MON nie chce cywilnych ochroniarzy w jednostkach. Ale wojsko nic o tym nie wie

Żołnierze zaczęli znikać z wart w jednostkach, gdy skończył się pobór do służby zasadniczej. Zamiast nich zaczęli się pojawiać tam cywilni ochroniarze z prywatnych firm. MON chce, by z powrotem przy budkach strażniczych pojawili się wojskowi. Co na to armia? „Nic o tym nie wiemy”.

– Dążymy do tego, by przywrócić warty wojskowe – słyszymy w biurze prasowym MON. Szczegółów resort nie zdradza, ale podkreśla że „jest taka tendencja”. Biuro prasowe MON sugeruje jednak, żeby o szczegóły dopytać w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Dzwonię do zastępcy rzecznika Dowództwa, podpułkownika Marka Pawlaka. Jest wyraźnie zaskoczony informacją z MON i mówi, że nic nie wie, by żołnierze mieli wracać na warty.

Ile jednostek obsługują obecnie prywatne firmy ochroniarskie? Ministerstwo do końca nie wie, ale mówi, że dotyczy to „większości jednostek w kraju”. Według danych z 2017 roku, prywatne firmy ochroniarskie zabezpieczały w ten sposób ponad 540 jednostek wojskowych. Budżet kosztowało to około 470 mln zł.

Prywatna ochrona w wojskowych jednostkach. „To przez zniesienie poboru”

Ppłk Pawlak mówi w rozmowie z money.pl, że za wybór firm ochroniarskich w jednostkach odpowiadają rejonowe bazy logistyczne. Nie jest więc tak, że jest jedna firma, która ma kontrakt na wszystkie jednostki – o tym decydują dowódcy na szczeblach lokalnych. Na ochronę jednostek są oczywiście rozpisywane odpowiednie przetargi. Podpułkownik sugeruje, że więcej informacji można uzyskać w 1 Pomorskiej Brygadzie Logistycznej. Tam jednak rzecznika nie zastajemy.

Rozmowny natomiast okazuje się jeden z żołnierzy ze 112 Batalionu Remontowego w Giżycku. Ta jednostka również ma cywilnych ochroniarzy w budkach. Pod nazwiskiem wypowiadać się nie chce. – Nie wiem przecież, czy jest pan tym, za kogo się podaje – słyszymy tylko. Mówi jednak, że cywile w budkach strażniczych pojawili się, gdy znoszono pobór do zasadniczej służby. A ostatni poborowi zostali zwolnieni z takiej służby w sierpniu 2009 r.

Zdaniem żołnierza z Giżycka, ten pomysł miał nieco odciążyć zawodowych żołnierzy. Tłumaczy, że przecież lepiej, żeby ćwiczyli oni na poligonie, a nie stali na warcie. To raczej zadanie dla poborowych, a tych od dawna przecież już nie ma. Nie jest jednak tak, że wszystkie jednostki mogą ochraniać cywile. Te najbardziej strategiczne mają ciągle wojskowe warty.

Wojsko na warty. MON nie po raz pierwszy chce zerwać z ochroną

Ministerstwo już nie pierwszy jednak raz zapowiada, że chce ograniczyć zabezpieczanie jednostek przez cywilne firmy. M.in. na początku 2017 roku dywagował o tym w rozmowie z Polskim Radiem były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Mówił, że firmy ochroniarskie bywają niewydolne i nie spełniają wymogów dotyczących bezpieczeństw. Misiewicz odszedł z MON, w styczniu 2018 r. stanowisko szefa resortu stracił natomiast Antoni Macierewicz. Jego następca, Mariusz Błaszczak, już publicznie o ograniczeniu liczby cywilnych ochroniarzy nie wspominał.

Pojawiały się również pomysły, by wszystkie firmy ochroniarskie zabezpieczające jednostki nadzorowała Żandarmeria Wojskowa. Z zapowiedzi ministerstwa jednak zwykle niewiele wynikało. Choć w 2017 roku liczba ochranianych obiektów przez cywili spadła o kilkadziesiąt, to ogólne wydatki na prywatną ochronę w wojsku wzrosły o 100 mln zł w porównaniu do 2016 r.

Stawianie na ochronę przez cywili krytykowała też NIK. W raporcie z listopada 2017 r. Izba stwierdziła wiele nieprawidłowości ze strony zewnętrznych firm, na przykład „brak pracowników na posterunku” czy nawet „wykonywanie zadań ochronnych w stanie nietrzeźwości”.

MATEUSZ MADEJSKI

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.