturalny. Przełożeni problem albo świadomie ignorują, albo wręcz sami są jego źródłem. Nowi członkowie KSK mają być poddawani silnej presji, aby zaakceptować taki stan rzeczy i dołączyć do zmowy milczenia. W trakcie szkoleń mają pojawiać się odwołania do etosu Waffen-SS. Ogólnie atmosferę w jednostce autor listu opisuje jako „toksyczną” i sugeruje jej głęboką reformę.

Teraz minister zadeklarowała właśnie coś takiego. W wywiadzie dla dziennika „Sueddeutsche Zeitung” powiedziała, że KSK „stała się częściowo niezależna od struktur dowodzenia Bundeswehry”. – Jednostka nie może dalej istnieć w niezmienionym kształcie – dodała. Zadeklarowała, że ma zamiar rozwiązać problem „żelazną ręką”.

Według zaleceń z przygotowanego przez ministerstwo raportu jedna z czterech kompanii KSK zostanie rozwiązana i nie będzie odtworzona. 70 służących w niej żołnierzy zostanie rozparcelowanych po innych kompaniach po weryfikacji albo po innych jednostkach Bundeswehry i może zostać wydalona ze służby. Reszta KSK również będzie dokładnie prześwietlona i trafi na „okres próbny”. Na ten czas udział niemieckich komandosów w międzynarodowych ćwiczeniach zostaje zawieszony. Zreformowany ma zostać proces szkolenia. KSK nie będzie go już przeprowadzała samodzielnie, wewnętrznie. Będzie się tym zajmowała centralna szkoła piechoty Bundeswehry. Zwiększona zostanie rotacja na stanowiskach dowódczych i skrócony okres maksymalnej służby w KSK. Złamany ma zostać „źle pojęty” elitarny etos i przekonanie o wyjątkowości. Cały proces reformy nadzoruje specjalnie wyznaczony oficer z floty.

Jesienią ma zostać dokonany pierwszy przegląd i oceniona skuteczność podjętych środków. Na tej podstawie mają zapaść dalsze decyzje na temat przyszłości KSK. Według niemieckich mediów nie jest wykluczone jej całkowite rozwiązanie.

Wojsko zepchnięte na margines i pełne frustracji

Obok wywiadu z minister obrony, w którym ogłosiła reformę KSK, gazeta „Sueddeutsche Zeitung” zamieściła też komentarz swojego dziennikarza Stefana Brauna zajmującego się sprawami zagranicznymi i bezpieczeństwem. Prezentuje on ciekawe spojrzenie na to, skąd w elicie niemieckiego wojska takie ciągoty do nazistowskiej przeszłości. Dziennikarz podkreśla, że oczywiście w pełni zgadza się z podjętymi środkami zaradczymi i jego zdaniem wręcz za długo z nimi zwlekano. Dodaje jednak, że owe ciągoty nie wzięły się znikąd.

– Większość Niemców nie wie, co sądzić o wojsku. To jest zabójcze – twierdzi Braun. Jego zdaniem większość niemieckiej elity politycznej i społeczeństwa nie chce poruszać tematu wojska, nie interesuje się nim i nie chce o tym myśleć. – Zdecydowana większość naszego społeczeństwa nie chce mieć z tym niczego wspólnego. Odwraca oczy, kiedy przychodzi do konkretów i decyzji. Oczywiście, Niemcy muszą być szczególnie ostrożne, jeśli chodzi o użycie siły. Jednak to nie może prowadzić do kompletnego braku zainteresowania – pisze dziennikarz.

– Żołnierze to czują. Czują od bardzo dawna. Wiedzą, że nawet w Bundestagu jest bardzo mało zainteresowania i wsparcia. Czują, że większość Niemców wolałaby udawać, że świat na zewnątrz nie istnieje. Mają poczucie, że są wysyłani na coraz bardziej groźne misje, ale jednocześnie mają coraz mniej i mniej wsparcia społeczeństwa. Nie uzasadnia to tendencji ekstremistycznych, jednak napędza powstawanie podziałów pomiędzy społeczeństwem a wojskiem, w którym narasta frustracja i złość – stwierdza Braun.

MACIEJ KUCHARCZYK, GAZETA.PL

Więcej postów