W całym kościele było słychać jej płacz, a gdy tuliła się do dwóch białych trumienek, pękało serce każdego, kto to widział. Rok temu Justynę Sudomir (36 l.) spotkał największy dramat życia. W pożarze domu straciła ukochanych synków: Olafa (†8 l.) i Natana (†3 l.). Ona sama ocalała, bo gdy pojawił się ogień ratowała właśnie 2-letnią, niesłyszącą Lenkę. Obie zostały poparzone. Choć trudno w to uwierzyć, dramat tej kobiety postanowił wykorzystać oszust! Błażej Z. (37 l.) wmówił Justynie, że jej dzieci… żyją! Żeby odzyskać chłopców zapłaciła mu 80 tysięcy złotych. Była w traumie, a z tej rozpaczy oddałaby wszystko, byle tylko dzieci do niej wróciły…
Ile trzeba mieć w sobie zła, by zrobić coś takiego. Ten drań podawał się za Błażeja Z. (37 l.) z Gdańska. Wiedział dobrze, że pani Justyna po pożarze przeżywa ciężkie chwile. Ale wiedział też, że poruszeni dramatem ludzie wysyłają jej pieniądze. Ten bezlitosny typ postanowił na tym skorzystać i zbliżył się do pani Justyny.
Matka zrobi wszystko, by odzyskać dzieci
Najpierw udawał pocieszyciela, mamił lepszym życiem, wmawiał, że kocha. A to był dopiero początek. – Po paru miesiącach znajomości wyznał mi, że moje dzieci żyją. Mówił, że je uratował z pożaru, ale chłopcy mieli być w niebezpieczeństwie i dlatego przekazał ich jakiemuś prokuratorowi i że wywieziono ich do Czech. Chłopcy mieli być mi zwróceni po roku – nie kryje łez pani Justyna.
Czy była naiwna? Była pogrążona w rozpaczy, a on dał jej nadzieję… – Każda matka zrobiłaby wszystko, by odzyskać dzieci. A on mówił, że o wszystkim wie nawet minister Ziobro – dodaje kobieta.
Na dowód perfidii zwyrodnialca pani Justyna pokazuje nam sms-y od Błażeja Z. i nagrania rozmów. Na jednym z nich słyszymy, jak oszust mówi: „Jutro w południe będziesz miała Olafa i Natana u siebie pod drzwiami”…
Kim jest „Błażej Z.”?
Gdy Błażej Z. zobaczył, że jego łgarstwa trafiły na podatny grunt, postawił wszystko na jedną kartę. – Mówił, że pomoże mi odzyskać dzieci, ale trzeba przekupić prawników i śledczych, zapewniał, że we wszystkim pomoże. Co rusz miałam mu robić przelewy. To na prawnika, to na jakiegoś prokuratora, to na jakieś badania, w sumie straciłam 80 tys. zł – łka gdańszczanka.
Kiedy Błażej Z. zaczął zwodzić Justynę, ta sprawę zgłosiła policji. – Policjanci z Wrzeszcza 1 lipca tego roku przyjęli zawiadomienie o oszustwie. Pokrzywdzona w wyniku przestępstwa miała stracić pieniądze w wysokości 80 tys. zł. – mówi asp. Karina Kamińska, rzecznik policji w Gdańsku.
Policjanci już następnego dnia zatrzymali Błażeja Z. Wtedy okazało się, że… nie jest tym, za kogo się podawał. Jego prawdziwa tożsamość zszokowała nawet najbardziej doświadczonych policjantów.
Pani Justyna jest zdruzgotana psychicznie. Przy życiu trzyma ją tylko malutka, chora córeczka…