Najpierw go obezwładnili paralizatorem, potem bili i dusili, aż przestał się ruszać. Tak Marzena B. (31 l.) i jej kochanek Mariusz S. (36 l.) pozbyli się jedynek przeszkody, która stała im na drodze do szczęścia – Mirona B. (†41 l.), męża Marzeny. Kochankowie wpadli dopiero kilka dni temu, bo policja odkryła zwłoki ofiary.
Do zbrodni doszło w zaciszu domu na przedmieściach Łowicza (woj. łódzkie). Jak wynika z ustaleń śledczych, w nocy z 26 na 27 listopada 2017 r. Marzena B. razem z kochankiem zamordowali Mirona B., a potem jego ciało zawinęli w pościel, folię i owinęli dokładnie taśmą klejącą.
Kochanek Marzeny B. następnego dnia wynajął garaż w odległej o 60 km Łodzi i w nim ukrył zwłoki. Później wyjechał w trasę ciężarówką do Niemiec.
O zaginięciu Mirona policję poinformowała jego siostra. Ale żona Mirona twardo utrzymywała, że poprzedniego wieczoru pokłóciła się z mężem, po czym on wyszedł, trzaskając drzwiami i już nie wrócił.
W to siostra zaginionego nie chciała uwierzyć. Mówiła policji, że mogło dojść do morderstwa. Ale śledczy nie mieli najważniejszego z dowodów – ciała. Nikt by się pewnie nie dowiedział, gdzie jest ciało, gdyby Mariusz S. płacił regularnie właścicielce za wynajęcie garażu.
Ale tego nie zrobił, więc kobieta weszła do garażu i tam odkryła zwłoki. Badania DNA wykazały, że zamordowany mężczyzna to Miron B. Kobieta przyznała policji, że jej mąż nie zaginął…
– 30 listopada ubiegłego roku została zatrzymana Marzena B. (31 l.), a następnie prokurator przedstawił jej zarzut dotyczący zbrodni zabójstwa – informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej Prokuratury Okręgowej.
Okazało się, że w małżeństwie Mirona i Marzeny od dawna było źle. Mąż dowiedział się o kochanku żony, wystąpił nawet o rozwód z orzekaniem o winie. W grudniu miała odbyć się kolejna rozprawa w sądzie, na której też mogły się rozstrzygnąć losy ich 7-letniego syna.
Mariusz S. został zatrzymany przez policję w Niemczech i przekazany Polakom. W Łowiczu przesłuchał go prokurator. Kochankowie w areszcie czekają już na swój proces.
FAKT.PL