Tempus Energy uznał, że polski rynek mocy dyskryminuje DSR, czyli technologię zarządzania popytem na energię. Wcześniej ta mała firma wysadziła w powietrze rynek mocy w Wielkiej Brytanii.
Skarga może być sporym zaskoczeniem, bo Tempus Energy w ogóle nie uczestniczył w aukcjach na polskim rynku mocy, nawet nie starał się o certyfikację czyli dopuszczenie do nich.
W wydanym 15 marca komunikacie Tempus zwraca uwagę na nierówne traktowanie firm z sektora DSR oraz tradycyjnych wytwórców prądu w aukcjach na rynku mocy.
Zarządzanie popytem
DSR (demand side response czyli zarządzanie popytem) to technologia pozwalająca np. odbiorcom zakładom przemysłowym czy centrom handlowym zmniejszyć zapotrzebowanie na prąd w godzinach szczytu. Oczywiście może to wiązać się ze stratami w produkcji. Żeby im te straty zrekompensować, operator sieci przesyłowej płaci wynagrodzenie. DSR-em zajmują się tzw. integratorzy, którzy zawierają umowy z wieloma przedsiębiorstwami, a następnie oferują ich łączną redukcję mocy operatorowi sieci.
Tempus Energy jest właśnie jedną z takich firm-integratorów. Jak powiedziała portalowi WysokieNapiecie.pl szefowa i współzałożycielka firmy, Sara Bell, Tempus uznał, że warunki polskich aukcji na rynku mocy preferowały duże elektrownie na paliwa kopalne, które mogły dostać 15-letnie kontrakty a integratorzy DSR dostali tylko roczne. Do tego brytyjskiej firmie nie podobały się limity mocy wprowadzone dla DSR – żeby wystartować w aukcji trzeba zaoferować co najmniej 1 MW mocy. – W USA na rynku PJM skupiającym wschodnie i środkowe stany wystarczy 100 KW – mówi Sara Bell. – W rezultacie już 16 proc. ogólnej mocy oferuje tam DSR.
Tempus Energy twierdzi też, że polski rynek mocy nadmiernie wspiera paliwa kopalne, a także będzie miał wpływ na połączone z Polską Szwecję i Niemcy, na których firma jest aktywna.
Brytyjskie niewiadome
Brytyjska firma działa głównie w Australii, gdzie ma podpisane umowy na 20 MW zarządzania popytem. Choć w Europie dysponuje zaledwie 2 MW, to właśnie tutaj stała się sławna dzięki skardze na brytyjski rynek mocy, który również uznała za dyskryminujący. Rynek mocy w Zjednoczonym Królestwie funkcjonował od kilku lat, zatwierdziła go też Komisja Europejska. Tempus zaskarżył go w 2014 r. Po czterech latach unijny Sąd Pierwszej Instancji uznał, że Komisja podjęła decyzję zbyt pochopnie, uchylił ją i zobowiązał Brukselę do wszczęcia szczegółowej procedury dotyczącej Wielkiej Brytanii. Komisja rozpoczęła ją kilka tygodni temu, ale jednocześnie zaskarżyła wyrok Sądu Pierwszej Instancji do Trybunału Sprawiedliwości UE.
WLOCIE.PL