Miała wszystko o czym można było sobie zamarzyć. Kochającego męża, dom, pieniądze i największe szczęście każdej matki – śliczne, zdrowe dziecko. Jednak po jego narodzinach na twarzy Katarzyny (26 l.) zamiast radości, gościł niewytłumaczalny smutek i przygnębienie. Teraz śledczy próbują wyjaśnić zagadkę śmierci kobiety. Znaleziono ją martwą w samochodzie w lesie na Podkarpaciu. Jedynym świadkiem tej tragedii był jej 4-miesięczny synek Dawidek, który cudem został uratowany.
W niewielkich Hadlach Szklarskich domy są porozrzucane między pagórkami. Łatwo jest przemknąć przez wiś nie wzbudzając niczyjej uwagi. Właśnie tu 20 lipca swoim terenowym lexusem dotarła Katarzyna, która pochodziła z oddalonej o 30 km Markowej. Był z nią tylko malutki Dawidek. Nikt nie widział, kiedy za tartakiem kobieta skręciła w wąską dróżkę donikąd.
Na zupełnym pustkowiu zatrzymała auto. Potem rozegrał się dramat. 26-latka prawdopodobnie zażyła silne leki i straciła przytomność. Nieświadomy dramatu synek patrzył na śmierć swojej mamusi. Było uchylone okno. Jego płacz rozchodził po całej okolicy, ale długo nikt nie słyszał jego krzyku. Dopiero wracający z pracy pilarze zainteresowali autem i wezwali pomoc. Na szczęście chłopczyka udało się uratować. Jego mama od kilku godzin była martwa.
Prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok. Śledczy biorą pod uwagę samobójstwo przez otrucie, albo nieświadome przedawkowanie leków. Kasia po porodzie popadła w depresję.
– Rodzina pomagała jej jak mogła, zapisali ją do specjalisty – opowiadają znajomi Katarzyny. Jeszcze rok temu bawili się na jej hucznym weselu. Wszystkim wydawało się, że nie powinna mieć żadnych zmartwień. – Mąż prowadzi firmę i dobrze się im powodziło, niczego nie brakowało. Mieszkali w domu jego rodziców. To było kochające się małżeństwo. Zanim się pobrali byli parą 10 lat – mówią mieszkańcy. Współczują ojcu maleństwa, który przeżywa wielką rozpacz. – Ksiądz go pocieszał, mówił mu, że ma dla kogo żyć – wspomina ze łzami w oczach jedna z sąsiadek.
Co to depresja poporodowa? Jak z nią walczyć?
Dr Ireneusz Siudem, psychoterapeuta: Poród jest niesamowitym wysiłkiem i przeżyciem dla kobiety. Obniżenie odporności organizmu może powodować pogorszenie nastroju, a to razem z czynnikami środowiskowymi ma wpływ na wystąpienie depresji. Nie wolno tego bagatelizować. Należy rozpocząć leczenie farmakologiczne i psychoterapeutyczne, które może trwać nawet lata. Taka osoba musi mieć stale oparcie w najbliższych. Najgorsza jest sytuacja, kiedy odczuwa, że nie ma perspektyw, że nie jest potrzebna, ważna, kochana. Wtedy czuje się odrzucona, nie wytrzymuje presji. Może to ją popchnąć do skrajnych zachowań.
WŁ