Islamski dyktator z Ankary chce odebrać wszystkie dawne tureckie terytoria.
Wystąpienie Recepa Erdogana na posiedzeniu jego rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju można porównać do wypowiedzenia wojny Europie. Problem w tym, że w Europie – oprócz Grecji – mało kto zwrócił na to uwagę. Tymczasem jak donosi portal InfoWars turecki przywódca nie ukrywa, że chce odbić dawne terytoria Imperium Osmańskiego.
“Każdy, kto myśli, że wymazaliśmy z naszych serc ziemie, z których wycofaliśmy się ze łzami setki lat temu, jest w błędzie. Przy każdej okazji mówimy, że Syria, Irak i inne miejsca geograficzne nie różnią się w naszych sercach od naszej ojczyzny. Walczymy by obca flaga nie powiewała tam, gdzie jest recytowany adhan (islamskie wezwanie do modlitwy – red.)” – oświadczył Erdogan.
“Rzeczy, które do tej pory zrobiliśmy, zbledną w porównaniu do jeszcze większych prób i ataków, które planujemy na nadchodzące dni z woli Allaha” – zapowiedział prezydent Turcji mówiąc o odbudowie dawnego Imperium Osmańskiego.
Przypomnijmy, że w jego skład wchodziły niegdyś oprócz Syrii i Iraku m.in. dzisiejsza Grecja, Bułgaria, Rumunia, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Czarnogóra, część Chorwacji, Cypr, Algieria, Izrael, Egipt, Tunezja i Maroko. Można sobie wyobrazić co by się zaczęło dziać, gdyby Turcja spróbowała odzyskać te ziemie.
Dodajmy, że niezależnie od obecnej tureckiej interwencji w Syrii, którą Ministerstwo Religii w Ankarze otwarcie nazywa “dżihadem”, w ostatnich dniach nasiliły się tureckie prowokacje przeciwko Grecji.
Ministerstwo obrony w Atenach podało, że tureckie samoloty w ciągu zaledwie jednego dnia naruszyły przestrzeń powietrzną Grecji aż 138 razy, a turecki okręt wojenny staranował zacumowany kuter greckiej straży przybrzeżnej.
Tureckie okręty zablokowały też wydobycie ropy naftowej u cypryjskich wybrzeży. “Odwaga Greków trwa tylko do momentu, gdy zobaczą naszą armię, nasze statki i samoloty” – grozi turecki prezydent, a wtórują mu inni politycy.
Lider największej opozycyjnej partii CHP Kemal Kiliçdaroğlu zapowiedział, że jeśli wygra wybory w 2019 r. to “dokona inwazji na 18 greckich wysp na Morzu Egejskim, tak jak w 1974 r., kiedy Turcja najechała Cypr”. “Żaden dokument nie potwierdza, że te wyspy należą do Grecji” – uzasadnia swój plan podboju turecki polityk.
REPORTERS.PL